Klasa smartfonu B (skala „Mercedesa” A, B, C, E, S)
Skala ocen 1-6 (6 - celujący)
Wstęp
Bluboo to jeden z chińskich producentów smartfonów, o którym większość z czytelników prawdopodobnie słyszy po raz pierwszy. Do redakcji trafił model o nazwie S8. Zbieżność nazw z Samsungiem Galaxy S8 nie jest przypadkowa. Producent ponad wszelką wątpliwość stara się upodobnić swój produkt do flagowego smartfona koreańskiego producenta. Różnica polega na tym, że Bluboo kosztuje w polskich sklepach niecałe 700 zł, a na AliExpress można go zamówić za mniej niż 500 złotych. Sprawdzaliśmy go dla Was., bo coraz więcej osób ściąga tanie telefony z Chin.
Główne wady i zalety smartfonu Bluboo S8
Zalety
Wady
Budowa – 4-
Trzeba Bluboo przyznać, że model S8 jest dość podobny do samsungowego S8. Smartfon ma zaokrąglone rogi ekranu i dość wąskie ramki, chociaż nie aż tak wąskie jak Galaxy S8. Przód wygląda niemal identycznie jak w oryginale i nie wiem, czy dział prawny Samsunga jest z tego podobieństwa designu i samej nazwy zadowolony.
Tył, choć wyglądający na szklany, jest wykonany z tworzywa i siłą rzeczy bardzo łatwo się rysuje, a rysy na gładkiej przejrzystej powierzchni są mocno widoczne. Układ klawiszy fizycznych jest taki sam jak w Samsungu, pomijając przycisk Bixby, którego w Bluboo nie ma. Przyciski są plastikowe i trochę zbyt wąskie oraz brakuje im wyraźnie wyczuwalnego kliknięcia. Smartfon jest zaskakująco ciężki - waży 200 gramów. Większość, nawet największych smartfonów, jest o przynajmniej 30 gramów lżejsza.
Smartfon ma na wyposażeniu czytnik linii papilarnych, który działa całkiem sprawnie i jest to miłe zaskoczenie w tak niedrogim telefonie, podobnie USB C na dole obudowy. Za to głośnik na dolnej krawędzi jest nie tylko łatwy do zasłonięcia, ale również dość cichy i oferujący nieciekawy, płaski dźwięk.
Samo dopasowanie elementów robi dobre wrażenie – nie odstają, nie ma szpar, a obudowa nie trzeszczy.
Wyświetlacz – 3+
Pierwsze wrażenie ekran robi dobre – ma węższe ramki niż wiele flagowych smartfonów na rynku. W tak tanim smartfonie wydaje się to wartym uwagi osiągnięciem. Wystarczy jednak przyjrzeć się bliżej, aby okazało się, że nie jest to wysokiej jakości panel.
Jego przekątna to 5,7 cala, a rozdzielczość to HD rozszerzone do proporcji 16:9, czyli 1440 na 720 pikseli. Skutkuje to gęstością pikseli na poziomie 280 PPI. Rozdzielczość sama w sobie nie jest problemem, za to samo wykonanie ekranu pozostawia sporo do życzenia. Po pierwsze jest umieszczony głęboko pod wierzchnia warstwą szkła. Po drugie kąty widzenia są najsłabsze jakie widziałem w smartfonie od dłuższego czasu. Takie wyświetlacze były standardem w tanich urządzeniach, ale 2 lata temu.
Ekran ma wszystkie możliwe regulacje i tryb czytania za sprawą MiraVision, ale to w żaden sposób nie zrekompensuje niedociągnięć technicznych.
Procesor/pamięć/parametry techniczne – 4-
Specyfikacja jak całkiem zadawalająca jak na półkę cenową,z którą mamy tu do czynienia. Bluboo zastosował ośmiordzeniowy procesor MediaTek MT6750 taktowany zegarem 1,5 GHz, 3 GB RAM oraz 32 GB na system i pliki użytkownika. To zauważalnie więcej niż wyceniony podobnie i recenzowany ostatnio Xiaomi Redmi Note 5A. Jest też obsługa kart pamięci.
