Smartfony OnePlus od lat były synonimem doskonałego stosunku jakości do ceny. Do tego otaczał je nimb tajemniczości i niedostępności – dystrybucja tylko przez Internet, specjalne zaproszenia – kto miał ten telefon miał też poczucie, że w świecie urządzeń z Androidem jest kimś wyjątkowym. Zawsze kusiła także cena, sporo niższa od innych flagowców, która usprawiedliwiała nieco gorszą jakość foto. Jednak od jakiegoś czasu OnePlus zaczął liczyć sobie więcej (kto nie chciałby zarabiać na swoich produktach), a model 8 Pro stanął już w jednym szeregu z innymi flagowcami. Dla wiernych fanów marki którzy poczuli się zdradzeni, przygotowano więc model Nord – powrót do korzeni, tanio i dobrze, flagowe możliwości w przystępnej cenie. Tyle, że w tym segmencie zrobiło się bardzo tłoczno. Świetnie działających smartfonów ze Snapdragonem 765G jest sporo, cenowo Nord także nie jest liderem. Wersja 8/128 kosztuje 1899 zł, testowana przez nas wersja 12/256 – 2299 zł. Zobaczmy więc jakie OnePlus Nord ma argumenty, by przekonać do siebie klientów.
OnePlus Nord ma klasyczną budowę, czyli z lekka się wyzłośliwiając, wygląda dość nudno, tak jak całe stado robionych na to samo kopyto smartfonów. Szklane plecki przyozdobiono pionowo ułożonymi i dość mocno wystającymi nad obudowę aparatami, do tego centralnie dołożono logo, a na dole napis OnePlus. Rama jest z plastiku, czym producent się nie chwali, a co jak pokazał Zack Nelson z kanału JerryRigEverything, nie wpływa dobrze na trwałość telefonu – można go dość łatwo złamać. Na dolnej krawędzi mamy uszczelniany slot na dwie karty SIM, USB-C i pojedynczy, przeciętnie grający głośnik, który w dodatku łatwo kompletnie zagłuszyć palcem, jeśli będziemy używać etui. Na prawym boku jest przycisk do włączania i coś, co znamy z iPhonów, suwak służący do wyciszenia Norda bądź przełączenia go w stan wibracji. To świetne, wręcz uzależniające od siebie rozwiązanie. Przycisk do regulacji głośności wylądował na boku lewym. Smartfon ma jak na dzisiejsze standardy dość kompaktowe rozmiary: 158.3 x 73.3 x 8.2 mm, waga to 184 g.
Płaski ekran wykonano w technologii Fluid AMOLED. Ma przekątną 6.44 cala, rozdzielczość 1080 x 2400 pikseli (408 ppi), proporcje 20:9 i odsługuje HDR10+. Na start mamy do niego przyklejoną folię ochronną. W lewym górnym rogu umieszczono pastylkę, która skrywa dwa obiektywy do selfie. Ramki są stosunkowo cienkie i proporcjonalne z każdej strony. Do jakości wyświetlanego obrazu nie mam zastrzeżeń, kolory są głębokie i nasycone a widoczność w pełnym słońcu dobra. Panel jest odświeżany w 90 Hz, istnieje możliwość obniżenia częstotliwości do 60 Hz, co wydłuży czas pracy baterii. Możemy skalibrować kolory (żywe, naturalne, bądź wybrać szeroką gamę AMOLED, RGB, Display P3) oraz ustalić ich charakterystykę (zimne – ciepłe). Istnieje możliwość ukrycia przedniego aparatu w dużym czarnym czole. Dodatkowo można aktywować żywy efekt kolorów, który optymalizuje je i kontrast w filmach. Jest oczywiście tryb nocny, tryb czytania i Ambient display, czyli informacje pokazywane na wygaszonym ekranie (nie ma diody powiadomień). Niestety nie wyświetla się on cały czas, tak jak jest to w innych telefonach, musimy podnieść urządzenie bądź dotknąć ekran, by zobaczyć powiadomienia.
Doskonale działa czytnik linii papilarnych zatopiony w wyświetlaczu, czasem reakcji dorównując lub nawet prześcigając niektóre telefony z tradycyjnymi czytnikami dotykowymi. Podobnie jest z rozpoznawaniem twarzy, które jest szybkie i bezbłędne. Niestety nie znalazłem nigdzie w ustawieniach opcji automatycznego podświetlenia ekranu po podniesieniu, musimy więc i tak coś nacisnąć (przycisk zasilania bądź dwukrotnie uderzyć w ekran) by ten się podświetlił i telefon rozpoznał naszą twarz.
Telefon jest napędzany Snapdragonem 765G (1x2.4 GHz Kryo 475 Prime; 1x2.2 GHz Kryo 475 Gold; 6x1.8 GHz Kryo 475 Silver) z układem graficznym Adreno 620. W testowanej przez nas wersji do pomocy ma aż 12 GB RAM, pamięć wewnętrzna to 256 GB, bez możliwości rozszerzenia kartą pamięci. W AnTuTu Benchmark smartfon osiągnął 327895 tys. pkt co daje mu 44 lokatę w rankingu. W codziennej pracy sprawdza się doskonale, w moim subiektywnym odczuciu to chyba najlepiej działający smartfon z takim procesorem. Jest szybki, płynny, przez cały okres trwania testów ani razu nie złapałem go na najmniejszym zacięciu czy spowolnieniu. Magia doskonałej optymalizacji OnePlusa wciąż działa. Identycznie było z grami (testowane na PUBG), tu też wszystko działało idealnie.
