Jak co roku razem z kolegami z TELEPOLIS.PL i TELKO.in próbujemy przewidzieć co ważnego zdarzy się w rozpoczętym roku na rynku telekomunikacyjnym w kraju, ale trochę i za granicą. Jak zwykle rozpatrujemy zmiany w biznesie operatorów, trendy technologiczne, ofertę producentów urządzeń i zmiany preferencji konsumentów. Orange, T-Mobile, UPC, telefony komórkowe, światłowody, sztuczna inteligencja, częstotliwości... Jak się to wszystko ułoży?
1. Liberty Global sprzeda UPC Polska
W 2017 r. sprzedawaliśmy T-Mobile, więc dlaczego w 2018 r. nie sprzedać UPC?... A tak bardziej poważnie... W grupie Liberty Global, do której należy polska sieć kablowa, sentymentów nie ma – liczy się tylko biznesowa logika. Jak z „excela” wychodzi, że z któregoś kraju lepiej... wyjść, to się sprzedaje budowane przez długie lata aktywa, a pieniądze inwestuje gdzie indziej.
Że tak właśnie może się wydarzyć w Polsce, wewnątrz UPC wiadomo od dawna. Nie tak znowu dawno Liberty Global było „o jeden podpis” od sprzedaży całej grupy spółek z regionu Centralnej Europy niemieckiemu Deutsche Telekom. Mimo pracowitej integracji całej tej grupy spółek w ostatnich latach, spokojnie Liberty może ją wyprzedawać w kawałkach. Równie pracowicie integrowane były przecież sieci UPC w Austrii i Szwajcarii, co nie przeszkodziło sprzedaży austriackiej spółki właśnie Deutsche Telekom.
Czy sytuacja może się powtórzyć w Polsce? Oczywiście, że jest to możliwe. Na rynku telekomunikacyjnym dzisiaj w grę wchodzą wszelkie układanki. Od kilku lat sieci mobilne ochoczo skupują sieci kablowe, żeby jakoś podgrzać stygnący biznes. W Polsce fuzje i przejęcia mobilno-stacjonarne powinna zdynamizować decyzja Cyfrowego Polsatu o przejęciu Netii. To jest nowe rozdanie w polskiej telekomunikacji.
Ogłoszona w ubiegłym roku przez T-Mobile Polska strategia wejścia na rynek stacjonarny, aż się prosi o wsparcie zakupem któregoś z działających na tym rynku operatorów. Sama hurtowa współpraca z Orange raczej nie wystarczy. Może strategiczne potrzeby T-Mobile Polska i strategiczne plany Liberty Global tym razem ułożą się współbieżnie? A może nie i pod koniec roku będziemy musieli ogłosić: „pudło”... Jeżeli chodzi o fuzje i przejęcia bardzo trudno być prorokiem.
2. Pendolino wjedzie w zasięg sieci komórkowych i Wi-Fi
W styczniu 2014 r. PKP Intercity i T-Mobile Polska zawarły wartą 80 mln zł umowę, w ramach której madżentowy operator miał dostarczyć pasażerom Pendolino dostęp do Internetu. Już po zakończeniu przetargu i podpisaniu umowy okazało się (co było do przewidzenia), że T-Mobile powinien wywiercić w dachach wagonów otwory, a to naruszyłoby gwarancję producenta.
I na tym etapie projekt komunikacji w Pendolino utknął. Termin wdrożenia był kilkakrotnie przesuwany: najpierw na pierwszą połowę 2016 r., później na 2017 r. Z planowanych wstępnie „pierwszych miesięcy” ubiegłego roku zrobił się czerwiec, kiedy składy miały przeglądy techniczne. Ale i wtedy sprzęt nie został zainstalowany. W końcu w lipcu padła informacja, że 2017 r. nie będzie jeszcze odpowiedni, ale w nagrodę dostaniemy repeatery sygnału sieci komórkowych.
