ZERO 30 5G to nowy flagowiec Infinixa, który łączy mocną specyfikację ze średnią półką cenową. Smartfon wyróżnia się kilkoma funkcjami, które nie są powszechne w tej kategorii. Jedną z nich jest przedni aparat z autofocusem, który pozwala na robienie ostrych selfie o rozdzielczości 50 megapikseli. Aparat ten umożliwia także nagrywanie wideo w jakości 4K i 60 klatkach na sekundę, co jest rzadkością nawet wśród droższych modeli. Infinix ZERO 30 5G nie zawodzi również pod względem wydajności. Sugerowana cena smartfonu to 1999 zł, ale w ramach promocji z okazji premiery można go kupić za 1799 zł. Zobaczmy, co jeszcze ten telefon ma do zaoferowania.
Infinix ZERO 30 5G ma trzy wersje: zieloną, złotą i fioletową. Zielona wersja ma obudowę pokrytą ekoskórą, a pozostałe dwie mają szklane plecy Gorilla Glass 5. Telefon ma zakrzywione krawędzie zarówno z przodu jak i z tyłu, co poprawia ergonomię. Ramka jest wykonana z plastiku z chromowanym wykończeniem. Na tyle obudowy znajduje się duża wyspa aparatów, która zajmuje prawie całą szerokość telefonu, ale nie jest umieszczona na środku. Telefon ma certyfikat IP53, co oznacza, że jest odporny na zachlapania.
Infinix ZERO 30 5G ma dobrej klasy głośniki stereo. Skaner linii papilarnych jest zintegrowany z ekranem i działa szybko oraz niezawodnie. Można też odblokować telefon za pomocą rozpoznawania twarzy. Złoty kolor nie jest moim ulubionym, ale nie mam zastrzeżeń do jakości wykonania telefonu. Jedynymi kompromisami są plastikowa ramka i niska norma uszczelnienia, ale to typowe dla średniej półki cenowej.
Infinix ZERO 30 5G ma ekran AMOLED o przekątnej 6,78 cala i rozdzielczości FHD+ 2400 x 1080 pikseli. Ekran ten wyróżnia się zakrzywionymi krawędziami i wysoką częstotliwością odświeżania 144 Hz, co jest rzadko spotykane w tej klasie cenowej. Ramki wokół ekranu są wąskie i symetryczne, co dodaje elegancji oraz nowoczesności. Maksymalna jasność 950 nitów nie jest rekordowa, ale wystarczająca do komfortowego użytkowania.
Niestety, ekran nie obsługuje HDR. W ustawieniach można dostosować częstotliwość odświeżania do swoich preferencji, wybierając opcję 60, 120 lub 144 Hz lub pozostawiając tryb automatyczny. Można też skorzystać z ochrony wzroku i zmienić kolorystykę oraz balans bieli. Ekran ma dobre kąty widzenia, kontrast i kolory.
Infinix jest wyposażony w procesor Mediatek Dimensity 8020, 12 GB RAM oraz 256 GB na system i pliki. To dobra specyfikacja jak na średnią półkę za mniej niż dwa tysiące złotych, zwłaszcza pod kątem pojemności pamięci. Smartfon uzyskał 738 tysięcy punktów w benchmarku Antutu, co jest połową wyników osiąganych przez najszybsze smartfony. Wystarcza to całkowicie do płynnego działania systemu, aplikacji i większości gier. Z punktu widzenia dzisiejszych potrzeb wydajność jest zadowalająca i gdyby była wyższa byłoby to bardziej zabezpieczenie na przyszłość. Gdyby jednak to właśnie wydajność była dla użytkownika najważniejszym priorytetem to wciąż królem średniej półki jest POCO F5, który w podobnej cenie wyciąga ponad milion punktów. Jest to jednak okupione kompromisami w innych dziedzinach.
Pakiet łączności smartfonu obejmuje 5G dla obu kart SIM, WiFi 6 (ax) i NFC. Producent nie precyzuje ani wersji Bluetooth, ani systemów odpowiadających za lokalizację. Prawdopodobnie jest to Bluetooth 5.2. Zestaw czujników jest kompletny i obejmuje także kompas cyfrowy.
Infinix działa pod kontrolą systemu Android 13 z zabezpieczeniami z października. Nakładka systemowa to XOS 13.1.0. Odniosłem wrażenie, że w modelu ZERO 30 5G nakładka systemowa została stonowana i nie ma tylu krzykliwych elementów i ikon co we wcześniej testowanych przeze mnie modelach tego producenta. Mimo to Infinix wprowadza wiele modyfikacji w nazewnictwie i układzie funkcji systemowych, do czego trzeba się przyzwyczaić. Zamiast pozycji Bateria w ustawieniach mamy Maraton Energii, a w aplikacji aparatu zamiast zwykłego zdjęcia jest AI CAM. Te zmiany zdają się nie wnosić nowej jakości, a jedynie chęć wyróżnienia się i w dodatku trochę na siłę.
Nie można jednak producentowi odmówić wielu faktycznie rzadko spotykanych funkcji, jak powiadomienie dźwiękiem o naładowaniu baterii do pełna oraz ochronę przed podglądaniem. Ta druga funkcja polega na wyciemnieniu większości ekranu i pozostawienie jedynie małego fragmentu obrazu.
