iPhone 12 Mini jest prawdziwym ewenementem wśród współczesnych smartfonów. Dzięki mini rozmiarom swobodnie obsłużymy go jedną ręką, włożymy do każdej kieszeni i wręcz zapomnimy, że mamy go przy sobie. Czytając komentarze pod różnymi recenzjami telefonów można wywnioskować, że jest sporo użytkowników którzy tęsknią za takimi urządzeniami i to właśnie oni są głównymi potencjalnymi nabywcami najnowszego iPhone. Przyznać też trzeba, że producent jako jeden z ostatnich myślał o tej grupie klientów, oferując kompaktowe modele SE i SE2. Teraz kupując model 12 Mini nie musimy iść na żadne jakościowe ustępstwa. Mamy ten sam procesor, ekran, zestaw aparatów, świetną jakość wykonania jak w większych modelach, a cena, jak na tego producenta, stoi na zadziwiająco korzystnym wręcz poziomie. 3599 zł za wersję 64 GB i 3849 za wersję 128 GB to niekiedy sporo mniej od topowych urządzeń z systemem Android. Paradoksalnie jednak pierwsze pytanie jakie przyszło mi do głowy po wyjęciu 12 Mini z pudełka (czy raczej pudełeczka, w którym nie ma nawet ładowarki), brzmiało: czy on nie jest za mały? Tęsknota tęsknotą, ale jednak przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do tzw. „konsumpcji treści” na smartfonach, a do tego najwygodniejszy jest duży a przynajmniej średniej wielkości ekran. Osobiście najbardziej lubię wyświetlacze w okolicach 6 cali, które są idealnym kompromisem pomiędzy komfortem używania a surfowaniem po sieci. Zobaczmy więc, czy iPhone 12 Mini nie jest czasem za bardzo mini.
Apple jak żaden inny producent potrafi odświeżać swoje stare pomysły, tak było w przypadku iPhona SE i SE2 i tak jest też w przypadku designu serii 12, która garściami czerpie z iPhona 4. A 12 mini najbardziej, bo też i jego rozmiary są najbliższe 4-ki. Telefon jest, jak sama nazwa wskazuje, prawdziwym mini, rozmiary to 131.5 x 64.2 x 7.4 mm, w ślad za nimi idzie też niska waga – ledwie 133 g. Zupełnie płaskie boki wykonano z aluminium, smartfon możemy postawić pionowo na stole, w tym modelu chwyt jest bardzo pewny, ale nie wiem, czy w największym tegorocznym iPhone kanty nie będą nieco przeszkadzały. Na dole mamy jeden z dwóch głośników, drugi jest w głośniku do rozmów, oba grają doskonale, równo, czysto i donośnie. Jest też złącze lighting (szkoda, że nie USB-C). Na prawym boku mamy przycisk do włączania, na boku lewym znajdziemy suwak do wyciszania urządzenia oraz przyciski regulacji głośności. Tył jest szklany (z obu stron mamy warstwę Gorilla Glass), z umieszczonym centralnie logo nadgryzionego jabłka i kwadratową wyspą z dwoma obiektywami i diodą doświetlającą. Jakość wykonania tradycyjnie dla tego producenta stoi na najwyższym poziomie. Dzięki tak małym rozmiarom jesteśmy w stanie wykonać każdą czynność jedną ręką. Jeśli miałbym mieć jakieś zastrzeżenia, to może do braku możliwości odblokowania telefonu odciskiem palca – Face ID nie zadziała gdy mamy maseczkę na twarzy i wychodząc z domu jesteśmy skazani na wklepywanie pinu. Na pocieszenie – użytkownicy Pixela 4 (czyli ja) i 4 XL mają podobny problem.
Przód to panel OLED Super Retina XDR o przekątnej 5.4 cala, rozdzielczości 1080 x 2340 pikseli, 477 ppi i proporcjach 19.5:9. Najpierw minusy – pierwszy to odświeżanie w 60 Hz, a tegoroczne trendy to 90 bądź 120 Hz. Mini ma fantastyczną płynność, którą nadrabia braki, ale przy przewijaniu stron brakuje mu szybkości w porównaniu z androidową konkurencją, nawet tą kilka razy tańszą. Kto jednak przesiądzie się z innego telefonu Apple tej akurat słabości nie dostrzeże. Drugą za to zobaczy każdy. To ogromnych rozmiarów notch, który w tak małym ekranie wydaje się jeszcze większy… Reszta to same plusy, bo – kolory są doskonałe, podobnie z kątami widzenia i widocznością w pełnym słońcu. Kontrowersyjną sprawą jest reakcja na dotyk, w Internecie można znaleźć informacje o problemach osób, które nakleiły na wyświetlacz szkło ochronne, ja szkła na ekranie nie miałem, problemów z dotykiem także – wszystko działało idealnie. Ekran jest płaski a nie zakrzywiony, co może i nie wygląda tak efektownie, ale za to jest o wiele bardziej praktyczne. Jest oczywiście powłoka oleofobowa, dzięki której urządzenie praktycznie nie zbiera odcisków palców. Warto jednak zauważyć, że producent nieco ograniczył maksymalną jasność ekranu, która wynosi niewiele ponad 500 nitów, podczas gdy zwykła 12-ka osiąga niemal 570 nitów. Prawdopodobnie jest to spowodowane chęcią oszczędzenia mniejszej baterii.
Procesor to sześciordzeniowy najnowszy A14 Bionic (2x3.1 GHz Firestorm + 4x1.8 GHz Icestorm). Mamy 4 GB RAM i możemy wybrać jedną z trzech wersji pamięci wbudowanej – 64, 128 i 256 GB. Jest oczywiście obsługa 5G, dwuzakresowe WiFi, Bluetooth 5.0, NFC. Nawigacja odbywa się za pomocą: A-GPS, GLONASS, GALILEO, QZSS, Beidou. Dostępny jest kompletny pakiet czujników, obsługa eSIM, VoLTE oraz Voice over WiFi.
