Wypływają nowe fakty na temat Xiaomi 14 i problemów jakie może mieć ten telefon. W czasie pierwszych dni spędzonych z Xiaomi 14 telefon zrobił na nas bardzo dobre wrażenie, czym podzieliłem się tutaj. Z czasem zaczęły jednak wypływać nowe fakty, które należy poruszyć. Jedna kwestia dotyczy wszystkich egzemplarzy, skala drugiej nie jest do końca jasna, ale jest powszechna wśród egzemplarzy testowych.
Aplikacja aparatu w smartfonach pozwala przełączać się pomiędzy obiektywami i połączonymi z nimi aparatami wybierając stopień powiększenia. Dla głównego aparatu jest to zawsze x1, bo to punkt odniesienia dla szerokiego kąta i teleobiektywu. Aparat szerokokątny ma mnożnik mniejszy od jednego, a teleobiektyw większy. Wybierając te powiększenia możemy być zwykle pewni optymalnej jakości i uniknięcia zoomu cyfrowego, czyli cropa.
Zdarza się też często, że producent dodaje inne predefiniowane stopnie powiększenia cyfrowego, które są odpowiednio zoptymalizowane, aby pogodzić utratę jakości i funkcjonalność aparatu. Niestety producenci mają zwyczaju nie stosować rozróżnienia jednego od drugiego i to jest standard we wszystkich smartfonach. Są to powiększenia większe niż maksymalne powiększenie optyczne teleobiektywu oraz wartości pośrednie pomiędzy aparatami.
Najłatwiej wyjaśnić to na podstawie OnePlus 12, który w aplikacji aparatu ma aż 5 predefiniowanych powiększeń kadru: x0,6; x1; x2; x3 i x6. Powiększenia x0,6, x1, x3 wynikają wprost z optyki trzech wbudowanych aparatów. Powiększenia x2 i x6 są uzyskiwane cyfrowo i charakteryzują się pewnym spadkiem jakości względem powiększenia optycznego, bo na finalny obraz składa się mniej pikseli źródłowych, a więc mniej informacji. Rozdzielczość zapisywanego zdjęcia jest taka sama, ale powstają one w wyniku łączenia mniejszej liczby pikseli niż w powiększeniu optycznym. Powiększenie x2 to crop z głównego aparatu, a x6 crop z teleobiektywu.
Kłopot polega na tym, że Xiaomi 14 sugeruje 3 stopnie powiększenia, ma trzy aparaty, ale powiększenie x3,2 jest już powiększeniem cyfrowym. Innymi słowy, nie ma w aplikacji aparatu ikony, która pozwala wybrać naturalne powiększenie optyczne teleobiektywu. Gdy weźmiemy Xiaomi 14 do ręki i zaczniemy stopniowo zoomować, zauważymy, że przełączenie się pomiędzy aparatem głównym a teleobiektywem następuje pomiędzy x2,6 a x2,7. Na ten fakt po raz pierwszy zwrócił mi uwagę Robert Nawrowski, z kanału na YouTube o tej samej nazwie.
Ten zabieg Xiaomi jest prawdopodobnie przyczyną, dla której teleobiektyw o rozdzielczości 50 megapikseli zapisuje zdjęcia o rozdzielczości 32 megapikseli. Sam producent oznaczył to w specyfikacji „50/32MP (total/effective) telephoto camera”.
Z jednej strony producenci tak luźno podchodzą do kwestii specyfikacji aparatów w smartfonach, że dominuje podejście „wszystkie chwyty dozwolone, liczy się tylko efekt końcowy”. Określenie zoomu jest stosowane w przypadku aparatów stałoogniskowych, zdjęcia powstają jako kolaż wielu kadrów poskładanych w jeden, a powiększenia cyfrowe i optyczne nigdy nie były wyraźnie rozróżniane w aplikacji. Jest to mimo wszystko nowość, że producent daje teleobiektyw, ale jednocześnie nie pozwala wybrać jego domyślnego powiększenia, tylko od razu powiększenie cyfrowe. Trudno nie odnieść wrażenia, że teleobiektyw miał sprawić na użytkowniku wrażenie większego powiększenia niż ma w rzeczywistości.
