Globalstar, sieć przenośnej telefonii satelitarnej, ogłosiła upadłość. Globalstar poinformował, że dzięki porozumieniu z wierzycielami utrzyma ciągłość usług. Satelity i infrastruktura naziemna zostaną przekazane nowej kompanii, nad którą kontrolę przejmą wierzyciele i posiadacze obligacji.
W ten efektownie wyglądający międzynarodowy projekt zainwestowali przed dwoma laty m.in. tacy giganci jak France Telecom, Alcatel, Loral, Vodafone i Qualcomm. Inwestycja ta okazała się jednak dla nich najgorszą z możliwych.
Po dwóch latach działalności długi firmy sięgnęły 3,4 mld dol., podczas gdy jej aktywa to zaledwie 573 mln dol. W tym czasie przychody były symboliczne, a firma nie była w stanie wywiązywać się z płatności dostawcom sprzętu. Obecnie w kasie spółki znajduje się zaledwie 46 mln dol. w gotówce.
Globalstarowi nie udało się objąć swym zasięgiem całego świata, a ceny usług pozostały bardzo wysokie. Telefon satelitarny kosztuje aż 1-2 tys. dol., a rozmowy są wielokrotnie droższe niż w przypadku zwykłych aparatów komórkowych. Aparaty te nie działają wewnątrz budynków, gdyż antena musi "widzieć" satelitę. Są dość kłopotliwe w użytkowaniu dla klientów i nie pozwalają na szybką transmisję danych. Inwestorzy zignorowali doświadczenia pionierskiej sieci Iridium, która wcześniej popełniła podobne błędy i zbankrutowała.
Globalstarowi udało się pozyskać zaledwie 66 tys. abonentów, choć w chwili rozruchu sieci jej szef Bernard Schwartz zapowiadał, że zdobędzie 600 tys. klientów do końca 2000 roku.
W Polsce firma współpracuje z siecią komórkową Idea. - Sprzedaliśmy tylko kilkanaście satelitarnych aparatów ze względu na ich wysoką cenę. Kupiły je firmy budowlane, medialne i przedstawicielstwa dyplomatyczne - powiedział rzecznik Idei Jacek Kalinowski. - W końcu ubiegłego roku zaprzestaliśmy dystrybucji, gdyż Globalstar nie osiągnął deklarowanego zasięgu.