Ericsson T20s jest telefonem stosunkowo małym, przy czym jednak dość "grubym", dużym objętościowo. Waga 128 gramów przy wymiarach 101x54x28 mm nie jest już niczym nadzwyczajnym. Słuchawka jest poręczna, dobrze leży w dłoni. Bardzo dobrym pomysłem jest wykonanie boku aparatu z materiału "antypoślizgowego", czyli o zwiększonej przyczepności. Dzięki temu "grubasek" nie wyślizgnie się nawet ze spoconej dłoni. Designersko T20s przeszedł także gruntowną metamorfozę. Miejsce kantów wszechobecnych w T10s zajęły przyjemne dla oka krągłości. Także kolorystyka została poprawiona. Choć to sprawa gustu, kolory poprzednika były chyba zbyt krzykliwe, natrętne, przez co aparat wyglądał jak zabawka. Sam dobór gamy kolorystycznej nie wszystkim odpowiadał. Brakowało kolorów bardziej stonowanych, eleganckich. Teraz to się zmieniło - aparat stał się dwubarwny, oferowany w czterech ciekawych zestawieniach. Możemy wybrać wersję biało-czarną, zielono-czarną (przy czym zielony jest dość wyrazisty), błękitno-białą oraz najelegantszą, szampańsko-srebrną (zestawienie kolorystyczne przywodzi na myśl Motorole serii v.). Bezpośredni konkurent oferuje zmienne obudowy, lecz aparat Ericssona także można wybrać w odpowiadającej nam tonacji. Jakość plastiku jest o niebo lepsza niż w poprzedniku, przewyższa także Nokie 3310. Wyświetlacz znany jest z modelu T28s/world. Tak jak w pierwowzorze mamy do dyspozycji trzy linie z bardzo dobrym, regulowanym kontrastem, który możemy regulować za pomocą kodu wbijanego z klawiatury. Mimo stosunkowo niewielkich wymiarów wyświetlacz jest czytelny i nie sprawia żadnych kłopotów. Może drażnić jedynie kolor podświetlenia, oraz bardzo mocna diodka oświetlająca display, która wydaje ciche, aczkolwiek słyszalne podczas rozmowy bzyczenie (przypadłość znana już z T28s czy R320s).
Zmieniono także klawisze. Często krytykowane, nie podświetlane czarne klawisze poprzednika zostały zastąpione eleganckimi, srebrnymi i stylizowanymi na metalowe. Są one nadzwyczaj wygodne w obsłudze. "Tunerów" zmartwi fakt iż aparat wyposażony jest w aktywną klapkę (poprzednik takowej nie posiadał, lecz pasowała do niego ta z T18s, więc często dokonywano takiej zamiany). Umożliwia ona odbieranie i kończenie rozmów. Jednocześnie posiada ona wbudowany głośnik, więc jakość dźwięku jest nieporównywalnie lepsza.
Standardowa bateria jest litowo-jonowa i ma pojemność 1150 mAh. Jest to zdecydowany plus "grubaska". Producent podaje czasy czuwania na poziomie 120-200 godzin i od 4,5 nawet do 10 godzin rozmowy! W praktyce, nawet przy bardzo intensywnym użytkowaniu bateria starczała na 5 dni. Przy "normalnym" użytkowaniu można bezproblemowo osiągnąć wartość jednego tygodnia. Terminal ma wbudowany alarm wibracyjny, co powoli staje się standardem w tej klasie cenowej. Aparat powinien zadowolić miłośników dzwonków. Do dyspozycji mamy cztery klasyczne, jeden firmowy dzwonek, dziesięć melodii oraz cztery własne kompozycje, które możemy "wbić" z klawiatury. Ogólnie mamy więc do wyboru dziewiętnaście rodzajów dzwonka.