Można by to interpretować inaczej, gdyby w specyfikacji Xiaomi 14 było podane wprost optyczne powiększenie, ale takiej informacji w ogóle nie ma. Zamiast tego podany jest ekwiwalent ogniskowej w milimetrach 75mm i jak podzielimy 75 przez ekwiwalent ogniskowej głównego aparatu, który wynosi 23 mm faktycznie wychodzi 3,2 po zaokrągleniu w dół.
Wszystko jest tak pomyślane, aby nie dało się nic zarzucić producentowi, ale też trudno uznać to za przypadek. Tak bardzo dobiega to przyjętych standardów, że nawet GSMArena w specyfikacji Xiaomi 14 podaje „x3,2 zoom optyczny”.
Drugim, poważniejszym problemem jest zaparowywanie głównego obiektywu. Poważniejszym, bo mocno zaparowany obiektyw całkowicie uniemożliwia robienie zdjęć głównym, a więc najlepszym i najczęściej wykorzystywanym aparatem. Mniej jednoznacznym, bo trudno ocenić, ile procent telefonów Xiaomi 14 jest nim dotkniętym i w jakim stopniu.
Podczas moich kilkudniowych testów pod kątem pierwszych wrażeń problem nie pojawił się ani razu. Na targach można było spotkać wśród dziennikarzy inne osoby, których problem nie dotyczył, albo wymagał długich starań, aby go zreplikować. Starania polegały na długim nagrywaniu wideo 8K, aby nagrzał się procesor i ciągłym obracaniu telefonem, a i tak obiektyw był zaparowany w stosunkowo niewielkim stopniu. Ale były też przypadki, gdy wystarczyło, aby ktoś przeszedł z ciepłego do zimnego otoczenia, aby obiektyw Xiaomi 14 był cały zaparowany.
Nie można też powiedzieć, aby o problemie nie było wiadomo od jakiegoś czasu. Evgeniy Makarov, redaktor naczelny Mobiltelefon napisał o zaparowanym obiektywie w Xiaomi 14 już 4 miesiące temu, zaraz po premierze telefonu w Chinach.
Xiaomi wystosowało oficjalne oświadczenie, odnosząc się do tego problemu, które przytaczamy poniżej w całości:
„Seria Xiaomi 14 jest testowana w naszych laboratoriach pod kątem ochrony przed wnikaniem pyłu i rozpylonej wody.
Zapewniamy, że nie jest to kwestia jakości produktu. Jest to naturalne zjawisko z powodu różnic temperatur między obiektywem a otaczającym powietrzem w pewnych warunkach środowiska. Jest to powszechne w sytuacjach, gdy temperatura otoczenia szybko zmienia się z wysokiej na niską, przy długotrwałej ekspozycji na wysoką temperaturę i wysoką wilgotność lub w razie zalania przez wodę.
W przypadku zaparowania obiektywu zalecamy pozostawienie urządzenia w suchym miejscu z dobrym przepływem powietrza, aby usunąć wilgoć.”
Jak widać, powyższe oświadczenie jest mocno zachowawcze i niewiele wyjaśnia. To prawda, że zjawisko zaparowania pojawia się przy zmianie temperatur i jest naturalnie występujące. Są jednak sposoby, aby mu przeciwdziałać i większość uszczelnionych urządzeń i obiektywów jest od nich wolna. Zaparowanie wnętrza wodoszczelnego zegarka, uszczelnionego obiektywu do pełnowymiarowego aparatu zwykle oznacza jednak usterkę i brak pełnej szczelności obudowy. Gdyby było inaczej i tak jak sugeruje Xiaomi, to zaparowane obiektywy aparatów w innych smartfonach byłyby powszechnie spotykane, a przecież w przypadku premiery i wielu różnych egzemplarzy, a więc na taką skalę, słyszymy o tym po raz pierwszy.
Nadal mam na uwadze, to jak dobre wrażenie zrobił na mnie Xiaomi 14 podczas wstępnych testów. To jeden z najlepszych małych flagowców. Jego aparaty naprawdę robią jedne z najlepszych zdjęć i są świetnie zestrojone. Mam więc nadzieję, że Xiaomi wyciągnie wnioski i rozwiąże problemy zaparowywania oraz nie będzie na przyszłość tak konstruować aplikacji aparatu, aby nie skłamać, ale też nie powiedzieć pełnej prawdy. Xiaomi ma dobre telefony i jeśli chce grać w segmencie premium z takimi graczami jak Samsung i Apple powinno mieć nie tylko najlepszy sprzęt, ale i obsługę klienta na odpowiednio wysokim poziomie.