Abonenci TP SA, którzy nie mogli korzystać z usług NOM, dostają od NOM rachunki. Chodzi o abonentów, którzy zdecydowali się na założenie w wybranej firmie sztywnej preselekcji. Sztywna preselekcja nie pozwala na wybranie innego operatora, a więc wykręcenie numeru NOM 1044. W takim wypadku w słuchawce słyszymy, że "połączenie nie może być zrealizowane".
Jarosław Łukasik, rzecznik kieleckiego oddziału TP SA, po naszej interwencji potwierdził, że taka sytuacja ma miejsce. "Sam byłem zdziwiony. Zdarzyło się to nawet na kilkunastu numerach w naszym biurze, też dostaliśmy rachunki z NOM, mimo że nie mieliśmy technicznej możliwości dzwonienia za jego pośrednictwem" - mówi.
Podejrzewa on, że błąd tkwi w interpretacji danych, jakie TP SA dostarcza do NOM. "Jeżeli ktoś próbuje się dodzwonić, ale nie uzyska połączenia, nasz system rejestruje taką próbę. Oczywiście nie trzeba za nią płacić. Ale NOM może interpretować taką próbę połączenia jako jedną jednostkę taryfową - tłumaczy Łukasik. Abonentom radzi składać reklamację w punkcie obsługi TP SA."
Natomiast rzecznik NOM Marcin Gruszka nie jest zdziwiony tą sytuacją: "Mamy już kilkanaście podobnych reklamacji i sygnałów. W dodatku to działa w obie strony: również klienci, którzy zdecydowali się na preselekcję w NOM i mogą się łączyć z innym miastem tylko za pośrednictwem tej firmy, dostają rachunki za takie połączenia przez TP SA" - mówi Marcin Gruszka. - "Wyjaśnienie tych spraw leży po stronie TP SA, bo jesteśmy zdani na ich systemy billingowe. To oni drukują rachunki, mimo że są one na naszym papierze firmowym z logo NOM" - mówi rzecznik Gruszka.
Jego zdaniem nie jest to masowe zjawisko i taki błąd może pojawiać się w poszczególnych centralach, ale nie w całym kraju. Abonentom radzi to samo co jego kolega z konkurencji - składać reklamacje w biurach TP SA.