Citigroup nie chce Ery

Newsy
Żródło: Gazeta Wyborcza
Opinie: 14

Według nieoficjalnych informacji Gazety Wyborczej konsorcjum Citigroup oraz Eastbridge, które w marcu tego roku ogłosiło chęć odkupienia od francuskiego Vivendi niemal połowy udziałów w Elektrimie Telekomunikacja (ET), rozpada się. "Decyzja o wycofaniu się Citigroup z transakcji jest już niemal przesądzona" - mówi pragnąca zachować anonimowość osoba zbliżona do Vivendi. Amerykanie mają nie być pewni, czy to dla nich bezpieczna inwestycja.

List intencyjny zapowiadający sprzedaż części ET został podpisany niespełna trzy miesiące temu w Paryżu. Z przecieków wynikało, że za 49 % udziałów w tej spółce, kontrolującej m.in. największego na polskim rynku operatora komórkowego Era, Citigroup i Eastbridge zaoferowały ponad 900 mln euro. Dodatkowo konsorcjum miało przejąć 500 mln euro długów ET.

Z punktu widzenia Vivendi cała transakcja oznaczałaby sprzedaż ET ze stratą, bowiem Francuzi zainwestowali w polską spółkę aż 1,4 mld euro. Prezes Vivendi Jean-Marie Messier kilkakrotnie powtarzał, że inwestycja w Erę nie mieści się w jego nowej strategii. Ale Francuzi zamierzali zachować kluczowe 2 % udziałów w ET oraz wejść do amerykańsko-holenderskiej spółki, która ostatecznie przejęłaby sprzedane przez nich udziały.

Ewentualne fiasko transakcji może rykoszetem uderzyć w Elektrim, do którego należy pozostałe 49 % udziałów w ET. Zadłużony na 500 mln euro holding chce jak najszybciej sprzedać te aktywa, by zaspokoić roszczenia wierzycieli. Wprawdzie ci ostatni zgodzili się ostatnio na odroczenie spłaty niecałych 300 mln euro maksymalnie do połowy 2004 r., ale im później Elektrim odda pieniądze, tym wyższe będzie musiał zapłacić odsetki (nawet do 20 % rocznie, licząc w euro).

Po zawieszeniu w próżni transakcji z Vivendi zamiana "elektrimowych" udziałów w ET może być trudniejsza. Elektrim miał bowiem zamiar wziąć udział w transakcji wiązanej. Gdyby konsorcjum Citigroup i Eastbridge z niewielkim udziałem Vivendi przejęło 51 % ET, pozostały pakiet należący do Elektrimu miało odkupić inne konsorcjum - Eastbridge i BRE. Docelowo dzięki temu, że w obu grupach inwestorów jako "spinacz" występuje Eastbridge, wszystkie udziały ET trafiłyby do jednej spółki.

Połączone konsorcjum następnie odsprzedałoby ET z zyskiem inwestorowi z branży telekomunikacyjnej. Wśród chętnych wymieniano przede wszystkim Deutsche Telekom, który ma już mniejszościowe udziały w Erze (ET kontroluje 51 % Ery, a DT - pozostałe 49 %). - Teraz ten plan nie jest już tak prawdopodobny. Vivendi liczy się z tym, że zachowa papiery ET jeszcze przynajmniej przez rok - mówi nasz informator zbliżony do Vivendi.

Ewentualny upadek lansowanej m.in. przez prezesa BRE Wojciecha Kostrzewę koncepcji skupienia wszystkich udziałów ET w jednym ręku może oznaczać, że bank wraz z Eastbridge straci zainteresowanie przejęciem "swojej" części ET od Elektrimu. Wprawdzie według nieoficjalnych informacji BRE oferuje niezbyt korzystne warunki (tylko 300-350 mln euro, płatne częściowo w obligacjach), ale zdaniem prezesa Elektrimu Macieja Radziwiłła przyjęcie tej oferty pozwoliłoby szybko spłacić lwią część długów. Warszawski holding prawdopodobnie ma bowiem w kasie około 160 mln euro.

W przypadku wycofania się BRE oraz Eastbridge Elektrim ma w zanadrzu jeszcze jedną ofertę zakupu ET złożoną przez grupę wierzycieli, m.in. fundusze Elliot i Centaurus. Związany z BRE prezes Radziwiłł uznaje ją co prawda za mniej atrakcyjną - nieoficjalnie wiadomo, iż opiewa na przynajmniej 350 mln euro - ale niewykluczone, że będzie zmuszony ją przyjąć.

Opinie:

Opinie archiwalne (14):

Komentuj

Komentarze / 14

Dodaj komentarz

Rekomendowane:

Akcje partnerskie: