Chociaż sieci LTE stają się dopiero rynkowym standardem, to dostawcy już kuszą ich kolejną technologią dostępową. I nie bez skutków, bo testy LTE-Advanced na świecie już trwają i już pojawiają się komercyjne usługi. W Polsce za jakieś dwa lata. Według Arkadiusza Tracza, konsultanta ds. strategii rozwoju sieci w Ericssonie, nowa technologia daje operatorom szansę na jeszcze efektywniejsze wykorzystanie cennych zasobów radiowych i podniesienie przychodów z usług transmisji danych. Byle zapewnić równomiernie siłę sygnału.
Kiedy waszym zdaniem LTE-Advanced może się upowszechnić?
Wtedy, kiedy zaistniej rynkowa konieczność. Dla użytkowników sieci kolejne technologie oznaczają coraz większą prędkość transmisji, a dla operatorów coraz większą pojemność sieci. Dzisiaj ,polscy operatorzy wdrażają lub mają wdrożoną technologię LTE. Zobaczymy, kiedy zacznie im się kończyć pojemność tej technologii. Wtedy również użytkownicy zaczną odczuwać coraz niższy komfort korzystania z usług i zaczną oczekiwać nowinek.
Ta zależność działała w przypadku przejścia od GSM do UMTS i od UMTS do HSPA?
Obok potrzeb sieci zwykle w grę wchodzi także marketing operatorów - mieć lepszą usługę, która przyciągnie płacącego klienta. Oba czynniki - techniczny i sprzedażowy - przeplatają się w różny sposób w zależności od specyfiki rynku i strategii operatorów. Tak było również przy wcześniejszych ewolucjach technologii sieciowych.
Jak to wygląda w Polsce?
Moim zdaniem w Polsce działają przede wszystkim racjonalne czynniki. Sieć HSPA powoli się zapycha między innymi dlatego, że zasoby radiowe są niewielkie. Potrzebne są nowe zasoby, a na tych buduje się już oczywiście najnowocześniejszą sieć LTE. Ostatni przetarg na częstotliwości 1800 MHz pokazał, jakie to ważne.
LTE wchodzi na rynek, kiedy UMTS/HSPA osiągnęło ok.60-70% pokrycia kraju. Podobną zależność przewidujecie w przypadku przejścia od LTE do LTE-A?
Wydaje nam się, że w przypadku LTE zwykłe, prosto rozumiane pokrycie siecią będzie miało mniejsze znaczenie. Bardziej będzie się myśleć o pokryciu silnym sygnałem na całym obszarze sieci. To jest sposób mierzenia efektywności sieci, które w Ericssonie nazywamy “app covarage”.
Czyli?
Obrazowo: komfortowo z Netfliksa na tablecie da się korzystać blisko nadajnika, a im dalej od niego tym bardziej komfort spada. Może się okazać, że skraj komórki nadaje się już tylko dla mało wymagajacego Facebooka. Przekonujemy operatorów, że w ich interesie jest zapewnienie dobrej jakości także najbardziej wymagających usług w całym zasięgu sieci. I do tego LTE-A doskonale się nadaje, bo to jeden z celów jakie postawiony przed tą technologią.
Jak to działa?
Przykładowo jeżeli blisko nadajnika można osiągnąć 15 Mb/s, to na skraju komórki prędkość spada do, powiedzmy, 4 Mb/s. Użycie dodatkowej fali nośnej - co będzie możliwe w LTE-A, pozwala podnieść prędkości do 10 Mb/s. I aplikacja wideo będzie działać.
Czym się różni podejście “app covarage” od zwykłego mierzenia parametrów sygnału w różnych punktach komórki?
Właśnie tym, że siła sygnału jest ważna o tyle, o ile zapewnia działanie usługi. Chcemy, aby operatorzy patrzyli na sieć bardziej oczami swoich klientów. Dlatego stwierdzenie: “moja sieć pokrywa taką to a taką powierzchnię kraju” nie mówi tak dużo, jak się czasem wydaje. Łatwiej było, kiedy w grę wchodziły tylko usługi głosowe, czy tekstowe. Jeżeli był zasięg, to była i taka usługa. Zupełnie inaczej jest z wideo.
Ale gdzieś tam pod spodem i tak jest sieć i jej parametry. Które z nich są najważniejsze w kontekście działania aplikacji?
Podstawowe - choć nie jedyne - to prędkość i opóźnienie. Z punktu widzenia operatora zapewnienie ich na odpowiednim poziomie jest bardzo ważne. Z naszych badań ConsumerLab wyraźnie wynika, że za niekomfortowe działanie aplikacji mobilnej przeważająca część użytkowników część obwinia operatora, a nie dostawcę OTT.
Naszym zdaniem skuteczny operator przyszłości może sobie pozwolić na prędkości poniżej 100 kb/s dla mniej niż 1% nawiązywanych w jego sieci połączeń. Powinien zapewnić przynajmniej 1 Mb/s dla minimum 90% połączeń i 10 Mb/s dla minimum 50% połączeń. W ubiegłym roku wykonaliśmy pomiary w różnych krajach na świecie i nigdzie ten postulat nie był jeszcze spełniony. Najbliżej tego są sieci w Ameryce Północnej, a najdalej w Europie Środkowo-Wschodniej.