We wrześniu Jarosław Oniszczuk, członek zarządu PKP Intercity, mówił o kolejnym etapie „montażu WiFi w Pendolino”. Za „tydzień, dwa tygodnie” miał powstać model montażu i ruszyć miały zaawansowane rozmowy z Alstomem (producentem Pendolino). Opóźnienia zgoniono na kwietniowy wypadek kolejowy koło Opola i fakt, że pociągi muszą być wyłączone z użytku podczas montażu instalacji telekomunikacyjnych.
Padł też kolejny termin: „do końca przyszłego roku”. I choć fatum niewątpliwie wisi nad naszymi najszybszymi pociągami, to skłonni jesteśmy postawić, że rok 2018 rzeczywiście okaże się przełomowy. Już w styczniu 2016 r. Jacek Leonkiewicz (ówczesny prezes PKP Intercity) określił brak Wi-Fi w pociągach klasy premium, jako swoją największą porażkę. O jak wielkiej porażce musiałby mówić Marek Chraniuk, obecny prezes zarządu przewoźnika, gdyby się nie wyrobił przez kolejne blisko 3 lata? Tak, to musi być 2018 r.
3. Sferia zrezygnuje z pasma 800 MHz
W tym roku wygasa rezerwacja Sferii (spółka zależna Cyfrowego Polsatu) na blok częstotliwości w paśmie 800 MHz. Brzmi niezrozumiale? No to przypomnijmy, że użytkowanie tego właśnie bloku jest powodem arbitrażu pomiędzy akcjonariuszami Sferii a państwem polskim. I że analogiczne bloki w paśmie 800 MHz, jakie zdobyli konkurenci grupy CP były przedmiotem skandalu aukcyjnego z lat 2014-2015. Okupionego astronomiczną kwotą ponad 9 mld zł z kasy operatorów. Wystarczy, aby interesować się blokiem Sferii?...
Prawo jest nieubłagane. Za przedłużenie rezerwacji Sferia musiałaby zapłacić ok. 1,7 mld zł – średnią ofert z ostatniej aukcji. Czy to zrobi? Wątpliwe że za takie pieniądze, choć 800 MHz to strategiczne pasmo. Prawdopodobne, że Sferia będzie próbowała negocjować z Urzędem Komunikacji Elektronicznej, jakieś preferencyjne warunki prolongaty częstotliwości, ale bez zmian w Prawie telekomunikacyjnym to się nie uda, choć paradoksalnie dla obu stron mogłoby to być najbezpieczniejszym i najkorzystniejszym sposobem załatwienia sprawy. Mimo tego, jeżeli Sferia zrezygnuje, UKE będzie musiał ogłosić nowe postępowanie, w którym... Sferia pewnie weźmie udział z nadzieją, że wylicytuje niższą stawkę, niż cena prolongaty. Może niższą, ale na pewno nie dużo niższą – konkurenci z pewnością się o to postarają. Kolejnego częstotliwościowego spektaklu pt. „Kto więcej krwi sobie upuści” należy się jednak spodziewać najwcześniej w roku 2019.
Tymczasem na wszelki wypadek grupa Cyfrowego Zwolniła pasmo 900 MHz, żeby tam uruchomić LTE. Razem z pokaźnymi zasobami radiowymi w wyższych zakresach częstotliwości (1800 MHz, 2600 MHz) powinna sobie poradzić nawet bez 800 MHz. Zwłaszcza, że któryś z konkurentów pewnie udostępni jej swoją sieć LTE800. Dlaczego by nie? Pieniądz jest pieniądz.
4. Smartfony zmienią swój kształt
Ekspansja wyginanych smartfonów, to raczej jeszcze nie 2018 r. Prawdopodobnie znów skończy się jedynie na prezentacji wymyślnego konceptu, bez żadnych konkretów – chociaż chcielibyśmy się mylić. Znacznie szybciej odczujemy zmiany w klasycznych, niewyginanych telefonach. A wszystko to za sprawą nowych proporcji wyświetlaczy, których przedsmak mieliśmy w 2017 r.
