W Londynie trwa właśnie premiera nowych, biznesowych flagowców Huawei. My zostaliśmy zaproszeni kilka dni wcześniej na przedpremierowy pokaz nowej serii Mate w Budapeszcie. Mieliśmy okazję zapoznać się z Mate 20 Pro oraz Mate 20 i chcemy się z Wami podzielić się z Wami naszymi pierwszymi wrażeniami. Jedno możemy zdradzić już na starcie – Huawei nie zwalnia i po bardzo mocnym uderzeniu P20 Pro kontynuuje wprowadzanie istotnych zmian i nowości w swoich smartfonach. To będzie spory problem dla Samsunga i innych androidowych graczy.
Wygląd Huawei Mate 20 Pro jest prosty, minimalistyczny, ale zarazem atrakcyjny. Trzy aparaty wraz z czwarta lampą doświetlającą zostały ułożone w matrycę 2x2 z tyłu obudowy. Szczerze mówiąc ciężko jest umieścić więcej niż dwa obiektywy tak, aby wyglądały naprawdę dobrze. W każdym razie Huawei nie kopiuje konkurencji, lecz tworzy własny, charakterystyczny „podpis”, który będzie można bez trudu rozpoznać, gdy ktoś na ulicy będzie trzymał Huawei Mate 20 Pro przy uchu. Na pewno wygląda to lepiej od czterech obiektywów umieszczonych jeden pod drugim w Samsungu A9.
Największą zmianę w designie przyniosło przeniesienie czytnika linii papilarnych na ekran. W efekcie czytnik ani nie musi znajdować się z tyłu obudowy lub poniżej ekranu, poszerzając dolną ramkę. Na taką formę czekały smartfony bezramkowe od samego początku. Ostatnim krokiem będzie pozbycie się w przyszłości notcha.
Huawei dodał do niego podobną technologię skanowania twarzy jaka jest w iPhone’ach – nie opierającej się o sam aparat, a bazującą na skanowaniu geometrii twarzy jako takiej. 3d face unlock działa w każdych warunkach oświetleniowych o 30% szybciej od poprzednich telefonów Huawei. W przeciwieństwie do iPhone’a i praktycznie każdego innego konkurenta na rynku, użytkownik Huawei Mate 20 Pro może korzystać zarówno ze skanowania odcisku palca, jak i zaawansowanego skanowania twarzy.
Jeśli chodzi o działanie czytnika to oczywiście wymaga on dłuższych testów. W skrócie dział to tak, że na wysokości 1/3 wyświetlacza, na zablokowanym ekranie wyświetlana jest specjalna ikona odcisku. Trzeba do niej przyłożyć palec, aby odblokować telefon. Działa to jakby odrobinę wolniej niż dedykowany czytnik, ale musimy to jeszcze dodatkowo sprawdzić. Na pewno czytnik wymaga przyciśnięcia palca z większą siłą niż przy czytniku poza ekranem.
Atrakcyjnym dodatkiem są także linie wygrawerowane na tylnej, szklanej części obudowy. Maja one zarówno funkcję praktyczną, jak i po prostu zdobią smartfon. Taki zabieg w znacznym stopniu ukrywa odciski placów na obudowie i czyni urządzenie mniej śliskim – nie zjeżdża zbyt łatwo z pochyłości i nie wyślizguje się z ręki. Będą też dostępne wersje gładkie. Huawei przygotował w tym roku następujące wersje kolorystyczne nowych Mate 20: Pink gold, Midnight blue, Emerald green, Twilight i Black. Piekny Emerald green na razie nie trafi do Polski.
Smartfon Huawei oferuje dźwięk stereo, z czego dolny głośnik został ukryty w gnieździe USB C. Jest to sprytny zabieg projektowy. Po podłączeniu ładowarki głośnik nadal działa normalnie :-)
Rozmiary Mate 20 Pro to 157,8 x 72,3 x 8,6 mm. Smartfon jest uszczelniony według normy IP68. Ciekawym zabiegiem jest także umieszczenie szufladki na kartę SIM w dolnej krawędzi obudowy.
