Zakaz używania telefonu na pasach może być wykorzystywany przeciw pieszym

Według dziennika Rzeczpospolita to upór Ministerstwa Sprawiedliwości przesądził o wprowadzeniu budzącego kontrowersje zakazu używania telefonu na pasach.

Pełna treść artykułu znajduje się tutaj

Od 50 do 100 zł – taka kara prawdopodobnie będzie grozić osobom, które „korzystają z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego podczas wchodzenia na jezdnię lub torowisko (...) w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji". Taryfikator mandatów nie jest jeszcze znany, a przepis znalazł się w rządowej nowelizacji prawa o ruchu drogowym, która czeka na drugie czytanie w Sejmie.

Zakazu korzystania z telefonów na pasach nie było w pierwotnym brzmieniu dokumentu. Ostatecznie projekt, który w listopadzie trafił do Sejmu, ma nieco inne brzmienie. Zostało w nim większe pierwszeństwo pieszych i zrównanie ograniczenia prędkości w obszarze zabudowanym. Pojawiły się zakazy jazdy na zderzaku i właśnie korzystania z telefonów.

Problem w tym, że u fachowców budzi ona mieszane uczucia, m.in. z powodu wniosków z dużego badania Instytutu Transportu Samochodowego. Wynika z niego, że używanie przez pieszych smartfonów to marginalny problem. – Przepis jest najmniej potrzebny ze wszystkich w projekcie. Choć może się okazać pomocny, jeśli zjawisko będzie się nasilać – mówi dziennikowi Łukasz Zboralski z portalu BRD24.pl.

Pieszy i tak ma obowiązek zachować ostrożność. Istnieje obawa, że przepis będzie wykorzystywany przeciw pieszym przez biegłych i adwokatów broniących sprawców – dodaje Marcin Chlewicki ze Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.

Resort zdecydował się na zakaz używania telefonów na pasach, bo „potencjalne ryzyko zapatrzonego w smartfon pieszego jest ogromne". Piesi dostają w projekcie dużo praw, a odpowiedzialność musi być rozłożona – powiedział cytowany przez dziennik Rzeczpospolita wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.

Inne informacje na ten temat: Nie skorzystamy już z telefonów podczas przechodzenia przez jezdnię