Rynek słuchawek został niemal całkowicie zdominowany przez słuchawki TWS. Wszyscy znaczący producenci mają po kilka wersji tego typu urządzeń. Bez wątpienia są one niesamowicie wygodne – szczególnie, gdy szukamy słuchawek typu „daily” lub słuchawek sportowych. Gdy jednak jesteśmy nieco większymi fanami muzyki to wówczas oprócz małych białych pchełek w uszach marzy nam się domowy zestaw stereo lub chociaż dobre słuchawki nauszne. Wśród takich słuchawek w wersji Bluetooth mamy do dyspozycji kilka bardziej popularnych modeli. Są to AirPods MAX 2 2024, Sony WH-1000XM5, Sennheiser Momentum i Bowers & Wilkins PX8 lub starsze PX7. Wszystkie te słuchawki zaoferują nam ogromny skok jakości dźwięku w porównaniu nawet do najlepszych słuchawek TWS.
Wymienione powyżej słuchawki zauważalnie różnią się ceną. Najmniej spadła cena Maxów, ale pozostałe modele można kupić sporo taniej:
Nasz testowy duet, czyli AirPods MAX 2 2024 i Sony WH-1000XM5, jest już obecny na rynku od kilku lat. We wrześniu modele te zostały „odświeżone”. Maxy otrzymały port USB-C do ładowania i nowe kolory. W przypadku Sony nowością jest tylko nowy kolor. Choć te słuchawki należą do tego samego segmentu rynku to różnią się wieloma cechami. Należy pamiętać, że AirPods MAX są stworzone, aby być elementem ekosystemu Apple. Słuchawki Sony mogą dobrze służyć zarówno użytkownikom Apple, jak i Androidowcom.
Wbrew pozorom pokrowiec na słuchawki jest bardzo ważny i w przypadku słuchawek Apple na starcie ich sprzedaży wzbudzał większe emocje niż same Maxy. W wersji z USB-C etui do Maxów niestety się nie zmieniło i słabo chroni nasze słuchawki, szczególnie, gdy będziemy je wpychać do plecaka z innymi gadżetami i kablami. Zupełnie inaczej jest w przypadku Sony. Etui do XM5 jest sztywne, „porządne”. W środku jest nawet pomysłowy schowek na kabel do ładowania i do podłączenia do gniazdka słuchawkowego. Kolejnym świetny pomysłem Sony jest to, że gdy słuchawek w etui nie ma, to możemy etui złożyć i zajmuje trochę mniej miejsca.
Jeśli chodzi o design słuchawek to również różnic jest więcej niż części wspólnych. Apple zaszalał i stworzył Maksy z aluminium. To sprawia, że na lotnisku nie pomylimy ich z żadnymi innymi słuchawkami, na czym zależało projektantom i na czym zapewne zależy ich użytkownikom. Niestety aluminium sprawia, że Maxy ważą 380 g, a Sony już tylko niecałe 250 g. Na papierze różnica jest więc kolosalna. Tutaj jednak wchodzi do gry magia. Gdy trzymamy Maksy w ręku to są ciężkie. Gdy założymy je na głowę to ich ciężar rozkłada się „magicznie” i w ogóle nie czujemy, że są cięższe od rynkowych rywali. Gdy będziemy myśleli o ich zakupie to warto udać się do sklepu ze sprzętem Apple i je po prostu przez parę minut ponosić na głowie. W sklepie sprawdzimy także od razu ich równie magiczną jakość tłumienia dźwięków otoczenia.
Subiektywnie słuchawki Apple są przyjemniejsze „w dotyku”, gdy mamy je na głowie i mniej ogrzewają nasze uszy przy dłuższym z nich korzystaniu.
Pamiętajmy, że testowane słuchawki nie spełniają żadnej normy odporności na wilgoć, więc nie powinny być używane na siłowni (co nie znaczy, że nie są).
Słuchawki Sony można teraz wybrać z palety 4 kolorów. Maksy są w 5 wersjach kolorystycznych.
Kolejną różnicą pomiędzy słuchawkami Sony i Apple jest sposób sterowania na jaki zdecydował się producent. W Sony WH-1000XM5 cała powierzchnia prawej słuchawki jest padem, który pozwala nam na przełączanie utworów i regulację głośności. Trzeba się do tego pada przyzwyczaić, ale po pewnym czasie będziemy z tego patentu zadowoleni. Jeśli chodzi o włączanie ANC to mamy już dedykowany przycisk.
