Dziennik Rzeczpospolita przeprowadził wywiad z Dominique Leroy, członkinią zarządu Deutsche Telekom.
Oto kilka wybranych pytań i odpowiedzi z tej rozmowy:
Co ma pani na myśli, mówiąc, że w Europie brakuje platform cyfrowych? Ich obecność wydaje się dość dobrze odczuwalna.
Mówiąc o platformach cyfrowych, mam na myśli Facebooka, Google’a, Microsoft czy Apple’a i tym podobne podmioty. Nie mamy (w Europie – red.) ani jednej takiej firmy, dynamicznie rosnącej, tworzącej miejsca pracy i dostarczającej wartość dodaną w takim stopniu państwu, z którego się wywodzi. Dlatego uważam, że powinno się dbać o solidność firm telekomunikacyjnych i umożliwiać im przekształcanie w platformy cyfrowe, takie jak centra danych, platformy bezpieczeństwa, z korzyścią dla Europy. W przeciwnym razie cyfryzacja europejskich firm będzie w pełni zależeć od dostawców ze Stanów Zjednoczonych i Azji.
Raport Enrico Letty dotyczący przyszłości jednolitego rynku oraz najprawdopodobniej również raport Draghiego na temat konkurencyjności UE, który zostanie opublikowany w lipcu, potwierdzają, że sektor telekomunikacyjny nie ma się dziś dobrze. Zrealizowaliśmy ogromne inwestycje, nadal przed nami wydatki na światłowody i 5G, cyberbezpieczeństwo czy do pewnego stopnia centra przetwarzania danych, a nie uzyskujemy odpowiedniego zwrotu z zainwestowanego kapitału. Średnia dla Europy wyliczana jest dziś na 5,8 procent, czyli niżej niż wynosi ważony średni koszt kapitału (tzw. WACC – red.). Używamy tego miernika, ponieważ EBITDA, ze względu na nakłady inwestycyjne, nie zawsze jest porównywalna.
Taki poziom zwrotu to wynik wysokiej fragmentaryzacji rynku. Mamy w Europie ponad 100 operatorów sieci komórkowych. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych, czy Chinach jest po kilku. W Europie przeciętny operator obsługuje 5 mln użytkowników, w Stanach około 110 mln, a w Chinach nawet 450 mln.
Tymczasem koszt budowy sieci jest stały i dużo trudniej uzyskać rentowność przy mniejszej liczbie użytkowników. Nie jest to najlepsza droga do usług wysokiej jakości i o najlepszej dla klienta cenie.
Jeśli chodzi o telekomunikację, to średnio w każdym kraju Europy mamy po czterech konkurentów. Jak możemy trwać przy tak dużej konkurencji, jeśli chcemy dogonić USA i Azję pod względem jakości sieci i platform?
AI nowym polem walki telekomów z big techami w Europie?
Nie jestem pewna, czy chodzi tylko o telekomunikację i big techy. Myślę, że to pole bitwy jest bardziej ogólne, dla ludzkości, a nie tylko dla telekomunikacji.
Batalia, którą toczymy jako telekomy z big techami, polega na tym, że chcemy, aby uczestniczyły w kosztach za używanie naszych sieci.
Sprawę tzw. fair share, czyli udziału big techów w kosztach budowy sieci, prowadził komisarz unijny Thierry Breton. Czy do tego pani zdaniem dojdzie?
Myślę, że tak. Ostatnio jako Deutsche Telekom uzyskaliśmy ważny wyrok w Niemczech, w Kolonii w sporze z Meta Platforms. Meta od kilku lat nie płaciła nam za tranzyt IT, peering IP. Przedstawiliśmy sprawę sędziemu, który stwierdził, że big techy powinny płacić za korzystanie z sieci transportowej oraz że nie naruszy to zasady neutralności sieci.
Pracowałam w innych branżach, np. dóbr konsumpcyjnych. Kiedy chcieliśmy dystrybuować nasze produkty, musieliśmy udać się do sprzedawców detalicznych i zapłacić im sporo pieniędzy. Branża cyfrowa to jedyna branża, jaką znam, gdzie big techy są w stanie rozpowszechniać treści na całym świecie za pośrednictwem naszej sieci, nie płacąc nic.
Big techy mówią, że też inwestują w infrastrukturę, płacą.
Nie wiem, komu płacą, ponieważ nie widzimy w naszej sieci żadnych pieniędzy pochodzących od nich. Nie, nic nie płacą za używanie naszej infrastruktury. Przeciwnie, to my płacimy np. za reklamę w wyszukiwarce itp.
A inwestycje w centrach danych? Urządzenia brzegowe?
Oczywiście, kiedy budujemy dla nich linię światłowodową, płacą, ponieważ jest to linia światłowodowa przeznaczona dla centrum danych. Płacą nam za korzystanie z tej linii. To prawda. Ale tak robi każdy klient. To cena za budowę linii i jej utrzymanie. Ale ogólnie za usługę przesyłu danych dla platform cyfrowych pieniędzy nie ma.
Kiedy zaś mówimy o sprawiedliwym podziale, widzimy, że 50 proc. danych przepływających przez nasze sieci pochodzi od sześciu graczy i są w dużej mierze przeznaczone dla konsumentów. Mówimy, że dostawcy, którzy wykorzystują średnio więcej niż 5 proc. przepustowości w godzinach szczytu, powinni płacić za korzystanie z sieci. Natomiast wszystkie małe podmioty powinny korzystać z sieci bezpłatnie, aby szanować jej neutralność.
Dyskusje są zawsze trudne, ale w tym przypadku powinny być po prostu sprawiedliwe. Pomogłoby to również uniknąć sytuacji, w której płaci tylko końcowy klient. Jeśli niektórzy z tych dużych graczy płaciliby za część sieci, z punktu widzenia konsumenta pomogłoby to obniżyć koszty.