Działający w Telekomunikacji Polskiej S.A. NSZZ "Solidarność" ogłosił w czwartek pogotowie strajkowe. Związkowcy zamierzają oflagować obiekty TP S.A. i przeprowadzić wiece. W przyszłym tygodniu ma się zacząć referendum strajkowe. Związkowcy weszli w spór z zarządem 5 grudnia. Twierdzą, że zarząd łamie pakiet socjalny wynegocjowany ze strategicznym inwestorem firmy - konsorcjum France Telecom i Kulczyk Holding. Zarząd miał do 1 grudnia rozpocząć rozmowy płacowe dotyczące przyszłego roku, a nie uczynił tego. Nie chce również - zdaniem związkowców - rozmawiać o odszkodowaniach dla pracowników, którzy mają być zwolnieni. Ponadto spółka zamierza obniżyć tegoroczny fundusz płac o 160 mln zł (miał wynieść 2,96 mld zł).
Związkowców wyprowadziła z równowagi informacja "Wall Street Journal Europe", z której wynikało, że w przyszłym roku zarząd zamierza zredukować zatrudnienie o 12,5 tys. osób. Wcześniejsze plany mówiły o połowę mniejszej redukcji.
Według informacji Gazety Wyborczej na środowym spotkaniu ze związkami dyrektor finansowy TP S.A. George Storożyński powiedział, że jego słowa zostały "źle odczytane przez prasę". Jednak zaraz potem przedstawiciele zarządu potwierdzili wielkość redukcji. - Nie mogę potwierdzić, czy będzie to 12,5 tys. pracowników. Dyskutujemy o liczbach 10-12 tys. - powiedział związkowcom według naszego źródła prezes TP S.A. Marek Józefiak. - Wszystko odbędzie się w zgodzie z pakietem socjalnym. Zaznaczył, że ma nadzieję, iż "pan Storożyński będzie w przyszłości bardziej rozstropnie postępował w kontaktach z prasą".
Związkowcy twierdzą, że może dojść do strajku, gdyby nie udało się dogadać z zarządem i nie dałaby rezultatu mediacja. Najpierw można się spodziewać dwugodzinnego strajku ostrzegawczego. Potem - najprawdopodobniej dopiero w styczniu - strajku generalnego. Jak mógłby wyglądać strajk? Związkowcy przekonują, że nie zamierzają nigdzie wyłączać telefonów. - To byłoby nielegalne. Ale możemy się powstrzymać od ich obsługi, a wówczas niektóre centrale mogłyby rzeczywiście stanąć - przyznają. - W końcu każda może się zepsuć lub nieprawidłowo pracować.
Problem mógłby też być z rozmowami łączonymi za pośrednictwem telefonistek, a także z naprawą awarii, czy obsługą klientów w punktach TP SA. - To jednak czarny scenariusz. Liczę, że dogadamy się z zarządem, który wspominał o spotkaniu ze związkami w najbliższy wtorek - mówi wiceprzewodniczący "S" Tadeusz Najbauer.