Huawei Mate 20 jest do droższej wersji Pro wizualnie bardzo podobny. Od tyłu najłatwiej go odróżnić po czytniku linii papilarnych, który trafił właśnie tam. Układ obiektywów jest identyczny. Odrobinę większe są też rozmiary – 158,2 x 77,2 x 8,3 mm. Niższa jest także norma uszczelnienia – IP53. Wersja bez Pro ma też kratkę głośnika na dolnej krawędzi. Od frontu widać znacznie mniejszego notcha pozbawionego 3D face unlock. Dolna ramka wydaje się o włos cieńsza niż w wersji Pro.
Huawei Mate 20 Pro ma ekran o przekątnej 6,39 cala o rozdzielczości 2K+ 3120 x 1440 pikseli i proporcjach 19,5:9. Został on wykonany w technologii OLED i wspiera technologię OLED HDR. Dzięki super wąskim ramkom i czytnikiem znajdującym się w ekranie smartfon wcale nie wydaje się duży i nieporęczny. Dobrze pasuje do dłoni, zwłaszcza, że jest dosyć wąski.
Pod względem jakości obrazu nie mam ekranowi Mate 20 Pro nic do zarzucenia. Jest jasny, ostry, szczegółowy z nasyconymi kolorami, jak na OLED przystało. Jest też zauważalnie przyjemniejszy dla oka od tego zastosowanego w P20 Pro. W opcjach dostępna jest regulacja nasycania kolorów oraz balansu bieli. Jest też funkcja Natural Tone, która dostosowuje odcień ekranu do otoczenia. Nie zabrakło też trybu nocnego.
Jedyne co mnie zastanawia to pulsująca jasność na nagraniu wideo, której leżący obok P20 Pro nie przejawiał. Tak jakby Mate 20 Pro miał inną częstotliwość odświeżania. Nie widać tego jednak zupełnie gołym okiem. To efekt podobny do migotania żarówek, jeśli podczas nagrywania filmu aparatem ustawimy określoną szybkość migawki powyżej 1/100.
Mate 20 ma ekran jeszcze większy, o przekątnej 6,53 cala, proporcjach 18,7:9 i rozdzielczości Full HD+ 2244 x 1080 pikseli. Jest to matryca RGBW i także wspiera HDR. Podobnie jak w przypadku wersji Pro w zachowaniu rozsądnych rozmiarów pomagają super wąskie ramki. Smartfon jest jednak szerszy, co zwiększa wrażenie dużego ekranu i czyni go trochę mniej poręcznym. Za to fani dużych ekranów w smartfonach powinni być zachwyceni.
Ekran Mate 20 w samplach z Budapesztu miał znacznie cieplejszy, żółtawy odcień. Być może to cecha wyłącznie egzemplarzy przedprodukcyjnych, ale efekt jest wyraźny na tyle, że widać go nie tylko na białym tle, ale również na kolorowym pulpicie. Ekran wersji bez Pro jest też zauważalnie mniej jasny na maksymalnym ustawieniu. Warto mieć te cechy na uwadze.
Oba smartfony Huawei otrzymały ten sam, najnowszy procesor Kirin 980, który oferuje sumarycznie 8 rdzeni o trzech różnych taktowaniach. Dwa rdzenie mają zegary 2,6 GHz, kolejne dwa 1,92 GHz, a pozostałe 4 rdzenie 1,8 GHz. Kirin oferuje także aż dwie jednostki NPU odpowiedzialne za obliczenia związane z AI. To czym się różni droższy Mate 20 Pro od tańszego Mate 20 to ilość pamięci. Wersja Pro oferuje 6 GB RAM i 128 GB na system i pliki, podczas gdy wersja bez Pro ma 4 GB RAM i 128 GB na system i pliki.
Ciekawym posunięciem jest zapewnienie wsparcia dla nowego rodzaju kart pamięci NM Card. Jest to nowy standard mniejszych kart pamięci opracowany przez Huawei. Z jednej strony wątpliwość budzi dostępność i popularność nowych kart. Ze wstępnych rozmów dowiedzieliśmy się, że nowy standard kart nie jest otwarty i należy tylko do Huawei. Jest to więc ciekawe posunięcie - warto obserwować jak się sprawdzi w praktyce. Warto jednak pamiętać, że przy pamięci 128 GB niewielu użytkowników będzie chciało taką kartę sobie dokupić.
