Jako kłamliwą i godzącą w dobre imie firmy, określili menedżerowie Nokii analizę banku inwestycyjnego Dresdner Kleinwort Benson, dotyczącą usterkowości nowych modeli telefonów komórkowych. We wtorek analitycy banku opublikowali raport, z którego wynika, że 70 % telefonów Nokia 8210 ma wadliwe wyświetlacze. DKB oszacował, że kwartalny koszt wymiany uszkodzonych wyświetlaczy sięgnie 150 mln euro.
"Ten raport jest całkowicie oderwany od realiów. To prawda, że na przełomie 2000/01 r. w telefonach 8210 wykryto usterki, ale sprawa dotyczyła zaledwie kilku proc. urządzeń. We wszystkich stosowna wymiana jest dokonywana na koszt naszego dostawcy wyświetlaczy" - powiedział w środę agencji AFX Tapio Hedman, szef Nokia Mobile Phones. Odmówił podania nazwy pechowego dostawcy.
Hadman dodał, że przedstawiciele Nokii rozmawiali z DKB przed opublikowaniem raportu i wyjaśniali, że zawiera on podstawowe błędy.
"Tym bardziej dziwi, że bank postanowił jednak upublicznić swoje nieprawdziwe rewelacje" - powiedział menedżer Nokii. W dniu opublikowania raportu DKB akcje Nokii potaniały na helsińskiej giełdzie prawie 5 %