Według danych Omdia za pierwsze półrocze 2025 roku najwięksi producenci smartfonów skupiali uwagę opinii publicznej na flagowcach – od iPhone’a 16 Pro Max i Galaxy S25 Ultra po Xiaomi 15 Ultra, Vivo X200 Pro czy Google Pixel 9 Pro XL. Ceny tych urządzeń oscylują wokół 1100–1300 dolarów, a ich zadaniem jest podkreślenie innowacyjności i budowanie prestiżu marek. Jednak to nie one odpowiadają za największe wolumeny sprzedaży.
Jak podkreśla analityk Runar Bjorhovde, flagowce przyciągają uwagę, ale wolumen sprzedaży powstaje gdzie indziej. W praktyce masową sprzedaż napędzają znacznie tańsze modele, takie jak Galaxy A16 (199 USD), Redmi 14C (115 USD), Vivo Y37 (199 USD), Oppo A3x (119 USD) czy Honor Play 50 (139 USD). To właśnie one budują bazę użytkowników i umacniają udziały rynkowe producentów.
Ekspert zwraca uwagę, że w strategiach firm można wyróżnić trzy typy urządzeń: „volume drivers”, czyli modele sprzedawane masowo w segmencie budżetowym, „value drivers”, łączące wysoki wolumen z istotnym przychodem (często w średniej półce), oraz „profit drivers”, które generują największe marże i realnie napędzają biznes. Te ostatnie nie zawsze są łatwe do wskazania – mogą to być nie tylko modele premium, ale także urządzenia ze średniego segmentu, które w danym rynku osiągają wyjątkowo korzystny stosunek kosztów do ceny.
Na tym tle szczególnie wyróżnia się Apple. Firma nie ma w portfolio klasycznych „volume drivers” w cenie około 100–200 dolarów. Apple buduje swoją bazę użytkowników praktycznie wyłącznie w segmencie średnim i wysokim, a jednocześnie osiąga bardzo wysokie marże na każdym urządzeniu. W przypadku tej marki flagowce nie tylko nadają ton wizerunkowi, ale faktycznie są też głównym motorem przychodów i zysków – odwrotnie niż u większości rywali, którzy opierają masowość sprzedaży na budżetowych seriach Galaxy A, Redmi czy Y.
Omdia zwraca uwagę, że w niektórych krajach producenci godzą się na minimalne marże w segmencie low-end, aby utrzymać obecność i udziały rynkowe. W innych natomiast nawet najtańsze smartfony mogą generować zaskakująco wysoką rentowność. Z kolei urządzenia high-end – w tym foldables – nie muszą osiągać dużego wolumenu, aby przynosić znaczące przychody, ale ryzyko związane z kosztami R&D i logistyką pozostaje wysokie.
Ostateczny obraz rynku jest złożony: flagowce nadają ton wizerunkowy, modele budżetowe zapewniają masowość, a prawdziwy biznes kryje się w urządzeniach, które potrafią łączyć skalę z marżą. W przypadku Apple jednak to właśnie segment premium pełni wszystkie trzy role naraz – buduje wolumen, wizerunek i zysk.