W AnTuTu nowy procesor osiąga prawie 270 tys. punktów. Zbliża się więc wydajnością do Snapdragona 845 z zeszłego roku i najszybszych procesorów Samsunga. W Mate 20 można zaobserwować poprawę wydajności chociażby w funkcjach aparatu, takich jak stabilizacja cyfrowa wideo w 4K, której w P20 Pro nie ma wcale. W Mate 20 Pro funkcje AI wykonywane są także na żywo na nagrywanym materiale wideo – to też wymaga sporej mocy obliczeniowej.
Oprócz tego oba telefony otrzymały najnowszy, najszybszy standard łączności LTE kat. 21 oferujący transfer 1,4 Gbps, a także WiFi ac wave 2. Jest też Bluetooth 5.0, który jest nowością w telefonach Huawei. Nie zabrakło NFC.
Oba smartfony z serii Mate 20 mają na pokładzie Androida 9.0 Pie z nakładką EMUI 9.0. Tuż przed wylotem do Budapesztu P20 Pro także dostał aktualizację do Androida 9 i EMUI 9. Kompilacja EMUI z Mate 20 Pro ma numer 9.0.0.113, a z P20 Pro 9.0.0.108. W Mate nowością są gesty wykonywane na ekranie. W P20 Pro gesty wykonywane są na czytniku linii papilarnych umieszczonym z przodu telefonu. Gesty na ekranie są bardziej intuicyjne i przyjemniejsze.
Co ciekawe, Huawei umożliwi szyfrowanie zapisanych w telefonie haseł za pomocą odcisku palca bądź twarzy, a także zrobienie kopii bezpieczeństwa, również przez USB, po kablu na komputer, bez udziału chmury.
Producent zapewnia, że w EMUI 9 zmniejszył komplikację interfejsu, redukując liczbę kroków wielu zadań średnio o 10%. Część menu została przeniesiona na dół, aby ułatwić obsługę jedną ręką. Poprawiona została także szybkość uruchamiania aplikacji średnio o 400 ms. Huawei udostępnił funkcje AI firmom trzecim, umożliwiając np. OCR w aplikacji WPS Office.
Nowością jest również całkowicie bezprzewodowo działający tryb PC. Można bez kabli i stacji dokujących połączyć się z dowolnym monitorem, telewizorem czy projektorem obsługującym bezprzewodową transmisję obrazu. Wówczas na dużym ekranie zostanie wyświetlony pulpit przypominający Windows na komputerach PC - niezależnie od zawartości ekranu na telefonie. Sam telefon może spełniać rolę touchpada lub klawiatury, a po podłączeniu tych peryferiów przez Bluetooth Mate 20 Pro pozwoli pracować jak na PC.
Mate 20 Pro oferuje nam aparat szerokokątny zamiast matrycy czarno-białej zastosowanej w P20 Pro. Mamy więc do dyspozycji trzy różne ogniskowe w trzech różnych aparatach - od 16 do 80 mm w ekwiwalencie dla pełnej klatki. Idąc po kolei mamy 40 megapikselowy standardowy aparat o jasności F/1.8, obiektyw z trzykrotnym zoomem optycznym o rozdzielczości 8 megapikseli i jasności F/2.4 oraz zupełnie nowy dla Huawei szerokokątny aparat o rozdzielczości 20 megapikseli i jasności F/2.2. Jak widać rozdzielczości z P20 Pro zostały zachowane, zmieniła się jednak funkcja jednego z aparatów. W tym miejscu chciałem podkreślić, że trzykrotny zoom optyczny o ekwiwalencie 80 mm jest wciąż unikalny dla Huawei.
Szeroki kąt pozwala za to uchwycić zdjęcia budynków, wąskich uliczek, a także wewnątrz pomieszczeń w sposób, którego nie da się zastąpić. W podglądzie aparatu jest oznaczony jako 0,6 powiększenia standardowej sceny. Różnica w objęciu otoczenia jest wyraźna. Kto miał do czynienia z kamera sportową GoPro, ten wie o czym mówię. Jest to rozwiązanie bardziej przydatne niż matryca czarno-biała. Szeroki kąt pozwala także zrobić zdjęcie makro z zaledwie 2,5 centymetra.
