Nord 3 5G to oczekiwany następca smartfonów Nord 2T sprzed roku oraz Nord 2 sprzed 2 lat. Jest to średnia półka, która nie ma bardzo wyśrubowanej specyfikacji, ale ma być tańszą alternatywą dla flagowców. Nord 3 ma na szczęście nadal unikatowe DNA OnePlusa. Składa się na to parę elementów: design, sławny suwak Alert Slider, ta sama nakładka OxygenOS 13 (tutaj po raz pierwszy w wersji 13.1), mocna ładowarka z kultowym czerwonym przewodem oraz wyższa od rynkowej średniej dbałość o drobne szczegóły. Mogliśmy go testować już kilka dni przed premierą i oto nasze pierwsze wrażenia na gorąco.
Nord 3 w szarej biznesowej wersji wygląda na nudziarza przy moim błękitnym, szalonym Nordzie 2. Designerzy tym razem nie poszaleli i trzeci Nord wygląda bardzo zachowawczo. Brawa należą się za utrzymanie Slide Alertu, choć pewnie księgowi Grupy BBK znowu postulowali, żeby ten suwak zlikwidować w ramach unifikacji i oszczędności. Telefon jest genialnie wykonany, sztywny. Obudowa pasuje bardziej do drogiego flagowca niż do średniej półki.
Z tyłu aparaty nie są już połączone wspólną wyspą. Obok trzech obiektywów są dwie diody LED, choć mi udało się podświetlić tylko tę górną. Dolna wygląda na zwykłą zaślepkę dla zachowania symetrii. Nord 3 ma głośniki stereo, ale dolny głośnik jest znacznie mocniejszy, więc melomani nie będą dźwiękiem zachwyceni. Obudowa spełnia normę IP54, czyli z Nordem 3 będziemy mogli zanurkować dwa razy (pierwszy i ostatni). Czwórka oznacza bowiem gotowość tylko na spotkanie z „bryzgami wody z dowolnego kierunku”.
Z tyłu smartfon ma Gorilla Glass 5, a przód chroni szkło Dragontrail.
Oszczędni księgowi nie mieli chyba wpływu na zastosowany wyświetlacz. Mamy tu AMOLEDA z rozdzielczością 2772 x 1240 pikseli i dynamicznym odświeżaniem do maks 120 Hz (w 2T było 90 Hz). Jasność wyświetlacza w szczycie to podobno aż 1450 nitów. Wyświetlacz obsługuje 100% palet DCI-P3 i sRGB. Jest też obsługa HDR 10+. Ramki wokół ekranu są bardzo wąskie, niemal symetryczne. Ta na dole jest nieco szersza, ale w porównaniu do Norda 2 to znaczny skok jakościowy. Ekran na szczęście nie jest wygięty na boki i na szczęście wspiera tryb Always on Display z pięknymi motywami graficznymi. OnePlus jest zgodny z HDR z Netflixa i Amazon Prime.
Nasz testowy Nord 3 był w wypasionej wersji z 16 GB RAM LPDDR5X oraz 256 GB pamięci UFS 3.1. OnePlus chwali się, że nowy Nord jest w stanie utrzymywać w swojej pamięci nawet 40 aplikacji bez ich zamykania. W Polsce nie będzie dostępna tańsza wersja 8/128.
Trójka ma nowy procesor. Jest to znany i lubiany MediaTek Dimensity 9000 produkowany w technologii 4 nm. W AnTuTu rozpędził się do 900 tys. punktów. To dobry wynik jak na średniaka – rekord to teraz 1.3 mln punktów. OnePlus 11 ma 1.15 mln punktów. W Nord 2T pracował Dimensity 1300 (6 nm). Za chłodzenie procesora odpowiada rekordowo duża komora parowa. Rzeczywiście nawet w czasie grania telefon pozostaje chłodny.
OnePlus Nord 3 5G już po wyciągnięciu z pudełka ma zainstalowaną nakładkę OxygenOS w wersji 13.1. Jest to pierwszy smartfon z tą edycją (nie ma jej nawet OnePlus 11), ale dwuletni Nord 2 też już otrzymał OxygenaOS 13.
Najważniejszą informacją jest to, że kupując OnePlusa ze średniej półki otrzymamy trzy kolejne główne aktualizacje Androida i 4 lata aktualizacji bezpieczeństwa. To naprawdę świetna informacja i dowód na to, że jest to jeden z nielicznych producentów, którzy poważnie traktują swoich klientów.
OnePlus zgodnie z modą, która chyba na szczęście już się powoli kończy, zamontował w swoim średniopółkowcu aż 3 obiektywy, ale tylko główny aparat ma odpowiednio dobre parametry. Jest to matryca 1/1.56” Sony IMX890 z optyczną stabilizacją (dokładnie taka sama jak w OnePlus 11). Jako dodatek mamy też szeroki kąt 8 mega (Sony IMX355) oraz aparat makro 2 mega. Dodatkiem są też dwa okienka na diody LED, z których tylko jedno jest prawdziwą diodą LED. To tania zagrywka, która szczególnie zaskakuje u producenta, który nadal ma sporą renomę wśród swoich fanów.
Na szczęście dla użytkowników Norda 3 cała historia z aparatami kończy się dobrze i tym telefonem zrobiliśmy bardzo udane, szczegółowe zdjęcia z ładnymi, naturalnymi kolorami. Korzystaliśmy przy tym z głównej matrycy, która radzi sobie znakomicie także w nocy.
Nagrania wideo również są dobrej jakości, choć tutaj kolory są już chyba za bardzo nasycone. Kuleje trochę system stabilizacji optycznej – w nagraniach FULL HD, gdy działa także cyfrowa stabilizacja, jest minimalnie lepiej. Dzięki Dimensity 9000 nasz Nord 3 potrafi nagrywać materiał 4K 60 fps.
W czasie pierwszych dni testów nasz Nord 3 działał od 1 do 2 dób bez ładowania. Samo ładowanie to przyjemność, bo w komplecie dostajemy sławną i kultową ładowarkę z czerwonym kablem – tym razem o mocy 80W. SUPERVOOC w tej wersji zapewnia ładowanie do 60% w 15 minut. Całe ładowanie od 1% do 100% trwa około 32 minuty. Użytkownicy Samsungów i iPhonów mogą o takich rekordach tylko pomarzyć plus wcześniej będą musieli kupić sobie ładowarkę. Bateria Norda 3 (podzielona na 2) ma w sumie standardowe 5000 mAh. OnePlus w swoich materiałach zapewnia, że tak szybkie ładowanie nie wpływa na żywotność baterii i bez problemu przeżyje ona 1600 pełnych cykli (to jedno ładowanie dziennie przez 4 lata).
Nowy Nord 3 to mocny średniak ze stajni renomowanego choć niszowego producenta. Ma świetny ekran, bardzo szybkie ładowanie, robi ładne zdjęcia w dowolnych warunkach, a sam producent gwarantuje nam kilka kolejnych aktualizacji Androida. Nord 3 nie zachwyca może wyglądem, ale na pewno możemy go polecić. Teraz wszystko będzie zależało od tego, czy Polacy są w stanie wydać 2500 zł na średniej półce. Skończyły się tanie flagowce, teraz przyszła pora na koniec tanich średniaków. Norda 2T można teraz kupić za 1650 zł. Nord 3 kosztuje więc sporo więcej.