W ubiegłym roku razem z kolegami z serwisów TELKO.IN i TELEPOLIS.PL próbowaliśmy prognozować ważne i ciekawe wydarzenia na polskim rynku telekomunikacyjnym w mijającym roku. Jak zwykle częściowo się udało, a częściowo nie. Gdyby wszyscy trafnie przewidywali, co się wydarzy w ciągu najbliższych 12 miesięcy, to na rynku byliby sami zwycięzcy. Tak się nie dzieje i dlatego ciągle jest ciekawie.
1. 2015 rok – koniec spadków wartości polskiego rynku telekomunikacyjnego?
Pospieszyliśmy się z otrąbieniem końca spadku wartości rynku telekomunikacyjnego. Jak można sądzić z publikowanych w tym roku raportów kwartalnych operatorów (Playa nie bierzemy pod uwagę, bo ten odbiera rynek innym graczom) – przecena trwa nadal. Na rynku usług dla klientów indywidualnych w ubiegłym roku było raczej spokojnie, ale drugi rok z rzędu trwa ostra rywalizacja na rynku usług dla klientów instytucjonalnych. Wciąż jeszcze dokonuje się wygaszanie dużych kontraktów sprzed 3-4 lat, kiedy ceny transmisji danych, czy usług w sieciach mobilnych były znacznie wyższe, niż dzisiaj. W skali całego rynku rosła konsumpcja usług mobilnego internetu, ale nie w takim stopniu, aby pokryć spadek cen innych usług. Tym bardziej, że – tymczasowo lub permanentnie – mobilny internet zabiera klientów dostępowi stacjonarnemu. Następuje zatem przekładnie pieniędzy z jednej operatorskiej kieszeni do drugiej. Może przyszły rok będzie lepszy?
2. Kto kogo przejmie, kto z kim będzie współpracował?
Poza zakończoną telenowelą związaną ze sprzedażą TK Telekom, w ubiegłym roku na rynku nie nastąpiły żadne spektakularne przejęcia, czy połączenia. I tu raczej chybiliśmy. Wydaje się, że prochu ciągle jest wystarczająca ilość, ale chyba zabrakło mocnej iskry takiej, jak np. aukcja częstotliwości LTE, która (niespodziewanie) zakończyła się dopiero pod koniec roku. Pojawiły się także pogłoski o pewnych międzynarodowych przetasowaniach i połączeniach, które mogą mieć skutki także w naszym kraju. Prognozę przekładamy zatem na przyszły rok, bo jest ona ciągle aktualna, ale cały proces krystalizuje się znacznie dłużej niż wcześniej sądziliśmy.
3. Jak zmienią się oferty polskich operatorów?
Nasze prognozy się potwierdziły. Operatorzy przestali obniżać ceny usług dla klientów indywidualnych, bo w Polsce jest już naprawdę tanio. Dalsze korekty cen dotyczyły rynku B2B. Systematycznie zmniejszają się także subsydia do telefonów. Coraz częściej smartfon otrzymujemy w ofercie sprzedaży ratalnej. Raty są widoczne lub "zaszyte" w abonamencie. Operatorzy poprawili także swoje oferty rodzinne i dla małych firm. Nadal “wspólne” abonamenty, to niewielka część sprzedaży, ale jest to segment perspektywiczny. Jeden rachunek, pakiet no limit i pakiet internetowy dla całej rodziny lub małej firmy, to wygoda i – często – spore oszczędności. Dosprzedaż usług z innych sektorów (finanse, energia elektryczna itp.), to nadal margines działalności dużych sieci komórkowych.
4. Kto będzie nowym szefem T–Mobile Polska?
W ubiegłym roku zastanawialiśmy się, czy grupa Deutsche Telekom może zaskoczyć rekrutując na miejsce Miroslava Rakowskiego kogoś mocno nieszablonowego. Adama Sawickiego trudno uznać za enfant terrible polskiej telekomunikacji. Biorąc pod uwagę jego doświadczenie w grupie TeliiSonery, w grupie GTS Central Europe, epizod w KGHM Polska Miedź, czy w Ruchu, należy go raczej uznać za stateczną i przewidywalną osobę. Chociaż zdaje się, że ma pewne skłonności do nieszablonowych działań. Trudno sobie przypomnieć, by kiedyś prezes któregoś z dużych telekomów zdecydował się osobiście występować w reklamach własnej firmy. Niemniej to jeszcze nie kreuje wizerunku szefa T-Mobile, jako rynkowego “szaleńca”. Do tego poza osobowością samego CEO potrzeba jeszcze decyzji po stronie korporacji, że taką odważną strategię chce realizować i tak kreować swojego szefa. Czy to w grupie DT w ogóle możliwe?