Wchodzimy do menu. Szybkość reakcji na naciskanie klawiszy jest zdecydowanie lepsza niż w innych Erykach, lecz jeszcze nieco odbiega od tego, co oferuje konkurencja. Nareszcie doczekaliśmy się także zapętlonych podmenu, czyli schodząc na dół danego menu nie musimy wracać przez wszystkie funkcje. Reszta jest podobna do menu znanego na przykład z R320s. Menu główne zawiera siedem kategorii: spis telefonów, wiadomości, informacja o połączeniach, ustawienia, dodatki, usługi WAP i bardzo praktyczne "moje skróty", gdzie możemy umieścić dziesięć najczęściej używanych przez nas funkcji. Do każdej pozycji dołączono menu pomocy, które możemy wyłączyć, gdy już "nauczymy" się telefonu. Pamięć aparatu pomieści 99 wpisów, co jest wynikiem dobrym jak na tą klasę aparatów (bezpośredni konkurent nie posiada osobnej pamięci w aparacie). T20s obsługuje technologię SIM Aplication Toolkit, więc na karcie możemy zapisać do 250 numerów. Tak jak Nokię 3310 wyposażono taniego Eryka w wybieranie głosowe. Jednak w tym przypadku działa ono znacznie lepiej niż u konkurenta. Głosowo możemy także odbierać i odrzucać połączenia, co jest przydatne zwłaszcza przy korzystaniu z zestawu słuchawkowego.
Zdecydowaną zaletą jest zastosowanie w tym aparacie przeglądarki WAP, stworzonej przez Ericssona w specyfikacji 1.1. Mamy tu możliwość zdefiniowanie trzech profili połączeń, dopasowując profil do operatora bądź do banku, zapisując konkretne ustawienia, usługę zakładek oraz możliwość wyłączenia ładowania grafik (ważne dla oszczędnych). Prędkość przesyłu danych to 9600 bps. Niestety terminal ten nie obsługuje standardu HSCSD, ani tym bardziej GPRS. Przeglądarka działa jednak dość sprawnie, tylko korzystając z bramki Ery występowały drobne kłopoty.
Profile połączonych z filtrami połączeń to bardzo praktyczne rozwiązanie przeniesione z telefonów droższych klas. Każda lista filtru może zawierać do dziesięciu osób, od których będziemy przyjmować połączenia. Cała reszta połączeń zostanie przekierowana na pocztę głosową. Tu także znajdą się połączenie z numerów o zablokowanej prezentacji. Możemy także przypisać konkretnej osobie czy grupie osób indywidualny sygnał dzwonka.
Ericsson chwali się, iż T20s to pierwszy terminal obsługujący całkowicie nowy czas, tak zwany czas internetowy (oczywiście dostępny jest też normalny czas w formacie gg:mm). Jest on zapisywany w formacie @123. Jest to właściwie pomyśl Swatcha na unifikację czasu na świecie. Specjalnie dla jego potrzeb został wytyczony nowy południk zerowy biegnący przez szwajcarską miejscowość Biel i według niego wylicza się czas @. W nowym standardzie dzień podzielony jest na 1000 bitów. Jeden bit to 86,4 sekundy. Dzień zaczyna się więc od @000 i kończy na @999. Po co wprowadzono ten czas? Chyba tylko ze względów marketingowych, aby mieć kolejną nowinkę, którą można wykorzystać w kampanii reklamowej.
Ericsson T20s to bardzo udany telefon dla rynku masowego. Pod warunkiem, że nie zależy nam na logach operatora, migających czy graficznych sms-ach czy niepotrzebnej funkcji chat. Możemy jedynie tradycyjne powitanie zastąpić animacją. Jednak zaimplementowano tu potrzebną funkcję licznika sms-ów (niedziałającą z tajemniczych i niewyjaśnionych względów podczas wysyłania krótkich wiadomości tekstowych z menu SAT). Mamy także kilka gier - Tetrisa, odpowiednika Pac-mana czy arkanoidy. Telefon jest dopracowany i dość bogato wyposażony. Jeżeli cena u operatorów będzie się kształtować na poziomie tej, za jaką oferowana jest Nokia 3310 jest on "skazany na sukces". Niewątpliwie jest to konstrukcja nowoczesna i dopracowana.
|