Znane z telewizorów czy monitorów proporcje 16:9 zastąpione zostaną 18:9 czy 18,5:9. I tutaj uwaga – niekoniecznie będzie to oznaczało więcej ekranu w obudowie o dotychczasowych rozmiarach. Tańsze konstrukcje nadal będą miały grube ramki po bokach, a przestrzenie nad i pod wyświetlaczem wcale się nie skurczą. Efekt? Telefon wydłuży się w pionie i stanie się po prostu większy. To taka niskobudżetowa proteza w dążeniu do idei zaprezentowanej w iPhone’ie X, gdzie ekran niemal w pełni zajmuje przedni panel urządzenia.
Negatywny efekt nowych proporcji będzie mniej widoczny we flagowych telefonach, których drogie wyświetlacze powinny niebawem dogonić rewolucję Apple’a przygotowaną we współpracy z Samsungiem.
Póki co mamieni będziemy absurdalnie dużymi przekątnymi, na które pozwalają nowe proporcje. Niestety, kosztem powierzchni ekranu (inna geometria). I w tym zamieszaniu, jak nigdy wcześniej, warto będzie pójść do sklepu i przymierzyć najpierw telefon do dłoni – sama przekątna wyświetlacza niewiele nam powie.
5. Sztuczna inteligencja będzie głównym hasłem w technologii
Producenci smartfonów są biedni. Nasze najnowsze mobilne cacka mają już naprawdę wszystko. Są kamerami, telewizorami, trenerami, kalendarzami, mailami. Dwóm kamerom z tyłu towarzyszą już dwie kamery z przodu. Plotki mówią już o trzech kamerach z tyłu. Nowe ekrany oblewają już cały przód smartfonu. Trzeba coś nowego wymyślić, aby technologiczny wyścig nie zwolnił.
W zeszłym roku na nowy pomysł wpadł Huawei: „słuchajcie, powiedzmy klientom, że nasz telefon ma w środku sztuczną inteligencję!”. Konkurenci spanikowali. Na szczęście dla nich okazało się, że na razie najdroższy smartfon Huawei potrafi rozróżnić np. pizzę od kota. Sztuczna inteligencja (SI) jest jednak maksymalnie nośnym hasłem i zapewne będzie głównym sloganem tegorocznych targów w Barcelonie. Wystąpi tam w doborowym towarzystwie 5G.
Poza tym nasze telefony będą jeszcze lepiej rozpoznawały mową (będzie mogła być coraz bardziej potoczna), będą lepiej rozpoznawały nasze twarze i otaczające nas przedmioty. Specjalne, nowe i bardziej wydajne procesory sprawią, że SI nie będzie musiała się komunikować z chmurą, a nasz telefon sam będzie umiał ułatwić nam codzienną egzystencję. Taka jest teoria. Zapewne tylko niewielka część z tych usług realnie się nam przyda, ale i tak SI będzie w tym roku na rynku mobilnym hasłem przewodnim.
6. Światłowody zdobędą przewagę w walce o dusze klientów z kablówkami
Światłowody wygrają i nie ma już chyba co do tego większych wątpliwości. Ale na pewno jeszcze nie w przyszłym roku. Sam światłowód zaczyna być natomiast bardzo gorącym tematem. W przyszłym roku do „światła” oprócz Orange zacznie nas przekonywać także T-Mobile i Grupa Cyfrowego Polsatu. Hasła: „światłowód” i „Internet światłowodowy” pod koniec 2018 r. będzie widoczne wszędzie. Trochę gorzej będzie z zasięgiem tej technologii, bo – jak wiemy – sieci dopiero się buduje. Kablówki też będą musiały podjąć decyzje o migracji do „fiber”. Im wcześniej tym lepiej. Orange parę lat temu popełnił błąd i przespał światłowody. Kablówki powinny wyciągnąć z tej lekcji wnioski. Ważne jest także to, żeby przy okazji nie oszukiwać klientów w komunikacji. Ostatnie reklamy UPC mówią o tym, że Internet do domu klienta jest dostarczany już światłowodem, a jest to tylko po części prawda. Łącza światłowodowe nie sięgają samego abonenta. Do naszych domów sygnał trafia już po podatnym na zakłócenia kablu koncentrycznym. Marketingowy „zabieg” UPC pokazuje jednak, że hasło „światłowód” zrobiło się nośne.