Nie będzie zaskoczeniem, że Huawei i tym razem szczególnie duży nacisk położył na AI w aparacie. Sztuczna inteligencja w Mate 20 Pro nosi nazwę AI 2.0 i rozpoznaje 1500 różnych scenariuszy, które przyporządkowuje do określonych scen. Wyższa wydajność AI umożliwiła zastosowanie tej technologii podczas nagrywania wideo. AI Cinema pozwala na zastosowanie filtrów kolorystycznych w trakcie nagrywania wideo. Dostępne są tryby fresh, vintage, suspens, portrait bokeh oraz kolorowa postać na czarno-białym tle. Najciekawszy z punktu widzenia działania w czasie rzeczywistym jest ten ostatni. Wykrywa postać, pozostawia ją bez zmian, jednocześnie czyniąc resztę obrazu czarno-białą. Na zdjęciach takie efekty były u konkurencji od dawna, ale na wideo jeszcze się z nimi nie spotkałem. AI pozwala również śledzić ostrością fotografowany bądź filmowany obiekt skuteczniej niż wcześniej.
Ostatnią nowością kategorii AI jest rozpoznawanie twarzy osób na zdjęciach i filmach zapisanych w galerii i przygotowanie 10 sekundowego filmu Spotlight reel skupiającego się wyłącznie na twarzy konkretniej, wybranej przez nas osoby.
Na razie trudno ocenić jakość zdjęć i filmów z Mate 20 – mieliśmy do niego dostęp wyłącznie w zamkniętym pomieszczeniu. Doświadczenia z P20 Pro napawają mnie raczej optymizmem. Na mnie w aparacie największe wrażenie zrobiła stabilizacja wideo. Realizowana cyfrowo wydaje się wręcz niesamowicie skuteczna. Na nagraniu widać jak ruszam smartfonem po kilka centymetrów na boki, a obraz na ekranie pozostaje nieruchomy. Stabilizacja wydaje się być równie skuteczna podczas rejestrowania materiału 4K. P20 Pro choć ma faktycznie bardzo dobrą stabilizację w trybie FHD, to w 4K nie ma niestety żadnej stabilizacji. Najwyraźniej szybszy procesor otworzył nowe możliwości.
Aparat do selfie ma podobnie jak w P20 Pro rozdzielczość 24 megapikseli. Też jak w P20 Pro ma ustawioną na stałe ostrość. Autofocus w przednim aparacie to chyba jedyna rzecz, której mi w smartfonach Huawei brakuje.
Czas pracy telefonów Mate poznamy dopiero podczas dłuższych testów. Już teraz znane są jednak ciekawe informacje o baterii i jej ładowaniu.
Mate 20 Pro ma baterię o pojemności 4200 mAh. To dużo, o 200 mAh więcej niż P20 Pro. Jeszcze ciekawsze jest, że do modelu Pro będzie dołączana ładowarka oferująca aż 40W – niemal dwukrotnie więcej niż dotychczas. Pozwoli naładować baterię do 70% w zaledwie pół godziny. Jest też szybkie ładowanie bezprzewodowe 15W – to tyle co zapewniają szybkie, kablowe ładowarki wielu innych producentów.
Mate 20 Pro ma funkcje odwrotnego ładowania bezprzewodowego. Oznacza to, że mając telefon Mate 20 Pro możemy podzielić się energią i bez żadnych kabli ładować inny telefon, który wspiera ładowanie bezprzewodowe. Tego jeszcze na rynku nie było. Ciekawe jakie będą straty energii oraz czy będzie można ładować Mate 20 Pro kablem i jednocześnie bezprzewodowo ładować drugi, położony na nim telefon.
Mate 20 ma baterię 4000 mAh ze standardową, szybką ładowarką Huawei 22,5 W, taką jak w P20 Pro, która i tak jest szybsza od większości ładowarek na rynku.
Podczas gdy część producentów smartfonów dostało zadyszki związanej z innowacyjnością swoich produktów to Huawei kolejny raz pozytywnie zaskakuje. Telefon Mate 20 Pro ma nie tylko szybszy procesor i większy ekran. Ma też czytnik linii papilarnych wbudowany w ekran, super szybką 40W ładowarkę, możliwość bezprzewodowego dzielenia się energią. Jest też nowy, szerokokątny aparat, bardziej zaawansowane funkcje AI w wideo i lepsza stabilizacja podczas nagrywania wideo. Huawei wprowadza nowe i bardzo ciekawe rozwiązania. Jestem ciekawy jak nowy aparat, bateria, funkcje AI i czytnik wbudowany w ekran sprawdzą się w życiu codziennym. Wiele wskazuje na to, że to może być ciekawe doświadczenie.