Ursynowscy policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn podejrzanych o wymuszenie rozbójnicze. 49-letni mężczyzna oraz jego 30-letni zięć rozpoczęli własne śledztwo, gdy okazało się, że kieszonkowiec zabrał smartfona kobiecie, która jest córką starszego z podejrzanych i żoną młodszego. Mężczyźni namierzyli miejsce pobytu sprawcy kradzieży za pośrednictwem sygnału, który był emitowany ze skradzionego smartfona i pojechali w to miejsce. Siedzącemu w swojej toyocie sprawcy zagrozili obcięciem nóg i rąk maczetą, którą mieli mu grozić i zabrali 3500 zł w gotówce oraz wymusili podpisanie umowy sprzedaży jego samochodu, który również skonfiskowali. Teraz grozi im kara do 10 lat więzienia. Sprawca kradzieży telefonu może trafić do więzienia na 5 lat.
Na początku policjanci przyjęli zawiadomienie o kradzieży smartfona, której miał się dopuścić nieznany sprawca na szkodę posiadaczki urządzenia. Kobieta straciła urządzenie w trakcie podróży środkami komunikacji miejskiej. Było to ewidentne działanie kieszonkowca. Do komisariatu zgłosiła się pokrzywdzona i jej mąż. Towarzyszył jej też ojciec, którego przeszłość wskazywała na to, że zdarza mu się być porywczym. Był karany już za groźby karalne.
Po złożeniu zawiadomienia mąż pokrzywdzonej, wpadł na pomysł zdalnego namierzenia urządzenia przy użyciu swojego smartfona. Było ono wyłączone i nieaktywne. Mimo to udało mu się. Trop wskazywał w okolice Radomia. Jednak sygnał nie był dokładny. Po kilkudziesięciu godzinach okazało się, że sprawca z kradzionym telefonem zatrzymał się na jednym z parkingów przed centrum handlowym na warszawskiej Ochocie. Mąż pokrzywdzonej swoim sukcesem pochwalił się teściowi. Ten niedługo myśląc, wsiadł w swoje volvo i zaprosił zięcia do udziału w odzyskaniu smartfona córki.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że 49-latek miał wejść do toyoty mężczyzny podejrzanego o kradzież z maczetą w ręku i grozić mu obcięciem rąk i nóg. Groźby były na tyle realne i wzbudziły obawę, ich spełnienia w podejrzanym, że natychmiast zwrócił on urządzenie. Mężczyźni postanowili jeszcze dać mu nauczkę i zażądali zadośćuczynienia w kwocie 3500 zł. Mężczyzna oświadczył, że nie ma takiej gotówki. Wobec powyższego zarekwirowali jego auto. Zmusili mężczyznę do podpisania fikcyjnej umowy, że dobrowolnie sprzedał im swój samochód. Umowa zawarta została na kartce w notesie, którym dysponował starszy z roszczeniodawców. Mężczyźni powiedzieli, że zwrócą mu auto pod warunkiem zapłacenia im 3500 zł.
Mimo swojego wcześniejszego czynu mężczyzna poczuł się pokrzywdzony przez dżentelmenów, którzy chcieli pomścić krzywdy bliskiej dla nich osoby. Wpadł więc na pomysł przygotowania kwoty w banknotach, które sfotografował przed wykupieniem swojego auta. Po transakcji i odzyskaniu toyoty udał się do komisariatu policji, gdzie zawiadomił o wymuszeniu rozbójniczym, którego dopuścili się na nim panowie z maczetą. Kwestie wcześniejszej kradzieży smartfona przez siebie zataił.
W wyniku policyjnych działań obaj mężczyźni zostali zatrzymani. W domu ojca właścicielki smartfona zamieszkującego w jednej spod warszawskich wsi kryminalni znaleźli 1000 zł w banknotach 200 złotowych odpowiadających cechami sfotografowanym środkom płatniczym oraz notes z umową kupna toyoty od pokrzywdzonego. W mieszkaniu 30-latka funkcjonariusze znaleźli 2500 zł pochodzących z wymuszenia. Obaj panowie trafili do policyjnego aresztu.
Podczas ustaleń wyszło na jaw, że właściciel toyoty utrzymuje się z kradzieży kieszonkowych. Funkcjonariusze nadali mu podwójny status. Z jednej strony był pokrzywdzonym z drugiej sprawcą. Policjanci znaleźli w jego mieszkaniu cały asortyment kradzionych portfeli, aparatów fotograficznych, telefonów komórkowych, etui na aparaty, pendrive, atrap pistoletów oraz innych przedmiotów pochodzących z przestępstwa. Mężczyzna usłyszał zarzuty, za które może spędzić 5 lat w więzieniu.
Obaj mężczyźni usłyszeli prokuratorskie zarzuty wymuszenia rozbójniczego. Do sądu powędrowały również wnioski o ich tymczasowe aresztowanie. Sąd jednak uznał, że środki zapobiegawcze w postaci dozorów policyjnych wystarczą dla zapewnienia prawidłowości śledztwa. Obu mężczyznom grożą kary do 10 lat więzienia.