System to IOS 14.1. Największą nowością tej wersji jest możliwość większej ingerencji w wygląd interfejsu – przede wszystkim instalowania widżetów – tak jak jest to w systemie Android. Można oczywiście grupować aplikacje w folderach, mamy nawet możliwość instalacji aplikacji dzięki którym całkowicie zmienimy wygląd interfejsu naszego iPhone. Można by napisać – witamy w świecie Androida. W każdym razie po raz pierwszy przesiadając się z telefonu z tym systemem na iPhone nie poczułem żadnych braków w tej dziedzinie.
Telefon nie ma najmniejszych problemów z nawigacją, szybko łączy się z satelitami, nie zrywa połączenia i bezbłędnie wyznacza trasę. Oczywiście jest NFC więc można nim płacić zbliżeniowo, a jakość rozmów stoi na bardzo dobrym poziomie.
iPhone Mini doskonale radzi sobie też z grami – sprawdzaliśmy to tradycyjnie na PUBG, gdzie dostępne były wszystkie maksymalne ustawienia. Trzeba jednak zauważyć, że dość mocno się przy tym nagrzewa, fizyki się nie przeskoczy i w tak małym urządzeniu trudno jest odprowadzać ciepło.
Zestaw kamer obejmuje z tyłu:
z przodu:
Aplikacja nie uległa zmianie, mamy film poklatkowy, zwolnione tempo, wideo, zdjęcie, portret i panoramę. Zacznę od jej działania, bo tu spotkała mnie niemiła niespodzianka – po dość intensywnej sesji zdjęciowej telefon odmówił współpracy przy kręceniu filmów – dopiero restart urządzenia przywrócił go do porządku i więcej ten problem się już nie powtórzył.
Sama jakość zdjęć jest na rewelacyjnym poziomie. Telefon doskonale wyciąga szczegóły z cienia, pięknie odwzorowuje kolory. Zauważalna jest delikatna różnica w kolorystyce fotografii – ujęcia z głównego obiektywu wydają się odrobinę jaśniejsze od tych z szerokiego kąta. Imponująca jest ilość detali w tym obiektywie, nawet na brzegach kadru, w miejscach gdzie inne telefony prezentują popularną „pikselozę” tu wciąż mamy sporo informacji. Dobrze wyglądają też zdjęcia nocne z obu obiektywów – wyostrzają źródła światła, ale trzymają je w ryzach nie zmieniając ciemnej nocy w biały dzień. W najmniejszej wersji iPhona nie znajdziemy jednak obiektywu tele, a cyfrowe przybliżenie wynosi jedynie 5x – w porównaniu z androidową konkurencją jest więc dość słabo. Za to jakość takich zdjęć jest bardzo dobra. Świetnie wychodzą także selfie oraz zdjęcia w trybie portretowym.
Wideo jest klasą samą w sobie – można je nagrać w 4K i niższych rozdzielczościach w 60, 30 oraz kinowych 24 FPS z HDR i Dolby Vision HDR, a poziom stabilizacji obrazu wciąż może być wzorem dla innych producentów. Nie ma najmniejszych problemów z utrzymywaniem ostrości a szczegółowość jest wręcz modelowa, podobnie ze zbieraniem dźwięku.
Ogniwo ma pojemność 2227 mAh. Telefon jest mały, trudno więc by zmieściła się tu bateria o wielkiej pojemności, i tak jest lepiej niż np. w modelu SE 2. Jak wygląda czas pracy na jednym ładowaniu? Różnie – jeżeli będziemy go używać do tego, do czego w zasadzie ten model został wymyślony – czyli głównie rozmów, maili i okazjonalnego przeglądania Internetu, bez problemu wytrzyma cały dzień. Jeśli jednak będziemy chcieli zmienić go w przenośną konsolę, to rozładowanie będzie trwało między 2,5 a 3h, w zależności od graficznych wymagań gry. Oglądanie YouTube to około 5,5h pracy telefonu. Trzeba mieć więc świadomość tego, co kupujemy, żeby potem nie narzekać. Telefon wspiera 12W ładowanie indukcyjne i 20W przewodowe, a o ładowarkę musimy zatroszczyć się sami.
iPhone 12 Mini jest świetnym urządzeniem nie dla każdego. Jego rozmiary kuszą, ale iPhone 12 jest niewiele większy, wciąż jak na dzisiejsze czasy dość kompaktowy i chyba będzie rozsądniejszym kompromisem między wielkością, wygodą konsumowania treści i czasem pracy na jednym ładowaniu. To jednak wcale nie oznacza, że Mini jest smartfonem złym. Apple po prostu stworzyło zestaw modeli, z których każdy trafia do innej grupy docelowej – każdy może wybrać coś dla siebie i jestem pewny, że znajdzie się spora grupa zwolenników i tej wersji. Rozważyć go powinny osoby dla których smartfon jest przede wszystkim narzędziem do komunikacji, a cała reszta jest dodatkiem, a nie podstawową działalnością. Dostaną fantastycznie wykonane, świetnie działające i niepowtarzalne urządzenie, które sprawdzi się w każdych warunkach. Zrobimy nim przepiękne zdjęcia, nagramy rewelacyjne filmy, bez kłopotu weźmiemy na poranny jogging albo wrzucimy do wieczorowej damskiej torebki. I, co bardzo istotne, a w przypadku Apple wręcz dziwne, nie zapłacimy za niego majątku.