Zainteresowanie firm usługami telekomunikacyjnymi i wydanie ponad 40 zezwoleń wynika z optymistycznych prognoz rozwoju branży. Na poprawę jakości usług klienci będą musieli jednak poczekać. Ocenia prezes Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty, Witold Graboś: "Zainteresowanie tym rynkiem wynika z optymistycznych prognoz na przyszłość. Nie można tkwić w dołku bez końca, kiedyś się ten rynek ruszy i w przyszłości będzie atrakcyjny" - powiedział we wtorek Graboś po posiedzeniu senackiej Komisji Skarbu i Infrastruktury.
Od początku 2001 r. Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty wydał 41 zezwoleń telekomunikacyjnych, w tym 32 zezwolenia na eksploatację sieci stacjonarnych. Zdaniem Grabosia, liczba zezwoleń nie musi się przekładać na znaczące, natychmiastowe zmiany na rynku telekomunikacyjnym. "Zezwolenie telekomunikacyjne jest tylko przyzwoleniem na obecność na rynku. Przy obecnym stanie prawnym istnieje możliwość, że ktoś z pozwolenia nie skorzysta. Po prostu chce zapłacić niewielką sumę za taką możliwość, bo analizuje uczestnictwo w tym rynku albo prognozuje, że wejdzie na rynek za jakiś czas" - powiedział Graboś.
Prezes URTiP zaznaczył, że na razie nie ma możliwości cofnięcia pozwolenia w związku z brakiem aktywności firmy. "Jeżeli prawo telekomunikacyjne zostanie znowelizowane i będę miał taką możliwość, to pozwolenia będę cofał, ale na razie nie mogę tego zrobić" - wyjaśnił Graboś.
Graboś jest nastawiony sceptycznie do pomysłu połączenia konkurentów Telekomunikacji Polskiej, choć przyznaje, że nie znaczy to, że taka firma nie ma szans. "Połączenie tych spółek nie daje wspólnej infrastruktury ani nie zwiększa w sposób znaczący potencjału ekonomicznego. Trzeba jednak wykorzystać każdą możliwość na zlikwidowanie monopolu TP. Nie przeceniam tej możliwości, bo tu trzeba się zmierzyć z niedźwiedziem" - powiedział Graboś.