Od kilku już lat kolejne iPhone’y nie różnią się zbytnio od tych z poprzednich edycji. Tym razem wyróżnikiem piętnastki Pro jest tytan, nowy teleobiektyw, procesor, boczny przycisk oraz USB-C. Jest też nowy system operacyjny, ale ten otrzymały także stare modele. Okazuje się jednak, że nowy iPhone tak naprawdę nie jest tytanowy, a w jego obudowie nadal dominuje aluminium. Teleobiektyw 5X zastąpił przydatne powiększenie 3X, więc tak naprawdę te nowości są trochę przereklamowane. Pomimo to iPhone 15 Pro Max jest bez wątpienia najlepszym iPhonem w historii, ale to czy kupimy piętnastkę czy czternastkę naprawdę nie ma większego znaczenia.
iPhone 15 Pro Max wygląda identycznie jak czternastka. Wszyscy doszukują się zmian – zachwycają się, że jest lżejszy, lepiej wyważony itd. Tego nie da dostrzec, bo i tak zwykle telefon po zakupie ląduje w jakimś niezbyt urokliwym etui. Pro Max nadal jest ciężkim klockiem (waży 221g) i tytan mu w tym nie pomógł. W designie pojawiły się tak naprawdę dwie zauważalne nowości – zniknął suwak do wyciszania dzwonka i zniknął port lighting. Teraz mamy programowalny przycisk Action Button oraz USB-C. USB-C w wersji Pro ma inny kontroler niż w wersji bez Pro, więc teoretycznie jest znacznie szybsze. W praktyce większość plików przesyłamy szybkim AirDropem, więc podłączanie iPhone do komputera mi nie zdarza się w ogóle. USB 3.0 jest jednak fajnym bajerem dla osób, które profesjonalnie nagrywają wideo. Do iPhone możemy teraz podłączyć dysk i nagrywać bezpośrednio na nim w formacie ProRes, czyli w formacie gotowym do późniejszej obróbki w programie do montażu. To sprawia, że coraz więcej twórców odwraca się od profesjonalnych lustrzanek i używa do nagrywania właśnie iPhonów. Pamiętajmy, że do tej transmisji wymagany jest specjalny kabel.
Nagrywać można także pod wodą, bo nadal obudowa spełnia normę IP68, czyli można ją zanurzać aż do 6 metrów na 30 minut.
Plusem jest to, że tegorocznego iPhona podobno taniej się naprawia – szczególnie wymiana tylnego szkła ma być łatwiejsza.
Wyświetlacz to kolejny element specyfikacji, który niemal się nie zmienił. To nadal doskonała Super Retina XDR z odświeżaniem 120 Hz. Szczytowa jasność bardzo dużego ekranu o przekątnej 6,7 cala wynosi teraz 2000 nitów. Nadal też do dyspozycji mamy coraz bardziej przydatną wyspę Dynamic Island oraz tryb Always On Display. Niektórzy dopatrują się węższych ramek niż rok wcześniej, ale jest to kosmetyczna różnica bez żadnego znaczenia.
Nowy tegoroczny Pro ma przede wszystkim nowy procesor A17 Pro oraz więcej pamięci RAM – teraz jest to 8 GB. Chip jest wykonany w technologii 3 nm i podobno jest to pierwszy taki procesor mobilny. Zawiera aż 19 mld tranzystorów. Apple na swojej prezentacji podkreślał, że wydajność tego procesora jest porównywalna z niektórymi procesorami w komputerach. Ta moc jest wykorzystywana np. przy nagrywaniu i odtwarzaniu materiałów ProRes, wycinaniu obiektów z tła lub prognozowaniu, co napiszemy na klawiaturze. W procesorze pojawił się także wspomniany wyżej nowy kontroler USB 3, który obsługuje transmisję do 10 Gbps (20 razy szybciej niż w wersji bez Pro).
Apple pochwaliło się także nową jednostką graficzną GPU, która podobno została zaprojektowana niemal od nowa. Umożliwia to m.in. zastosowanie sprzętowej obsługi ray tracing’u w grach. Moc A17 Pro ma pozwolić w najbliższych miesiącach na uruchamianie coraz większej liczby gier, które do tej pory działały tylko na PC i konsolach.