7. T-Mobile będzie nowym Playem
PLAY stracił swój pazur challengera. Giełdowy – od zeszłego roku – gracz obrósł trochę tłuszczykiem. Dotyczy to na razie wizerunku, a nie wyników operacyjnych, bo one nadal zaskakują konkurencję.
T-Mobile – „zawracający właśnie tankowiec” – by sparafrazować określenia, jakiego użył prezes na sytuację firmy, którą zarządza – ostrzy sobie ząbki, aby zająć pozycję rynkowego hultaja. Dowodem zeszłoroczna oferta bezlimitowego Internetu, która zaskoczyła konkurencję i bardzo dobrze się sprzedaje. T-Mobile ma nad Playem dużą przewagę w postaci szybkiej, nowoczesnej sieci z dużym zasięgiem terytorialnym. Po częściowym wyrugowaniu ze swojej sieci PLAYa, T-Mobile wygrywa wszystkie rankingi i benchmarki wydajności. W przyszłym roku do oferty tej sieci ma wejść także stacjonarny światłowód. W kolejnym etapie pojawią się zapewne także usługi telewizyjne. To wszystko może sprawić, że to właśnie „madżentowi” będą najbardziej widoczni na rynku.
PLAY stawia na czysty mobile i jest to bez wątpienia odważna, choć ryzykowna strategia. Konkurenci okopują się na „linii konwergencji”, co ma sprawić, że klienci będą rzadziej niż do tej pory odchodzili do fioletowego lidera rynku.
8. T-Mobile wejdzie w hurtowe starcie z Orange
– Jakie starcie skoro list intencyjny o współpracy podpisany?! – można zapytać? Hola hola... List intencyjny to jedno, ale szczegóły współpracy, to zupełnie co innego. Nie łudźmy się, że Orange szeroko rozłożył ramiona, gorąco wyściska partnera i otworzy dla niego swoją sieć, by wraz z nim radośnie sprzedawać usługi... w sieci wybudowanej krwawicą setek milionów złotych. W takim scenariuszu współpraca operatorów obejmowałaby całą sieć Orange, a nie tylko budynki wielorodzinne. W blokowiskach abonent wprost się potyka o kable różnych dostawców, więc Orange znacznie bardziej potrzebuje partnera, by skutecznie sprzedawać usługi w świeżutkiej sieci światłowodowej. Do kooperacji na osiedlach domów jednorodzinnych, gdzie konkurencja znacznie słabsza, nie jest już taki skory.
Bez wątpienia Orange będzie się starał zmaksymalizować swoje korzyści, wspierając sprzedaż T-Mobile (będzie miał z tego chociaż hurtowy przychód) tam, gdzie sprzedawać trudno, i broniąc swojej wyłączności tam, gdzie sprzedawać łatwo. Trudno oczekiwać, że T-Mobile grzecznie to zaakceptuje, więc przeciąganie liny pomiędzy partnerami jest raczej pewne.
Dodajmy, że podpisanie ramowego porozumienia o współpracy, to jedno, a uzgodnienie technicznych szczegółów i wdrożenie ich w życie, to drugie. Nieporozumień nie zabraknie. Zwłaszcza, że T-Mobile Polska nie zna za bardzo rynku stacjonarnego i będzie się musiał go nauczyć. Tak samo, jak nie zna specyfiki hurtowej współpracy... z Orange. 10 lat temu Netia uczyła się długo i boleśnie.
Zagadką pozostaje, czy domniemane spory partnerzy załatwią po cichu, czy wyjdą z nimi w blask reflektorów? Jeżeli w arbitraż między nimi będzie się musiał zaangażować regulatora rynku, to branżowy huczek jest raczej pewny.