Benchmarki potwierdzają wydajność odrobinę lepszą niż we wspomnianym Redmi Note 5A. W Geekbench 4 Bluboo uzyskał 613 punktów dla jednego rdzenia i 2511 dla sumy wszystkich rdzeni. W Antutu udało się uzyskać przeszło 41 tysięcy punktów. W praktyce wydajność jest wystarczająca do uruchomienia wymagających gier w miarę płynnie.
Bluboo obsługuje łączność LTE, WiFi n, Bluetooth 4.0. Ma też GPS. Telefon ma akcelerometr, ale żyroskopu niestety zabrakło i nie można rozglądać się w filmach 360 za pomocą obracania smartfona. Wirtualna rzeczywistość też odpada. Xiaomi Redmi Note 5A nie miał z tym problemów.
System – 3-
W przypadku smartfonów mniejszych chińskich producentów bardzo ważna jest jakość nakładki i jej tłumaczeń na polski. Wpadek w tłumaczeniu udaje się uniknąć tylko najbardziej profesjonalnym graczom. W przypadku Bluboo już przy pierwszym uruchomieniu widać, że smartfon trafił na polski rynek jakby przypadkiem. Nawet po wybraniu polskiej lokalizacji podczas kreatora pierwszego uruchomienia ogromna większość systemu jest w języku angielskim. Aplikacje mają angielskie nazwy, poza kalendarzem i ustawieniami. Skróty w górnej belce są opisane po angielsku, podobnie jak tryby aparatu.
Podczas pierwszego uruchomienia nie ma opcji zalogowania się do konta Google, które dodane jest jakby po namyśle. Nie ma też kompletu aplikacji – domyślnie nie jest zainstalowany choćby YouTube. Dla mnie kuriozalnym jest w dzisiejszych czasach drugi, alternatywny sklep z aplikacjami - 9Apps. Żaden sklep nigdy nie będzie konkurencją Google Play, a dodatkowe miejsce do instalacji powoduje tylko zamieszenie i potencjalne problemy z bezpieczeństwem. Aplikacje systemowe są aktualizowane przez ten właśnie alternatywny sklep.
System jest też pełen rozwiązań, które mają niemal magicznie przyspieszać jego działanie. Jest też „zamrażarka” do przechowywania aplikacji z których rzadko korzystamy, co też ma przyspieszać działanie urządzenia.
Na lewo od ekranu głównego znajduje się coś na kształt asystenta Google, czy może raczej Blinkfeed, problem polega na tym, że część wiadomości dotyczy polskiego odbiorcy, a Highlight to zbiór informacji abstrakcyjnych z naszego, polskiego punktu widzenia.
System ma też kołowe menu, rozwijane z kropki, którą można umieścić w dowolnym miejscu na lewej bądź prawej krawędzi ekranu. Znajdziemy tam takie skróty, jak aparat, ekran główny, alarm, ustawienia, a także szybko dostępne opcje znane z belki skrótów. Jest też skrót do czyszczenia pamięci.
System, który się pod tym wszystkim kryje, to Android 7.0. Jedyne co mogę dobrego powiedzieć to, że system działa płynnie i podczas używania nie zawiesił się, czyli jest stabilny.
Na pewno znajdą się użytkownicy, dla których liczy się wyłącznie stosunek specyfikacji smartfona do jego ceny i totalny bałagan w systemie albo są w stanie zaakceptować, albo będą próbowali wgrać alternatywny ROM. Osobiście nie zdecydowałbym się na korzystanie ze smartfona, który tylko sporadycznie komunikuje się ze mną w moim języku, ma mnóstwo niepotrzebnych dodatków i alternatywny sklep z aplikacjami. Producent powinien zainstalować na tym telefonie tzw. gołego Androida.