Piętnastka Pro to także 5G z technologią 4x4 MIMO, LTE z technologią 4x4 MIMO, Wi‑Fi 6E (802.11ax) z technologią 2x2 MIMO, Bluetooth 5.3, układ ultraszerokopasmowy drugiej generacji UWB2, wsparcie dla Thread oraz lokalizacja dzięki obsłudze satelitów GPS, GLONASS, Galileo, QZSS, BeiDou i NavIC.
Opis zmian w iOS 17 pozostaje bez zmian w stosunku do tego, co wcześniej pisałem w teście zwykłej piętnastki bez Pro. iOS 17 to według Apple spora i ważna aktualizacja, ale według mnie to raczej kosmetyka i ewolucja wersji 16. W siedemnastce pojawił się nowy tryb portretowy, interaktywne widżety, plakaty kontaktów, AirDrop wspiera NameDrop, a platforma Zdrowie zaczęła nas pytać o nasze samopoczucie. Zmian jest w sumie sporo, ale nie są to zmiany rewolucyjne, które wywróciłyby całą obsługę iPhonów do góry nogami. iPhone i iOS już od dawna deklasują Androida w zakresie całego ekosystemu różnych funkcji, usług i dodatków, które są dostępne tylko dla posiadaczy urządzeń z ekosystemu Apple. To właśnie iOS sprawia, że Apple ma aż tak wielu wiernych fanów, którzy nie wyobrażają sobie używania systemu Android. Nie skuszą ich szybsze procesory, ekrany z odświeżaniem 144 Hz, teleobiektywy i nawet znacznie niższa cena.
Czym więc iOS wygrywa? To na przykład bezpieczne Face ID, współpraca z AirTagami, iPhone jako kamera do komputera, FaceTime na Apple TV, AirPlay, CarPlay, ratunkowe wiadomości SMS przez transmisję satelitarną, Crash Detection, iMessaging, iCloud, App Store, Home, Health, szybki i niezawodny AirDrop, Wallet z Apple Pay, obsługa eSIM, Magic Island, Fitness i legendarna jakość nagrań wideo itd. itp.
Apple nie zapomina też cały czas o klientach, którzy kupili swój smartfon kilka lat temu – mają oni nową wersję systemu, dobrze zabezpieczoną, która może działa trochę wolniej niż poprzednia, ale działa i jest dostępna za darmo.
Apple w czasie prezentacji przebił Chińczyków i powiedział, że jego zestaw 3 kamer w Pro to ekwiwalent 7 różnych aparatów fotograficznych (precyzyjniej 7 różnych ogniskowych). To oczywiście mocna przesada i tak naprawdę będziemy korzystać najczęściej z głównego aparatu 48 MP, który zapisuje zdjęcia w jakości 24 MP. Równie przydatny jest także teleobiektyw 12 MP, który w wersji Pro MAX oferuje nam teraz powiększenie 5X. Teleobiektyw nie jest peryskopowy i jest wyposażony w nowy system stabilizacji matrycy. Niestety przy tej okazji straciliśmy zoom 3X z modelu 14 Pro Max. Trochę szkoda, że takie powiększenie nie zastąpiło niezbyt przydatnego (przynajmniej dla mnie) aparatu ultraszerokątnego. Ultra przydaje się tylko do robienia zdjęć w trybie makro.
Już od lat iPhone słynie ze świetnych zdjęć i w tym roku jest tak samo dobrze. To efekt doskonałego oprogramowania kamery, systemu OIS, matrycy, która robi zdjęcia domyślnie w jakości 24 MP plus jasnego obiektywu ze światłem f/1,78. iPhone staje się coraz mocniejszą konkurencją dla profesjonalnych aparatów. W Pro fani Lightrooma mogą zapisywać zdjęcia w pełnej rozdzielczości i w formacie Apple ProRAW. Zwykli użytkownicy zadowolą się doskonałymi zdjęciami w jakości 24 lub 12 MP (w zależności od wybranego obiektywu).
