Wirtualna Polska twierdzi, że w Sylwestra policja zatrzymała specjalistę NASK od wykrywania fałszywych alarmów bombowych. W sylwestrową noc policja wyciągnęła z domu i przewiozła z Warszawy do Krakowa. Policjanci podejrzewali go o zgłoszenie fałszywego alarmu podczas sylwestra TVP. Do zatrzymania doszło, mimo że dzień wcześniej NASK zgłosił policji, iż mężczyzna padł ofiarą przestępców podszywających się pod cudze numery i ktoś może zgłaszać w jego imieniu fałszywe alarmy.
Zatrzymany pracował w dziale CSIRT, czyli zespole reagowania na incydenty bezpieczeństwa komputerowego. To właśnie do pracowników CSIRT-ów (oprócz NASK działają one przy ABW i wojsku) trafiają informacje o incydentach z zakresu cyberprzestępczości i to oni mają przeciwdziałać zagrożeniom oraz reagować w przypadku konkretnych zagrożeń. W związku ze swoją pracą sami często bywają celem cyberprzestępców. Gdy w ostatnich miesiącach "podszywacze" poznali dane ludzi z CSIRT-ów, wysyłali w ich imieniu groźby lub fałszywe alarmy bombowe.
W Sylwestra rzeczywiście pojawiła się informacja o bombie podłożonej na imprezie TVP w Zakopanem. Sprawa trafiła do policjantów z pionu kryminalnego. Ci na podstawie numeru telefonu wytypowali potencjalnego sprawcę i namierzyli jego adres w Warszawie.
W ten sposób pracownik CSIRT NASK został zatrzymany nad ranem 1 stycznia i przewieziony na przesłuchanie do Krakowa. Dopiero tam zaczęło się wyjaśnianie pomyłki. Mężczyzna nie usłyszał zarzutu, przesłuchano go w charakterze świadka. Zatrzymano mu telefon, którego nie odzyskał do dziś.