Test Mitsubishi Trium Aria

Recenzje
Opinie: 43

Mitsubishi Trium Aria jest wyjątkowo lekki – to jest pierwsze wrażenie po wzięciu go w ręce (przynajmniej w porównaniu do Siemensa C25). Wydaje się być dosyć wysoki, ale to złudzenie optyczne – jest tylko stosunkowo wąski. Klapka nie jest aktywna, służy jedynie ochronie klawiszy – mimo jej posiadania telefon ma też blokadę klawiatury. Wiele funkcji jest osiągalnych bez jej otwierania – służą temu klawisz wielofunkcyjny (podłużny) oraz przewijania opcji w dół. Nie bardzo rozumiem idei istnienia gumowych zatyczek gniazda ładowania, karty SIM i zestawu słuchawkowego – być może telefon ma sprawiać wrażenie „heavy duty”, ale cała obudowa nie napawa zbyt optymistycznie co do wyniku ewentualnego crash-testu. Równie dziwnym rozwiązaniem jest wysuwana antenka - cienki drucik z dużą końcówką. Wyciągnięta antenka polepsza czułość – ale jakość jej wykonania budzi duże wątpliwości. Już przy drugim chowaniu, przy odruchowym „pacnięciu” otwartą dłonią końcówki antenki mało jej nie złamałem.  

Klawisze są dosyć małe, ale mimo, że nie mam palców pianisty nie mam problemów z obsługą. Wyświetlacz jest dosyć mały, ale mieści dużo informacji. Bardzo dobrze jest rozwiązany sposób wyświetlania cell info: gdy takowe się pojawia troszkę zmniejszają się nazwa operatora i czas/data a cellinfo wyświetla się między nimi. W Ericssonie S868 ginęła w takim przypadku nazwa operatora a w Siemensie c25 data. Literki są stosunkowo małe – nie polecam tego telefonu jako prezentu dla dziadków. Podświetlanie jest w kolorze indygo (czyli niebieskim) – bardzo ładnie wygląda – szkoda tylko, że zawsze wyłącza się po 10 sek. braku aktywności. Dodatkowo istnieje możliwość regulacji kontrastu wyświetlacza. Jest też możliwość regulacji głośności dźwięków klawiszy (choć nie można zmienić ich barwy) (ale i tak są one bardzo ciche). Wydaje mi się też, że największy poziom głośności dzwonka jest zbyt słaby a 12 jego rodzajów to trochę mało (brakuje też opcji własnych melodyjek). Bateria litowo-jonowa ma pojemność 560mAh. Po 4 godzinach intensywnej zabawy "straciła" jedną kreskę i ten stan utrzymuje się już 3 dzień – podobno jest w stanie wytrzymać 80 godzin.
Menu jest dosyć przejrzyste. Oprócz głównego klawisza funkcyjnego, dostępne są (pod klapką) kolejne trzy: jeden dla bardziej zaawansowanych opcji, drugi – szybkiego dostępu do wybranego menu i trzeci – regulacji głośności. Warto zwrócić uwagę na funkcje "ułatwiające życie". W czasie, gdy rozlega się dzwonek połączenia przychodzącego można go wyciszyć klawiszem funkcyjnym. Podczas rozmowy można wyłączyć mikrofon, tak by rozmówca nas nie słyszał. W tym celu trzeba wcisnąć aż 2 klawisze, ale jest to wygodniejsze niż zatykanie mikrofonu ręką. W czasie rozmowy klawisz głośności włącza od razu regulację głośności słuchawki, aczkolwiek ciężko jest wcisnąć aż dwa klawisze trzymając słuchawkę przy uchu (brakuje bezpośredniego dostępu). W stanie czuwania klawisz przewijania daje dostęp do menu „rodzaj dzwonka”, czyli wyboru pomiędzy dzwonkiem a wibracją lub ich kombinacją. Łatwo więc bez zbędnego "grzebania" po menu „uciszyć” telefon (tzn. włączyć wibrację). Przy pisaniu SMS'ów możliwe jest użycie funkcji słownika T9 – automatycznie dobierającego słowa. T9 działa niestety tylko w języku angielskim i niemieckim. Ponadto Trium ma funkcję raportów doręczenia (pozytywnie przetestowane w Plusie). Gry są takie sobie. Notatnik jedynie na 10 wiadomości po 16 znaków nie jest rewelacyjny. Trium, oprócz notatnika, ma też terminarz i budzik. Pierwszy raz też spotkałem funkcję automatycznego włączania/wyłączania telefonu. Możemy ustawić godzinę, o której aparat ma się włączać i/lub wyłączać – bardzo ciekawe rozwiązanie.
Ogólnie wrażenia po trzech dniach użytkowania są bardzo dobre, jak na telefon w tej cenie. Zobaczymy jak będzie spisywał się w dalszej, codziennej eksploatacji.