Do pracy GPS nie mam żadnych zastrzeżeń, połączenie było wyszukiwane szybko i utrzymywane stabilnie, w telefonie jest też NFC, można więc płacić nim zbliżeniowo.
Pakiet komunikacyjny obejmuje: 4G LTE, 5G (FDD 5G: 2600, 2100, 1800, 700; TDD 5G: 3500), dwuzakresowe WiFi, Bluetooth 5.1 z aptX HD, NFC. Lokalizacja odbywa się za pomocą GPS, A-GPS, GLONASS, Beidou i Galileo.
OnePlus Nord działa pod kontrolą systemu Android 10 z nakładką OxygenOS. Oferuje ona bardzo dużo możliwości modyfikacji wyglądu i działania telefonu, jednak przy zachowaniu przejrzystości i prostoty obsługi. Możemy wybrać sobie kolor wiodący, kształt ikon, rodzaj czcionki. Są oczywiście gesty do nawigacji zamiennie z tradycyjnym paskiem nawigacyjnym, klonowanie aplikacji społecznościowych, możliwość blokowania dostępu do wybranych aplikacji albo dodania drugiego użytkownika urządzenia czy optymalizacja użycia pamięci RAM na podstawie sposobu użytkowania.
Z tyłu mamy cztery obiektywy – główny: 48 MP, f/1.8, PDAF, OIS, ultra szeroki kąt 8 MP, f/2.3, 119˚, 5 MP f/2.4 do głebi ostrości i 2 MP, f/2.4 makro. Z przodu do dyspozycji mamy 32 MP, f/2.5, oraz 8 MP f/2.5, 105˚ ultra szeroki kąt.
Aplikacja aparatu jest bardzo rozbudowana i ma kilka ciekawych i przydatnych rozwiązań. Na dole ekranu mamy tryby: poklatkowy, panorama, zwolnione tempo, wideo, zdjęcie, portret, scena nocy i rozbudowany pro z histogramem, zapisywaniem zdjęć w formacie RAW bądź zrobieniem ich w maksymalnej rozdzielczości. Przy zdjęciach portretowych możemy wybrać węższy bądź szerszy kadr, a przy zdjęciach i wideo pociągając palcem w górę aktywujemy pierścień na którym wygodnie i w płynny sposób podczas nagrywania filmu przybliżymy i oddalimy obraz. Na górze mamy m.in. możliwość zmiany rozdzielczości, przejścia na obiektyw makro, filtry, aktywowanie flesza i wejście w ustawienia.
Najważniejsza jest jednak jakość zdjęć. Generalnie jest solidnie i telefon nie zalicza wpadki w żadnym z dwóch głównych obiektywów, bo oczywiście 2 MP makro to bardziej marketing stosowany przez większość producentów nastawiony na zwiększenie liczby aparatów niż realną jakość zdjęć. Kolorystyka jest dość naturalna, co fanom mocno podbitych barw może nie przypaść do gustu, ale oczywiście można to poprawić podczas edycji. Temperatura barw jest niemal identyczna w fotografiach z obiektywu głównego i szerokiego kąta a ilość szczegółów stoi na dobrym poziomie. Zdjęcia nocne możemy zrobić oboma obiektywami i w miejskiej scenerii są dobrej jakości, przy bardzo małej ilości światła ich jakość drastycznie spada. Ujęcia portretowe są bardzo ładne, z dokładnym odcięciem tła. Sporą zaletą dla miłośników selfie jest możliwość zrobienia zdjęcia w szerokim kadrze – jego jakość jest słabsza od głównej kamerki do selfie, za to kąt widzenia dużo szerszy i na zdjęciu zmieści się dużo więcej osób.
Bateria ma pojemność 4115 mAh. Telefon obsługuje szybkie, 30W ładowanie i jesteśmy go w stanie napełnić do 70 proc. w pół godziny a do pełna w około 50 min. Niestety nie mamy ładowania bezprzewodowego. Rozładowanie baterii przy włączonych na stałe 90 Hz przy normalnym użytkowaniu (rozmowy, przeglądanie Internetu, sporadyczne gry) zajmuje około 2 dni przy 5-6 godzinach SOT. Jeśli z telefonu będziemy korzystać bardzo intensywnie, rozładujemy go w jeden dzień.
OnePlus Nord jest bardzo dobrym smartfonem. Przyznaję się jednak, że nie potrafię w nim dostrzec żadnej magii, czegoś co sprawiłoby, bym postawił go ponad pozostałe telefony ze Snapdragonem 765G. Cenowo jest gdzieś w środku stawki i dość podobnie umiejscowiłbym go pod względem możliwości. Dostajemy to, czego możemy się spodziewać po urządzeniach tego producenta, czyli przede wszystkim fantastyczne działanie, ale też zdjęcia i multimedia, które niczym specjalnym się nie wyróżniają i inni producenci mogą nam zaoferować więcej. Moim zdaniem lepiej wypadają tu np. Samsung Galaxy A51 5G a nawet tańsze Mi 10 Lite 5G czy Moto G 5G Plus. Kto więc stawia głównie na szybkość urządzenia, nie będzie nim zawiedziony. W pakiecie dostanie też dobry ekran, przyjazne użytkownikowi rozmiary, świetne oprogramowanie czy fizyczny przycisk do wyciszania telefonu. Ale pożegnać się musi z ładowaniem indukcyjnym, certyfikowaną normą wodoszczelności, wejściem mini-jack na słuchawki, głośnikami stereo, albo stale wyświetlającymi się na ekranie informacjami. Lekki niepokój może wywoływać też wytrzymałość plastikowej ramy. Komu takie braki nie przeszkadzają, będzie z Norda zadowolony.