W przypadku Apple głośność regulujemy koronką, która przypomina tę, którą znamy z Apple Watch. Koronka służy także do zatrzymywania muzyki i do przeskakiwania do kolejnych lub poprzednich utworów. ANC i tryb kontaktu (najlepszy na świecie) włączamy dedykowanym przyciskiem.
W Apple nie znajdziemy przycisku do wyłączania słuchawek. Maksy przechodzą do trybu czuwania w etui i po 5 minutach bezruchu.
Jeśli chodzi o podejście do konfiguracji słuchawek, to w przypadku Apple jest ono zupełnie inne niż w przypadku Sony. W Apple słuchawki są całkowicie zintegrowane z ekosystemem i samym systemem operacyjnym. Nie mamy osobnej aplikacji do konfigurowania ustawień. Wszystkie ustawienia Maxów są dostępne w menu ustawień iOS. Jest to proste, zrozumiałe i wygodne. Telefon na magicznej wyspie pokazuje nam, gdy słuchawki są podłączone. Smaczkiem jest to, że iPhone rozpoznaje kolor naszych słuchawek i wyświetla je w takim samym odcieniu na animacjach.
Oprócz standardowych ustawień (nie ma ich zbyt wielu) w iOS możemy przeprowadzić personalizację technologii Spatial Audio przy wykorzystaniu kamery i obrazu naszej głowy i uszu. Taka sama konfiguracja jest dostępna w Sony dla trybu 360 Reality Audio.
AirPods MAX 2 2024 można wyszukiwać w aplikacji Find My – są po prostu jednym z elementów naszej sieci urządzeń Apple.
W przypadku Sony mamy dwie aplikacje: Music Center i SoundConnect. Ta druga jest ważniejsza i pozwala na konfigurację WH-1000XM5. Jest w niej znacznie więcej ustawień niż w Apple. Niektóre z nich są trochę bardziej pochowane. Na pewno apka Sony jest przeznaczona dla bardziej doświadczonych gadżeciarzy niż proste ustawienia w Maxach.
Choć AirPods MAX 2 2024 i Sony WH-1000XM5 należą do tego samego segmentu słuchawek to wbrew pozorom dosyć łatwo jest porównać dźwięk jaki nam oferują. Sony po prostu słynie z tego, że cała seria od wielu już lat oferuje nam głośny dźwięk zdominowany przez bas. Soniacze sprawdzą się przy odsłuchu muzyki tanecznej, nagrań koncertowych z Youtube i filmów. W teorii słuchawki Sony powinny oferować lepszą jakość dźwięku, bo obsługują kodek LDAC (w ekosystemie Apple nie ma do tej funkcji dostępu). W praktyce takie niuanse nie są dostrzegalne dla zwykłego słuchacza, szczególnie takiego, który „konsumuje” dźwięki w niezbyt cichym otoczeniu. Za jakość odpowiadają także standardy High-Res Audio oraz technologia DSEE Extreme.
Pomimo długiej już obecności na rynku AirPods MAX nadal zaskakują tym, co mogą nam zaoferować. Choć są to pierwsze nauszne słuchawki Apple to ich dźwięk jest po prostu niesamowity. Każdy utwór, którego słuchaliśmy do tej pory na słuchawkach TWS lub w samochodzie nabiera innego wymiaru. Słychać w nim o kilkadziesiąt procent więcej szczegółów. MAXy także potrafią zaskoczyć potężnym basem, ale ten bas jest bardziej okiełznany niż w Soniaczach. To co oferują MAXy ma jedną podstawową wadę – gdy zaczniemy słuchać muzyki ponownie na gorszym sprzęcie to wydaje nam się wówczas, że tracimy połowę z przyjemności odsłuchu.
Osoby, które chcą potestować swoje słuchawki zapraszamy np. do tej playlisty:
https://open.spotify.com/playlist/37i9dQZF1DWZtZ8vUCzche?si=2b98161defc94016
Gdy chcemy sprawdzić bas to warto uruchomić ten utwór – nasze testowe słuchawki (i mały zestaw Sonosa) sobie z nim nie poradziły:
https://open.spotify.com/track/0DhCbTQZfWD8P8pOlg3jv9?si=6873384852d74b8a
Jeśli ktoś lubi testować dźwięk przestrzenny to Sony wspiera rozwiązanie 360 Reality Audio, a Maxy Spatial Audio.
