Chyba po raz pierwszy otrzymaliśmy do krótkich testów domowy switch. Switch, czyli „przełącznik”, to urządzenie, która dla większości osób jest czarną magią. Zwykle w domach nie mamy osobnych switchy, a rolę przełącznika pełni nasz router, który otrzymujemy od naszego operatora. Ma on standardowo po kilka gniazd do podłączenia urządzeń kablami.
Przełącznik służy do podłączenia do sieci urządzeń bez udziału sieci WiFi. Większość z nas ma router WiFi i to do niego podłączamy kolejne domowe gadżety. Część urządzeń da się podłączyć kablem, ale często nasz modem od operatora ma 2-3 wolne gniazda i na tym koniec. Switch będzie wówczas rodzajem „rozgałęziacza” do podłączania kolejnych urządzeń. Co nam to da, że podłączymy Apple TV, Smart TV, komputer, konsolę, bramkę Smart Home przez kabel? Urządzenia te będą wówczas łączyć się z internetem najszybciej jak się da, z minimalnymi opóźnieniami, nie będą się rozłączać itd. Domowy switch ma więc kilka bardzo ważnych zalet. Do tej listy możemy dodać także to, że jest to urządzenie całkowicie bezobsługowe, nie wydaje żadnych odgłosów, a w przypadku testowego D-Linka DMS-106 XT także świetnie wygląda.
Oczywiście są podejrzenia, że takie nagrody się kupuje, ale rzeczywiście design switcha jest bardzo odważny i ciekawy. Cała obudowa przypomina nieco mały segregator. Całość jest wykonana z aluminium. W komplecie (w dość dużym pudełku) oprócz switcha (który jest niewielki) dostajemy także zasilacz. Tył urządzenia przypomina już bardziej zwykłe routery i modemy, które otrzymujemy od naszych dostawców internetu. Mamy tam gniazda ethernetowe, wyłącznik podświetlenia LED, włącznik trybu TURBO i gniazdo power. D-Link DMS-106XT na pewno będzie się świetnie prezentował na naszym, nawet najbardziej wypasionym biurku i nie trzeba go będzie wstydliwe chować, jak większość urządzeń związanych z dostarczaniem nam internetu. Na obudowie są 2 rodzaje diod – górne diody pokazują jaką prędkość interfejsu wykorzystują podłączone urządzenia. Przedni pasek (nieco dyskotekowy) informuje, czy włączony jest tryb turbo.
D-Link oprócz designu wyróżnia się także prędkościami transmisji jakie potrafi obsłużyć. W sumie do dyspozycji mamy 6 gniazd. Jedno z nich obsługuje prędkość 10 Gbps. 5 pozostałych wspiera 2.5Gbps. Takich prędkości nie oferują nam na razie operatorzy, ale zapewne za kilka lat będzie to już standard w ofertach ze światłowodem. Teraz tak duże prędkości przydadzą nam się na pewno, gdy będziemy robić duże backupy w sieci lokalnej lub np. przegrywać potężne ilości danych między naszymi komputerami lub dyskami działającymi w sieci. Switch samodzielnie potrafi ustalić w jakim standardzie urządzenia się ze sobą skomunikują – czy będzie to 100 Mbps, 1 Gbps. 2.5 Gps, 5 Gbps lub 10 Gps.
D-Link zaznacza w swojej komunikacji, że ten mały switch jest przeznaczony do użytku domowego lub niewielkich firm. W przypadku firm raczej powinna być to organizacja zatrudniająca 2-3 osoby, a nie np. dziesięć. Problemem bowiem jest ilość portów Ethernet. Po podłączeniu drukarek, dysku sieciowego itd. dla wszystkich po prostu nie starczy gniazdek. Sam switch potrafi kierować ruchem o wielkości do 45 Gbps. Wspiera następujące standardy wykorzystywane w sieci Ethernet: IEEE 802.3 10BASE-T, IEEE 802.3u 100BASE-TX, IEEE 802.3ab 1000BASE-T, IEEE 802.3x Flow Control, IEEE 802.1p QoS, IEEE 802.3az Energy-Efficient Ethernet (EEE), IEEE 802.3bz 2.5G/5G Base-T oraz IEEE 802.3an 10G Base-T. Switch zużywa bardzo mało energii – maksymalnie może to być 10.6W. D-Link DMS-106XT będzie świetnym urządzeniem dla osób, które mają w domu kilka urządzeń, które da się podłączyć kablem ethernet. Szczególnie w bloku, w otoczeniu wielu sieci WiFi, poprawi to o kilkadziesiąt procent prędkość z jaką będą łączyć się z internetem i same ze sobą w sieci domowej. Szczególnie telewizory, dyski zewnętrzne i bramki Smart Home powinny być zawsze podłączone do internetu i sieci domowej kablem. Urządzenie może kupić kompletny laik, bo jest całkowicie bezobsługowe. Podłączamy kolejne kable i switch sam „reguluje” pomiędzy nimi ruch.
D-Link DMS-106XT niestety nie jest przesadnie tani. Teraz można go kupić za około 1000 zł. Najprostsze switche biurkowe można kupić już za niecałe 100 zł. Tutaj płacimy za obsługę wyższych prędkości oraz za perfekcyjny design i zastosowane materiały. Pamiętajmy jednak, że za niecałe 300 zł możemy już kupić switcha, który będzie miał np. 16 lub 24 gniazda na kabel ethernet. Nie będzie obsługiwał 10 Gbps, ale bez problemu obsłuży połączenia 1 Gbps, co w zastosowaniach domowych całkowicie nam wystarczy. D-Link stworzył switcha premium dla niszy klientów, dla których design i oferowane prędkości będą najważniejsze.