A polskie sieci?
Nie odbiegają od średniej środkowoeuropejskiej. Dodałbym jeszcze, że w Polsce rynek smartfonów i tabletów szybko się rozwija, ale daleki jest od nasycenia. To oznacza, że obciążenie sieci nowymi urządzeniami będzie szybko rosło, czyli zapewnienie powyższych wskaźników będzie coraz trudniejsze. Tym bardziej, że na rynek mobilnych chipsetów zaczynają wchodzić firmy, które potrafią zapewnić przyzwoite podzespoły HSPA, czy LTE po cenach, które umożliwiają wyposażenie smartfonów ze średniej, czy niższej półki.
Osiągnięcie tych wskaźników oznacza konieczność inwestycji, a operatorzy chcą, aby ich nakłady dały zwrot.
Z badania ConsumerLab jednoznacznie wynika, że wyższa satysfakcja klientów oznacza niższy wskaźnik CHURN. Satysfakcja natomiast koreluje bezpośrednio z jakością sieci. W Polsce najważniejszym czynnikiem dla użytkowników wciąż pozostaje koszt usługi, ale kwestie jakości wymieniane są na drugim miejscu.
Wspomniał pan o CHURN, a co z ARPU?
Przychody z usług głosowych są w - najlepszym razie - płaskie, natomiast przychody z transmisji danych rosną. I na tym wzroście operatorzy budują swoją przyszłość. Adaptują usługi dostawców trzecich: rozrywkę, czy cloud computing i próbują na tym zarabiać. Niektórym udaje się to bardzo dobrze.
Komu?
Wymieniłbym Verizona, czy Softbank. Oni maja przychody z transmisji danych już powyżej 40% całości, a taktyka polega na tym, że starają się być raczej dostawcami usług opartych o transmisję, a nie samej transmisji.
Jak ocenia pan osiągnięcia polskich operatorów? Możemy pominąć nazwy…
Połowa polskiego rynku stara się budować strategię opartą na usługach, druga połowa jeszcze tego nie robi. Jest też lider. Ewolucja technologii sprzyja tym strategiom, ponieważ z praktyki widać wyraźnie - np. porównując sieci HSPA i LTE - że użytkownicy nowocześniejszych sieci konsumują więcej danych. Wynika to głównie z wykorzystania aplikacji wideo. Po prostu w sieciach LTE korzysta się nich bardziej komfortowo.
I na tym można zarobić? Czy trzeba dać więcej za tyle samo?
Można zarobić. Spodziewamy się, że w przyszłości między innymi ten czynnik będzie skłaniał operatorów do migracji sieci w kierunku LTE-A.
Jakie jeszcze czynniki będą ich do tego skłaniały?
Dodałbym efektywność spektralną technologii, która określa prędkość transmisji w jednostce pasma radiowego, czyli innymi słowy wydajność jednego herca pasma. Z każdą ewolucją systemu efektywność rośnie, a więc rosną możliwości zasobów radiowych w dyspozycji operatorów. Wspomniałem już o kwestii jakości usług w obrębie sieci, którą w LTE-A można poprawić. To przekłada się na CHURN.
Dla niektórych operatorów LTE-A będzie rynkowym wyróżnikiem. Oni realizują strategię technicznych liderów. Inni jednak przekonują abonentów, że to nie ma znaczenia i pokazują im, że dojrzałe HSPA niewiele różni się od wczesnego LTE. Dobrym przykładem takiej komunikacyjnej wojny są sieci 3 i EE w Wielkiej Brytanii. 3 przekonuje, że technika nie ma znaczenia, ale EE komunikuje każdą modernizację sieci, opracowuje ją jako nową usługę i sprzedaje trochę drożej, niż starszą wersję. Różnice w jakości usług uzyskują prawdopodobnie regulacją transmisji w sieci szkieletowej.
Gdybyśmy wrócili jeszcze do kwestii jakości sygnału w obrębie komórki i podejściu “app covarage”. Czy LTE stanowi jedyne rozwiązanie, czy też są narzędzia do optymalizacji sieci 3G?
Oczywiście sieci HSPA mają przed sobą jeszcze długą przyszłość i będą rozwijane. Stanowią wciąż najlepsze rozwiązanie dla obszarów o niższym wolumenie ruchu, gdzie potrzeba wdrożenia LTE nie jest aż tak pilna. Jakość sieci HSPA będzie więc poprawiana np. za pomocą zagęszczania komórek i technologii mikrokomórek. Multitechnologicznych komórek zresztą. Integrujących i HSPA, i LTE, a nawet WiFi. Spodziewamy się w tym roku na świecie pierwszych wdrożeń tego typu urządzeń z naszej oferty. W Polsce, to zajmie jeszcze trochę czasu, chociaż zainteresowanie już jest. Szczególnie do zastosowań w segmencie B2B, gdzie potencjalnie może spowodować zastąpienie głosowych usług stacjonarnych mobilnymi.
Dziękujemy za rozmowę.
rozmawiał Łukasz Dec z serwisu Telko.in