5. Pieniądze z POPC dla małych i dużych
W mijającym roku zgodnie z naszymi przewidywaniami – choć później, niż można się było spodziewać – wystartował pierwszy konkurs POPC przeznaczony – w zasadzie – dla małych operatorów. Dobrze, że nie zostali zlekceważeni. Warunki pierwszego konkursu jednak nie wzbudziły powszechnego entuzjazmu, ponieważ – mimo wielu miesięcy prac, mimo doświadczeń z poprzedniej perspektywy finansowej – dokumentacja konkursowa była niedopracowana i jeszcze w grudniu br. (czyli ponad 1 miesiąc od ogłoszenia konkursu) jeszcze podlegała poprawkom. W efekcie szacuje się, że w konkursie będzie raptem około 100 wniosków o dofinansowanie, a pula dostępnych środków nie zostanie wykorzystana. Jeżeli tak samo zostaną przygotowane duże, przyszłoroczne konkursy, to będzie afera. Niezadowoleni z warunków konkursu mali operatorzy po prostu wzruszają ramionami i lekceważą nabór. Duzi gracze maja większa siłę przebicia i w razie konieczności zgotują Ministerstwu Cyfryzacji srogą łaźnię. Choćby propagandowo.
6. Fablety, czy tablety?
Zgodnie z naszymi przewidywaniami rynek tabletów w tym roku przeżywał stagnację. Sprzedaż tego typu urządzeń spadała i dotyczyło to nawet najpopularniejszych iPadów. Analitycy przewidują, że niestety ta tendencja się utrzyma. Tak jak pisaliśmy rok temu, największym zagrożeniem dla rynku tabletów były smartfony z ekranami powyżej 5.5 cala. Takie urządzenia, to na razie kilkanaście procent sprzedaży wszystkich smartfonów, ale segment bardzo szybko rośnie. Duże smartfony coraz bardziej podobają się klientom, a także samym operatorom, bo użytkownicy tego typu telefonów są dużo bardziej aktywni – transmitują dużo więcej danych, głównie materiałów wideo.
7. Krajobraz po aukcji LTE
Takiego przebiegu i finiszu aukcji LTE nie przewidywał chyba nikt – w pewnym momencie uczestnicy zaczęli grać na jej wywrócenie, ale władzy i tak udało się ją skutecznie zakończyć . Emitel odpadł na samym początku, a końcówka przyprawiała już wszystkich o siwe włosy. Sprawdziły się jednak nasze przewidywania, że każdemu przypadnie po kawałku pasma, choć nie wszystkich można nazwać tak samo wygranymi (lub przegranymi). "Mądrość etapu" pozwala nam teraz rozbudować tę prognozę i zaprezentować jej dalszy ciąg w 2016 roku.
8. Nowi regulatorzy
Jeden regulator prawie na pewno powstanie. Zapowiedział to Witold Kołodziejski, wiceminister cyfryzacji i podwładny Anny Streżyńskiej. Sprawdziła się analogia do 2005 roku i ekspresem legislacyjnym, jednak media nie znalazły się w pierwszym rzucie najważniejszych do uchwalenia spraw. Pozostaje tylko liczyć na to, że nie będzie to projekt poselski, a rządowy, w pełni skonsultowany z resortami i rynkiem. Tak, abyśmy byli pod tym względem w europejskiej awangardzie tym bardziej, że mamy dużo zaległości do odrobienia.
9. Czy Samsung zmieni strategię "walca drogowego"?
Udało nam się przewidzieć, że po bardzo agresywnym 2014 r. Samsung będzie próbował przeorganizować swój dział smartfonów. Jego wyniki finansowe nie zachwycały, więc koreański producent ograniczył częściowo działalność R&D, uprościł portfolio i wyszedł z nisz (np. smartfonów-kamer). Jedynym szaleństwem w tym roku były zakrzywione ekrany. Produkty Samsunga wyglądają świetnie, mają coraz lepszą nakładkę, więc pozycja lidera w najbliższych miesiącach na pewno nie jest zagrożona.
10. Netia na dwa
Figa z makiem. Netii nie udało się podzielić. Podobno w istotnej mierze z przyczyn technicznych. Wydaje się jednak, że nie tylko w tym problem. Netia w ogóle stoi na rozdrożu. Nowy właściciel przyszedł w nadziei na szybki interes, który jednak nie wypalił. Zbigniew Jakubas nie zna się za bardzo na telekomunikacji i musi się jej nauczyć. Z drugiej strony spółka musi się przyzwyczaić, że dzisiaj jest kontrolowana przez polskiego przedsiębiorcy ze wszystkimi tego faktu okolicznościami. Rotacje na stanowisku prezesa wskazują, że nie było to łatwe. Jest nadzieja, że niedawno powołany Tomasz Szopa będzie się umiał dogadać ze Zbigniewem Jakubasem. Tylko co dalej? Jeżeli Netia nie chce przez kolejne 3-4 lata zwijać biznesu, to musi inwestować. Druga opcja – prawdopodobnie wybór właściciela – to jednak sprzedaż spółki inwestorowi strategicznemu. Ponoć w 2014 r. było już blisko. I chyba jednak w całości. Abstrahując od technicznych trudności z podziałem sieci, to wydzielenie i sprzedaż B2B pewnie by się udało bez większego trudu. Tylko, kto wtedy kupi B2C?