Komercyjna współpraca T-Mobile z Orange nie pozostanie bez wpływu na regulowana ofertę hurtową operatora historycznego. Netia (a więc już grupa Cyfrowego Polsatu) pilnie obserwuje, jakie warunki współpracy T-Mobile wynegocjuje z Orange. I będzie głośno krzyczeć, że chce co najmniej takie same.
9. Trzy aparaty w telefonie to już za mało
Podwójny aparat fotograficzny z tyłu obudowy telefonu, to hit ostatnich dwóch lat. Przekonał się do niego Apple, przekonał się w końcu i Samsung, a na liście spóźnialskich zostały już tylko firmy Sony i HTC. Bardzo spóźnione, bo dwa aparaty powoli stają się standardem średniej półki cenowej smartfonów, a i konstrukcje z duetem z tyłu i z przodu obudowy kupimy już za przystępną cenę. Co dalej? Czas na trzy aparaty z tyłu urządzenia.
I nie jest to jakaś abstrakcja, tylko efekt potrzeby wykreowanej przez topowych producentów. Rynek wyraźnie podzielił się w zależności od rodzaju zastosowanych obiektywów. Główny obiektyw łapie w kadrze tyle co zwykle, natomiast dodatkowe – u jednych producentów – dają dwukrotne przybliżenie (Apple, Xiaomi czy Samsung), u innych producentów mieszczą ekstremalnie dużo (niczym kamerki GoPro np. LG, czy Asus), a jeszcze u innych są furtką do nakładania efektów cyfrowych (Huawei, Motorola). Nie ma sprzętu, który idealnie łączyłby to wszystko.
Najbardziej uniwersalnym rozwiązaniem byłoby połączenie stabilizowanego zoomu z Samsunga Galaxy Note8 z głównym (muśniętym sztuczną inteligencją) aparatem z Huaweia Mate 10 Pro oraz ultraszerokokątnym aparatem z LG V30. Dodajmy do tego podwójny aparat nad ekranem do rozmywania tła selfies i powstanie fotograficzna legenda godna… Nokii? To właśnie w przypadku tej marki foto-rozwiązanie jest najwyższej jakości. Po znakomitej fotograficznie Lumii 950 XL czas znów rzucić rynek na kolana resztkami fińskiej myśli technologicznej z niemiecką optyką.
10. W biurach obsługi klientów pojawią się cyfrowi konsultanci
Kontakt z żywym człowiekiem na infolinii czy na internetowym czacie operatora będzie jeszcze trudniejszy. Wszystko za sprawą maszyn, które dzięki sieciom neuronowym i big data są coraz doskonalsze w udawaniu ludzi, w tym w podejmowaniu decyzji. Automaty już w 2017 r. zaczęły u niektórych operatorów łączyć konta klientów czy dekretować zgłoszenia. To jednak dopiero przedsmak.
W 2018 r. „roboty” zaczną rozpatrywać proste reklamacje czy przyjmować zgłoszenia techniczne. Napisałeś odwołanie i liczysz na ludzkie rozpatrzenie sprawy? Możesz się przeliczyć – robot zamknie odwołanie i wyśle standardową formułkę.
Z kwartału na kwartał cyfrowym konsultantom będą przydzielane coraz to nowe zadania. Będzie to miało, rzecz jasna, także dobre strony – nasze problemy powinny być rozwiązywane szybciej. Zamiast czekać aż konsultant przeklika cały CRM i wprowadzi notatkę, będzie tylko krótki kod i resztę zrobi robot. Zupełna eliminacja „przekaźnika białkowego” w tym procesie to może nie 2018 r., ale już całkiem niedaleka przyszłość.
W pierwszej kolejności zbędni okażą się pracownicy internetowych czatów. W przypadku tej formy komunikacji już teraz widać daleko idącą automatyzację. Niebawem człowiek będzie potrzebny jedynie do zadań ekstremalnych.
[w grudniu sprawdzimy, na ile sprawdziły się nasze przewidywania i podsumujemy je oddzielnym tekstem]
ŁUKASZ DEC (TELKO.IN), LECH OKOŃ (TELEPOLIS.PL), WOJCIECH PIECHOCKI (GSMONLINE.PL)