Na telefonie Infinix powiadomienia i belka skrótów zostały rozdzielone. Jest też coś na kształt dynamicznej wyspy skopiowanej z iPhone’a. Polega ona na animacji rozszerzania się wycięcia na przedni aparat i umieszczeniu na czarnym tle dodatkowych informacji. Wygląda to atrakcyjnie, choć nie ma przewagi w praktyce nad innymi rozwiązaniami.
Infinix ZERO 30 5G chce przekonać klientów swoim zestawem aparatów i trzeba przyznać, że ma w czym się wyróżniać. Szczególnie jeśli chodzi o przednią kamerę. W porównaniu z innymi smartfonami tej samej marki, Infinix ZERO 30 5G ma stabilizację optyczną w głównym aparacie i aparat szerokokątny, którego brakuje w większości modeli Infinix. Natomiast w porównaniu z całym rynkiem smartfonów, największym atutem jest przedni aparat do selfie. Oprócz wysokiej rozdzielczości i diody doświetlającej, ma on autofokus z detekcją fazy i nagrywanie wideo w 4K i 60 klatkach na sekundę. Nawet wśród flagowych modeli smartfonów za 4 – 5 tysięcy złotych większość ma ostrość przedniego aparatu ustawioną na stałe i nie każdy z nich potrafi nagrywać wideo 4K w 60 klatkach na sekundę. Takie możliwości w telefonie za mniej niż 2 tysiące złotych widzimy po raz pierwszy.
Pełna specyfikacja aparatów wygląda następująco:
Infinix robi zdjęcia o dobrej jakości, adekwatnej do swojej ceny. Zdjęcia z głównego aparatu są nieco miękkie, ale na akceptowalnym poziomie. W trybie nocnym można używać zarówno głównego jak i szerokokątnego aparatu. Telefon radzi sobie całkiem nieźle w ciemnych warunkach. Zoom cyfrowy x3 jest sugerowany przez dostępny w oknie podglądu przycisk, ale obniża jakość zdjęć, co jest nieuniknione bez teleobiektywu.
Infinix nagrywa wideo w 4K w 30 i 60 klatkach na sekundę, ale stabilizacja cyfrowa działa tylko dla 1080p i znacznie zmniejsza kąt widzenia. Nie ma też możliwości przełączania się między aparatami podczas nagrywania w żadnej rozdzielczości.
Natomiast przedni aparat jest naprawdę wyjątkowy. Autofokus, wysoka rozdzielczość i dioda doświetlająca dają bardzo dobre, szczegółowe i naturalne efekty. Dla fanów selfie Infinix ZERO 30 5G jest bezkonkurencyjnym wyborem. Jakość nagrań wideo z przedniego aparatu jest również bardzo dobra, ale brak stabilizacji cyfrowej w 4K ogranicza możliwość nagrywania w ruchu. Przednia dioda doświetlająca umożliwia filmowanie w każdych warunkach oświetleniowych.
Infinix ZERO 30 5G ma baterię o pojemności 5000 mAh i obsługuje szybkie ładowanie o mocy 68W. Ładowarka o takiej samej mocy jest dostarczana w zestawie z telefonem. W pół godziny ładuje telefon do ponad 70%, a pełne ładowanie wymaga około 50 minut.
W naszym teście strumieniowania wideo z YouTube z jasnością ekranu ustawioną na 50% telefon rozładował się w połowie po upływie 10 i pół godziny. Można więc oczekiwać około 21 godzin ciągłego odtwarzania wideo strumieniowanego z sieci po WiFi. To dobry wynik, zapewniający komfort użytkowania. Nie jest to jednak rekordowa wartość i niektóre smartfony mogą działać dłużej. Do ścisłej czołówki Infinixowi zabrakło kilku godzin.
Infinix ZERO 30 5G to smartfon, który może zainteresować fanów selfie. Jego przedni aparat ma bowiem niezwykłe parametry, takie jak autofokus, rozdzielczość 50 megapikseli i nagrywanie wideo w 4K i 60 klatkach na sekundę. To funkcje, których nie znajdziemy w żadnym innym telefonie w tej półce cenowej, a nawet w wielu droższych modelach. Należy jednak mieć na uwadze, że nagrywanie w 4K wymaga stabilnego uchwytu, ponieważ brakuje stabilizacji cyfrowej. Ta jest dostępna tylko dla 1080p. Jeśli używamy statywu, to nie będzie to problemem.
Jeśli nie przywiązujemy wagi do aparatu do selfie, to Infinix ZERO 30 5G nadal jest atrakcyjną ofertą, zwłaszcza teraz, gdy jest w promocji za 1799 zł zamiast 1999 zł. Telefon ma dobre podzespoły, takie jak ekran AMOLED z odświeżaniem 144 Hz, głośniki stereo, szybkie ładowanie i przyzwoite aparaty tylne. Nie jest to jednak oferta tak wyjątkowa jak w przypadku przedniego aparatu. Warto też zastanowić się, czy podoba nam się nakładka XOS, która ma swoją specyficzną estetykę i funkcjonalność, czy wolimy bardziej standardowe rozwiązania. Stosunek ceny do możliwości jest na pewno korzystny.