realme C53 to jeden z najtańszych smartfonów w Polsce, ale wygląda tak jakby kosztował przynajmniej 2 tysiące. Jego design (wyspa z kamerami) to kopia iPhone'a 14 Pro Max. Także sam kształt obudowy przypomina najnowsze smartfony Apple. Tylna opalizująca klapka jest już autorskim projektem realme. Telefon jest tańszą wersją realme C55, który zasłyną tym, że był pierwszym Androidem ze skopiowaną magiczną wyspą Apple. Wyspa realme jest także dostępna w C53. C55 był podobno hitem w Polsce i zapowiada się, że C53 może powtórzyć jego sukces. Na razie na starcie sprzedaży w Polsce C53 kosztuje 800 zł. Oto nasze pierwsze wrażenia po kilku dniach korzystania z tego smartfonu z niemal najniższej półki cenowej.
Design C53 nie jest łatwo oceniać, bo z jednej strony jest to bardzo ładny i dopracowany telefon, ale z drugiej wiemy, że realme skopiowało go z iPhona. Podobny design znajdziemy też w testowanym przez nas ostatnio modelu Tecno Spark 10 Pro. To plaga, ale taki zabieg podoba się klientom. Wyróżnikiem taniego realme jest opalizujący tył, który mieni się w zależności od tego pod jakim kątem na niego patrzymy. Realme określa to rozwiązanie jako golden silk, czyli złoty jedwab. Obudowa jest sztywna, smartfon jest duży. Na dole obudowy jest gniazdo słuchawkowe i niestety tylko jeden głośnik. Ramka wokół ekranu jest dosyć szeroka, a najszersza jest tak jak zwykle na samym dole. Stosunek ekranu do obudowy to tylko 85.5 procent. Czytnik linii papilarnych jest umieszczony w najlepszym miejscu, czyli w przycisku power. Smartfon realme wygląda na sporo droższy niż w rzeczywistości jest, choć oczywiście jest wykonany z tworzywa (tył i rama).
Wyświetlacz w C53 jest ogromny – ma prawie 7 cali (6.74). Jest to panel IPS LCD o niewielkiej rozdzielczości 1600x720 pikseli. Jego jasność nie porywa, bo jest to tylko 650 nitów (w szczycie). Na szczęście ekran wspiera odświeżanie 90 Hz (tryb auto). Aby oszczędzać energię można je zredukować do 60 Hz. Ekran ma niewielkie wycięcie na górze na jedną kamerę (styl kropli), ale po podłączeniu ładowarki w tym miejscu pojawia się sławna minikapsuła, czyli kopia magicznej wyspy Apple. U nas pojawiła się dopiero po pobraniu aktualizacji oprogramowania – po wyjęciu z pudełka telefonu jeszcze jej nie było. Ten ekran na pewno nie zawiedzie nas w telefonie za 800 złotych, choć oczywiście nie jest to AMOLED z Samsunga S23.
C53 ma spore różnice w specyfikacji w porównaniu do modelu C55. W C53 pracuje platforma Unisoc Tiger T612 (12 nm). W C55 jest to Mediatek Helio G88. W naszym egzemplarzu testowym mieliśmy 6 GB RAM i 128 GB pamięci. RAM może być dynamicznie zwiększany do 6 GB. W AnTuTu realme C53 przekroczył 250 tys. punktów. Jest to wynik zbliżony do C55. Nie można więc powiedzieć, że jest demonem prędkości. W codziennym użytkowaniu widać różnicę pomiędzy C53, a szybszymi smartfonami, ale osoba mniej rozeznana w technologii zapewne w ogóle tego nie zauważy. Na C53 da się też zagrać płynnie w mniej wymagające gry. Telefon nie wspiera 5G, obsługuje karty pamięci i ma NFC.
Jeśli chodzi o system operacyjny to mamy tu najnowszego Androida 13 z nakładką realme UI w wersji T Edition. W C55 jest zwykła edycja realme UI 4.0. Nakładka jest dopracowana, bardzo ładna i działa płynnie. Jej chyba jedyną wadą jest to, że w pamięci telefonu od razu zainstalowane są np. komplet aplikacji Amazon, LinkedIn, TikTok itd. Realme próbuje też na siłę promować inne aplikacje. Takie działania zawsze krytykujemy i część producentów już się z nich w Europie wycofała.
realme C53 designem swojej wyspy aparatu/aparatów nawiązuje bezpośrednio do tego, co widzę w moim iPhonie. Są to trzy spore okna. Po chwili okazuje się, że jedno z nich to dioda LED. O drugim aparacie nie wiadomo niemal nic – to może być aparat wspomagający tryb portretowy. Producent przyznaje się tylko do aparatu głównego. Ma on matrycę 50 MP, czyli o 2 mega więcej niż w iPhonie. Jasność obiektywu to F1.8. Trochę niespodzianką jest to, że ten aparat robi całkiem fajne zdjęcia w dzień, w ciemnym garażu, a także w nocy w specjalnym trybie. Przykłady fotografii znajdziecie poniżej. Gorzej jest z wideo, bo C53 nie ma żadnej stabilizacji, więc aby uzyskać dobry efekt trzeba by nagrywać z gimbala lub statywu. Maksymalna jakość nagrania to FULL HD przy 30 fps.
realme C53 pomimo niezbyt wyśrubowanej specyfikacji ma baterię zgodną z najnowszym rynkowym standardem, czyli jest to ogniwo 5000 mAh. Moc ładowania nie jest rekordowa, ale 33W to i tak więcej niż w większości telefonów z Korei. W pudełku jest ładowarka, co również należy zaliczyć na duży plus. Ładowarka (jak i sam zestaw sprzedażowy) wygląda bardzo dobrze i bez problemu mogłaby być elementem zestawu 2 razy droższego. Telefon bez problemu będzie działał dwie doby przy normalnym korzystaniu, a oszczędni będą bili nim rekordy bez ładowarki.
Realme C53 próbuje nas trochę oszukiwać, ale robi to w sumie w miły sposób. Ma bardzo udany design, choć jest on skopiowany z droższego flagowca. Ma dopracowaną nakładkę z najnowszym Androidem. Jego procesor nie jest demonem prędkości, ale na pewno spełni oczekiwania większości oszczędnych klientów. C53 ma potężną wyspę aparatów, która tak naprawdę oferuje nam jeden aparat, ale za to jest on niespodziewanie bardzo udany. Plus należy się także za dużą baterię i w miarę szybkie ładowanie 33W. Rynek smartfonów koło 800 zł nie jest lekki, ale C53 można z czystym sercem polecić.