France Telecom nie chce inwestować w Niemczech. Może jednak zostać zmuszony do przejęcia kontroli nad operatorem MobilCom i konsolidacji jego długów. "Straciliśmy zaufanie do naszych niemieckich partnerów" – potwierdził wczoraj prezes France Telecom Michel Bon. Szef FT miał na myśli operatora telefonii komórkowej – MobilCom, w którym Francuzi mają pakiet 28,5 proc. akcji. Partnerstwo z tą firmą miało dla France Telecom strategiczne znaczenie – zakładano, że otworzy mu drogę na najważniejszy rynek Europy. Dzisiaj widać, że MobilCom jest zbyt zadłużony i zbyt kosztowny, żeby inwestycje w niego okazały się opłacalne. Co gorsza, jego szefowie są podejrzani o niezgodne z prawem praktyki.
Problemy rozpoczęły się, kiedy dyrektor wykonawczy niemieckiego operatora Gerhard Schmid zapowiedział, że budowa sieci umożliwiającej świadczenie usług trzeciej generacji będzie kosztowało MobilCom około 11 mld euro. Odpowiedź z Paryża była natychmiastowa. Wzywam MobilCom do przemyślenia i zweryfikowania swojej strategii – stanowczo oświadczył Michel Bon.
Jego zdaniem 11 mld euro, to zbyt wiele. Między innymi dlatego, że Niemcy to kraj, gdzie konkurencja w świadczeniu takich usług jest największa w Europie. Licencje 3G otrzymało aż sześciu operatorów. Dlatego trudno oczekiwać szybko zwrotu takich nakładów. Nie będziemy finansować takiego projektu – twierdzą Francuzi. Możemy uczestniczyć tylko w przemyślanym projekcie.
Przede wszystkim jednak France Telecom nie stać w tej chwili na wydanie takich pieniędzy. Zadłużenie firmy sięga już 46 mld euro i naciskany mocno przez akcjonariuszy Bon rozpaczliwie stara się je zmniejszyć. Plan zakłada redukcję zadłużenia o 18 mld euro do końca 2003 roku. Żeby go zrealizować nie tylko nie można utopić środków w projekcie Gerharda Schmida, ale być może trzeba będzie jeszcze pozbyć się części aktywów.
To byłaby klęska dla Bona, który przez kilka ostatnich lat prowadził politykę ekspansji za pomocą licznych akwizycji. To właśnie one spowodowały dzisiejsze zadłużenie firmy.
Co gorsza analitycy i inwestorzy obawiają się, że France Telecom może zostać zmuszony do przejęcia kontroli nad swoim niemieckim partnerem – a ten ma własne długi, szacowane na około 5 mld euro. Przejęcie tych zobowiązań, to ostania rzecz jakiej chciałby Bon. Obawy, że zostanie do tego zmuszony, były głównym powodem tego, że od początku roku akcje France Telecom straciły już 35 proc. swojej wartości.
Konflikt między Bonem i Schmidem z każdą chwilą nabiera rozmachu. Francuzi oskarżyli szefa MobilCom o nieuczciwość. Pod koniec zeszłego roku 5 proc. akcji operatora kupiła firma Millenium, którą kieruje pani Sybille Schmid-Sindran – żona Gerharda Schmida.