Dziennik napisał, że NASK stracił na opcjach walutowych około 14 milionów złotych, czyli kilkanaście procent swojego rocznego budżetu (65-70 mln zł). Sprawa trafiła do prokuratury, a szef NASK został zdymisjonowany przez nadzorującą tę instytucję minister nauki. "Jestem zszokowana, że taka ważna instytucja nie tylko straciła ogromne pieniądze, ale także zrobiła to, poważnie łamiąc prawo" - mówi DZIENNIKOWI minister Barbara Kudrycka, która na początku lipca w trybie nagłym odwołała szefa NASK Macieja Kozłowskiego.
"W przypadku prywatnych firm tracili ich akcjonariusze lub właściciele. W tym przypadku zainwestowano pieniądze podatników. To ewidentne złamanie prawa, a konkretnie ustawy o finansach publicznych, która zabrania tego typu praktyk instytucjom publicznym" - powiedział Dziennikowi ekspert prawa bankowego Krzysztof Lange z kancelarii prawnej Chałas i Wspólnicy.
Przedstawiciele NASK nie mają sobie nic do zarzucenia, a winą obciążają bank, który zarządzał inwestycją. Jak twierdzą, bank doskonale wiedział, że zawarcie z NASK umowy na opcje jest złamaniem prawa.