W przypadku ANC nie potrafię wybrać, które słuchawki działają pod tym względem lepiej. Po prostu oba te modele tłumią dźwięk znakomicie. Dotyczy to zarówno jednostajnego szumu znanego z samolotów, ale także redukcji głosu otaczających nas ludzi, co będzie bardzo przydatne np. w coraz trudniejszych do wytrzymania bezprzedziałowych wagonach PKP. Gdy dla porównania włączyłem ANC w moich Bowers & Wilkins PX7 pierwszej edycji to przeżyłem niemal załamanie nerwowe. Te słuchawki nie tłumią niemal niczego, gdy porównamy je z tymi rynkowymi liderami (a grają naprawdę dobrze).
Sony są także wyposażone w system Auto NC Optimizer, który w teorii optymalizuje działanie ANC w zależności od naszego otoczenia. Podobny system (tryb dźwięk adaptacyjny) jest w AirPodsach Pro, ale w MAXach go nie znajdziemy. W Maxach nie będzie także planowanej w AirPodsach Pro funkcji aparatu słuchowego.
W przypadku trybu kontaktu lub ambient sound (w wersji Sony) zwycięzcą jest Apple. Nie jest to zdeklasowanie przeciwnika, bo tryb ambient sound Sony nie działa źle, ale Maxy na pewno pozostają niedoścignionym wzorem pod tym względem. Słuchawki Apple w tym trybie po prostu „znikają” z naszej głowy do czasu ponownego włączenia ANC. W Sony wygodną funkcją jest automatycznie włączanie trybu ambient sound i wyłączanie odtwarzania muzyki, gdy zaczynamy mówić (Speak-to-Chat). Tego w Maxach nie ma.
W przypadku jakości naszego głosu wyraźnego zwycięzcy nie da się wskazać. Zarówno Sony, jak i Maxy mogą służyć nawet do amatorskich nagrań dźwięku, które bez problemu będziemy mogli wykorzystać w social mediach. Są to też doskonałe urządzenia do prowadzenia telekonferencji.
Bateria to jedna z większych przewag słuchawek nausznych w porównaniu do słuchawek dokanałowych. Takich słuchawek nie będziemy musieli doładowywać nawet, gdy będziemy podróżować na najdalszy kraniec świata. Sony obiecuje nam 30h pracy z ANC (40 bez ANC), a 3 minuty randki z ładowarką to kolejne 3h słuchania muzyki z ANC. Maxy to 20h słuchania w trybie ANC. Dla porównania AirPodsy Pro 2 to już “tylko” 6h.
Zapewne część użytkowników ekosystemu Apple będzie się zastanawiała, czy przypadkiem nie lepszym wyborem będą zwykłe AirPodsy Pro 2. Należy jednak pamiętać, że to zupełnie inny typ słuchawek, a ich główne zadanie jest inne. W Maxach najważniejsza jest jakość dźwięku. Przy okazji jednak otrzymujemy także świetny design, genialne ANC i doskonały tryb kontaktu. AirPodsy Pro 2 są bardziej uniwersalne. Możemy je zabrać niemal wszędzie, są odporne na wodę, kurz, pot. Sprawdzą się także do prowadzenia rozmów. Nie zaoferują nam jednak takiego basu, takiej szczegółowości i takiej przestrzeni jak słuchawki nauszne. Najlepszym wyborem jest więc sprzedaż nerki i zakup tych dwóch modeli jednocześnie.
Słuchawki Sony i Apple różnią się naprawdę bardzo, ale wbrew pozorom dosyć łatwo doradzić komuś, które powinien wybrać dla siebie. Jeśli jest w ekosystemie Apple i ma nieograniczony budżet to lepszym wyborem będą tegoroczne AirPods MAX 2 2024 z USB-C. Ich mocnymi zaletami są doskonała jakość dźwięku, najlepszy ze wszystkich słuchawek tryb kontaktu oraz wygoda noszenia i obsługi. Warto także wspomnieć o niedoścignionym przełączaniu się pomiędzy urządzeniami z ekosystemu. Tego nie zaoferuje nam żadna konkurencja. Do szału może doprowadzać tylko kosmiczny design Smart Case.
Gdy mamy smartfon z Androidem i zależy nam, aby nasze słuchawki miały mocny, mięsisty bas to wybierzmy Sony WH-1000XM5. Te słuchawki są też znacznie lżejsze, są równie wygodne, mają sensowniejsze etui, da się je podłączyć kablem do źródła dźwięku, no i są o 1000 zł tańsze od słuchawek Apple.