Oprócz powiększenia 5X, już we wszystkich iPhonach (dzięki iOS 17) pojawił się nowy tryb, który rewolucjonizuje robienie zdjęć z bokeh. Gdy aparat wykryje w kadrze obiekt na pierwszym planie to nawet, gdy nie robimy zdjęcia w trybie portretowym to później w galerii możemy już dowolnie sterować otwarciem przysłony, czyli regulować efekt bokeh. Ta nowa usługa działa świetnie, a zdjęcia portretowe z piętnastki są genialne.
Użytkowników serii Pro z zeszłego roku nie zaskoczy także tegoroczna doskonała jakość nagrań wideo w trybie 4K 60 fps. Takie ujęcia na pewno da się wykorzystać w profesjonalnych produkcjach na Youtube’a itp. Zresztą coraz większa liczba twórców wykorzystuje do nagrań wyłącznie iPhony. Teraz będzie ich jeszcze więcej, bo tak jak już wspomniałem wyżej, od tego roku iPhone 15 Pro Max wspiera nagrywania ProRes i w Log także na dyskach zewnętrznych.
Pod koniec roku seria Pro otrzyma także opcję nagrywania Spatial Video, czyli materiału dającego złudzenie 3D. iPhone będzie nagrywał materiał dwiema kamerami jednocześnie. Materiał ten ma być przeznaczony dla gogli Apple, których premiera jest zaplanowana w najbliższych miesiącach.
Apple nie chwali się pojemnością baterii, ale 15 Pro Max ma 4422 mAh. W Androidach standardem jest już ogniowo 5000 mAh. Nowa piętnastka ma więc baterię minimalnie większą od swojego poprzednika - 4323 mAh. Po pierwszych tygodniach używania tego telefonu wydaje się, że bez ładowarki nowy Pro Max wytrzymuje mniej więcej tyle samo. Gdy korzystaliśmy z telefonu w roamingu, w dużym mieście, głównie bez WiFi to trzeba go było doładować w nocy lub następnego dnia rano. W normalnym cyklu użytkowania należy go ładować co około 1.5 dnia. Gdy jednak np. korzystamy z ładowarki w samochodzie (nawet na krótkich dystansach) to ten czas bez problemu wydłuża się do 2 dni. Na razie nie można jednak dostrzec i docenić większej energooszczędności nowego procesora A17 Pro 3 nm. Być może po kolejnych aktualizacjach iOS rozwinie on skrzydła i czas działania na baterii się wydłuży.
Nadal piętą achillesową flagowców Apple pozostaje wolne ładowanie – telefon możemy ładować mocą 25W przewodowo i 15W bezprzewodowo. Apple pod tym względem może ścigać się tylko z Samsungiem.
Nowością w ładowaniu jest opcja dzielenia się prądem np. z innym iPhonem. Nasz Pro Max będzie mógł bardzo powoli doładowywać inny smartfon – wykorzystywana moc nie przekroczy jednak nawet 5W.
Nowy 15 Pro Max kosztuje w wersji 256 GB aż 7200 zł. W tej cenie otrzymujemy niemal wszystko to co najlepsze w smartfonach. Mamy w piętnastce najlepszy ekran, najszybszy procesor, po części tytanową obudowę, najlepszy system operacyjny, najlepszy ekosystem dodatkowych usług i najlepszą jakość zdjęć i wideo. Nie będziemy mieli natomiast szybkiego ładowania oraz jeszcze lepszego teleobiektywu znanego z S23 Ultra. W nowym iPhonie jeszcze nie ma też WiFi 7 i nadal nie znajdziemy w nim dobrego asystenta po polsku. Pomimo tych kilku niedociągnięć iPhone w segmencie premium deklasuje konkurentów – to subiektywna opinia, ale poparta wynikami sprzedaży. To Apple rządzi na najwyższej półce, a reszta graczy na razie może tylko pomarzyć o tym, aby ich smartfony miały choć trochę tej magii, która co rok kusi klientów na całym świecie.