W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" na temat dotychczas nieudanej liberalizacji rynku usług połączeń międzynarodowych wiceminister infrastruktury Krzysztof Hellerem winą za obecne opóźnienia w liberalizacji obarczył byłego prezesa URTIP Kazimierza Ferenca. Według ministra współpraca z Ferencem: "nie była efektywna. Brakowało jego aktywnego zaangażowania. Nie miałem od niego informacji o pracach na temat prac nad liberalizacją telefonii międzynarodowej. Potem URTiP przechodził poważne zmiany strukturalne i kadrowe. Dopiero w połowie roku wszystko nabrało rozpędu."
Minister obarcza winą URTiP, choć sam otrzymał już w sierpniu informację ze strony Telekomunikacji Polskiej, że procedury techniczne są długotrwałe i firma może nie zdążyć się przygotować na 100 proc.
Heller nie oskarża TP o złą wolę przy procesie liberalizacji. Mówi: "Rozumiem decydentów TP SA, że chcieli mieć dokument mający moc prawną, gdyż nie mogą podejmować decyzji, których skutki liczone będą w wielu milionach złotych na podstawie projektów."
Również URTiP jest wyrozumiały dla operatora. Jeden z jego przedstawicieli powiedział Gazecie Wyborczej o postępach przy uwalnianiu rynku wprost: "A po co się tak spieszyć? Pośpiech jest wskazany tylko przy łapaniu pcheł".
Ministerstwo nie zamierza przeprowadzić oddzielnej kontroli TP dotyczącej prawdziwości założeń przy ustalaniu harmonogramu liberalizacji, ale popiera taki pomysł: "To są już kompetencje URTiP. Oczywiście, uważam, że taka kontrola by nie zaszkodziła. Pomogłaby wyjaśnić, czy jest jakaś obstrukcja ze strony TP SA. Może firma wyolbrzymia problem i harmonogram może zostać przyspieszony."
Heller zadeklarował, że do końca roku chce umożliwić korzystania z usług konkurencyjnych operatorów bez zawierania umów do połowy tego roku.