Orange nadal nie wybrał drugiego dostawcy infrastruktury dla swojej sieci mobilnej. Wcześniej rozszerzony kontrakt został podpisany z Nokią. Fiński dostawca w czerwcu zeszłego roku ogłosił, że przedłużył na 10 lat dotychczasową umowę z Orange Polska. Umowa obejmuje 50 procent sieci Orange w północnej Polsce i na razie obowiązuje do 2036 r. W jej zapisach zaplanowana jest modernizacja istniejącej infrastruktury sieci radiowej. Odświeżenie sieci ma potrwać do 2025 roku. Nokia dostarczy również sprzęt obsługujący pasmo C, gdy zostanie on udostępniony w Polsce.
Zupełnie inną strategię ma PLAY i T-Mobile. Obie te sieci kupują nowy sprzęt od Huawei i chcą być gotowe na bardzo szybkie uruchomienie sieci 5G tuż po zakończeniu aukcji na pasmo C. Będzie to bardzo ważne ze względów wizerunkowych. Być może sprzęt Huawei będzie trzeba częściowo wymienić, ale raczej będzie to perspektywa nie krótsza niż 5 lat. Negocjacje cenowe z Huawei są teraz zapewne nieco łatwiejsze, bo chiński producent boryka się z ograniczeniami zamówień w Europie, więc każdy dodatkowy kontrakt jest na wagę złota.
Ney ocenił także, że budowa sieci 5G w centrach polskich miast nie będzie wymagała dostawienia „miliona” nadajników. Takie „legendy” krążyły o sieci 5G przed jej startem. Już teraz nadajniki są ustawione bardzo gęsto i raczej w większości przypadków skończy się na w miarę prostej wymianie anten na nowe, a nie dostawiania mikro i piko komórek na każdej latarni.