Kamera – 3
Bluboo jest drugim tanim smartfonem z dwoma obiektywami z tyłu obudowy. System ma służyć rozmywaniu tła fotografowanego obiektu. Podstawowy aparat ma rozdzielczość 16 megapikseli, a drugi jedynie 3 megapiksele i ma służyć tylko do zbierania informacji o głębi kadru. Z moich obserwacji jednak wynika, że rozmycie jest nałożone na obraz zawsze w ten sam sposób, bez względu na to co znajduje się w kadrze i w jakiej jest odległości – krawędzie kadru są rozmyte, a centrum kadru w kształcie elipsy ostre. Stopień regulujący rozmycie zmniejsza ostry obszar i w zasadzie tyle. Jeśli odczyty z drugiego obiektywu w czymś pomagają, to trudno efekt zauważyć w praktyce. Z pewnością nie działa to tak jak w Note 8, Mate 10 pro czy iPhone 8 i X.
Zdjęcia z Bluboo są dość ciemne i niezbyt mocno nasycone kolorami. Brakuje im ostrości i szczegółowości. Wszystkie kadry są w widoczny sposób zaszumione, nawet jeżeli zostały wykonane na najniższej czułości ISO. Niektóre kadry, jeśli mają obiekt o jaskrawych kolorach w bliskiej odległości, wypadają dobrze. Są to jednak raczej wyjątki od reguły, szczególne sytuacje. Większość zdjęć jest zazwyczaj szarawa i wyprana.
Bluboo ma tryb upiększający, tryb dodający naklejki na twarzy fotografowanej osoby, panoramę, wideo slow-mo, time lapse i znak wodny.
Tryb wideo cierpi na podobne problemy co zdjęcia – nagrania są trochę zbyt ciemne, zbyt szare i za mało szczegółowe. Dodatkowo sa doprawione brakiem stabilizacji i zauważalnie skokową zmianą ekspozycji. Dźwięk z nagrań ma w miarę dobrą jakość, co było piętą achillesową ostatnio testowanych Xiaomi.
Przykładowe zdjęcia:
Przykładowe wideo:
Bateria – 4-
Bateria ma dużą pojemność 3450 mAh. Nie rozładowuje się zbyt szybko w trybie czuwania. Bluboo ma na wyposażeniu przyzwoitą ładowarkę ładującą prądem 2A. Godzina ładowania od zera doprowadziła baterię do 57% pojemności. Nie jest to super szybkie ładowanie, ale nie jest źle.
Podczas ciągłego odtwarzania YouTube z jasnością ekranu ustawioną na połowę po dwóch godzinach naładowanie spadło o 39 punktów procentowych z 90% do 51%. Ponieważ bateria rozładowywała się liniowo łatwo wyliczyć, że smartfon odtwarzałby wideo z sieci przez 5 godzin. Jest to wynik dający poczucie komfortu, ale przy tak dużej pojemności baterii niższy niż bym się spodziewał. Xiaomi przy mniejszej baterii osiągnął wynik blisko dwa razy lepszy, co znaczy, że podzespoły Bluboo nie są zbyt energooszczędne. Wina najprawdopodobniej leży po stronie wyświetlacza i optymalizacji wszystkich elementów.
Podsumowanie
Bluboo S8 to smartfon, który wydaje się krzyczeć – zobacz, wyglądam jak S8, a kosztuję tyle co najtańsze smartfony na rynku! I o to w tym telefonie głównie chodzi - ma sprawiać wrażenie lepszego i atrakcyjniejszego niż jest w rzeczywistości. To bardziej gra pozorów, niż dostarczanie wysokiej jakości za niedużą cenę. Trzeba przyznać, że Bluboo oferuje całkiem rozsądną specyfikację, dość dużo pamięci i wystarczający czas działania na baterii. Smartfon wiele by zyskał na czystym Androidzie – przynajmniej nie byłoby problemów z obsługą języka polskiego. Bluboo wymaga poprawek oprogramowania lub też użytkownik powinien na razie korzystać wyłącznie z angielskiej wersji systemu.