Realme C3 to drugi model najmłodszego gracza na polskim rynku smartfonów, który trafił do naszych testów. Realme ma powiązania kapitałowe z OPPO, ale stara się mocno atakować ceną. Chce być ważną konkurencją dla Xiaomi. Xiaomi, które było dotąd znane przede wszystkim z atrakcyjnych cen, teraz coraz chętniej zaczyna konkurować na wyższych segmentach rynku. Tym bardziej konkurencyjna cenowo alternatywa będzie coraz bardziej potrzebna. Już na wstępie należy podkreślić, że mamy do czynienia z urządzeniem za 599 - 649 zł (zależnie od konfiguracji), a to niesie ze sobą kompromisy i ograniczenia. Przekonajmy się jakie.
Obudowa Realme C3 została wykonana z tworzywa. Podoba mi się wykończenie, na które zdecydował się producent. Czerwony kolor jest atrakcyjny, a dodanie wyraźnej faktury zarówno ukrywa ślady dotyku, jak i nie rysuje się zbyt łatwo. W efekcie telefon prezentuje się o wiele lepiej, niż inne modele z plastikowym tyłem naśladującym gładkie, połyskliwe szkło. Ekran jest przykryty szkłem Gorilla Glass 3.
Na dolnej krawędzi znajduje się głośnik monofoniczny, gniazdo starego typu, czyli micro USB, oraz gniazdo słuchawkowe. Jakość trybu głośnomówiącego jest standardowa – dźwięk trochę płaski, zakrycie głośnika niemal całkiem wycisza dźwięk. Tryb głośnomówiący nadaje się do słuchania audycji i prowadzenia rozmów.
Z tyłu obudowy znajduje się skuteczny i całkiem szybki czytnik linii papilarnych. To sprawdzone i dobre rozwiązanie, zwłaszcza w tańszych urządzeniach.
Szufladka ma miejsce na dwie karty nano SIM i trzecie, niezależne miejsce na kartę pamięci. Przy rozmiarach 164,4 x 75 x 9 mm i wadze 195 gramów Realme C3 do małych smartfonów nie należy. W tym przedziale cenowym nie może być mowy o uszczelnieniu obudowy.
Ekran Realme C3 ma przekątną 6,5 cala, czyli taką samą jak Realme 6, jednak rozdzielczość jest niższa i wynosi 1600 x 720 pikseli, czyli HD+. Proporcje pozostały bez zmian - 20:9, ale gęstość pikseli spadła do 270 PPI. Panel wyświetlacza wykonany jest w technologii IPS i nie powinno być zaskoczeniem, że oferuje standardowe odświeżanie 60 Hz. Maksymalna jasność to 480 nitów.
Jakość obrazu i kąty widzenia są zadowalające. Podczas patrzenia pod kątem nie widać zmian kolorów, a jedynie spadek jasności. Po przyjrzeniu się z bliska można dopatrzeć się poszczególnych pikseli, ale czytelność z tego powodu nie ucierpiała znacząco. Ekran Realme C3 zadowalająco spełnia swoją funkcję. Szerokość ramek jest nieduża, z wyjątkiem dolnej części, gdzie ramka jest wyraźnie szersza. Przedni aparat znalazł się w łezkowatym wycięciu.
W ustawieniach ekranu znajdziemy funkcje automatycznej jasności, tryb ciemny, ochronę wzroku i regulację temperatury kolorów. Jest wszystko, co jest standardowo potrzebne.
Na sposób korzystania z ekranu wpływa fabrycznie naklejona folia ochronna. Żaden plastik nie jest równie śliski i odporny na zbieranie śladów dotyku co szkło z dobrą powłoką oleofobową. Niestety kosztem dodatkowej ochrony jest spadek komfortu użytkowania.
Realme C3 został wyposażony w procesor Mediatek Helio G70 taktowany zegarami 2 x 2,0 GHz + 6 x 1,7 GHz. Jednostkę centralną wspomaga 3 GB RAM oraz 32 GB na system i pliki, możliwe do rozszerzenia dodatkową kartą pamięci. Jest też tańsza wersja Realme C3 z 2 GB RAM, jednak nie miałem okazji jej testować i sądzę, że bezpieczniej jest dopłacić 50 zł do lepszej wersji.
Wyniki benchmarków wyglądają następująco:
Biorąc pod uwagę półkę cenową Realme C3, osiągi są zaskakująco dobre – plasują się pomiędzy trochę ponad jedną trzecią a połową wydajności najszybszych smartfonów na rynku, które kosztują o wiele więcej niż trzykrotność ceny Realme C3. Na telefonie można pograć np. w Call of Duty i choć grafika jest zauważalnie uproszczona – tytuł nie działa na maksymalnych detalach - to gra się płynnie i przyjemnie.
Pakiet komunikacyjny obejmuje LTE kat. 6 300/75 Mbps, WiFi n, Bluetooth 5.0 z aptX. Brakuje NFC, co jest pewną niedogodnością, choć mniej dotkliwą w tak niskiej cenie urządzenia. Szkoda również, że WiFi nie jest w standardzie ac. Jednocześnie Bluetooth 5.0 jest miłym zaskoczeniem.
Lokalizacja realizowana jest za pomocą standardów GPS, GLONASS i BDS. Zestaw czujników obejmuje akcelerometr, czujnik zbliżeniowy, czujnik oświetlenia, kompas cyfrowy oraz czytnik linii papilarnych. W specyfikacji nie ma żyroskopu. Podczas oglądania filmów 360 rozglądanie się przez pochylanie telefonu działa zaskakująco dosyć sprawnie mimo braku żyroskopu, ale da się zauważyć pewne opóźnienie.
Mimo, że Realme C3 jest telefonem budżetowym, to działa pod kontrolą najnowszego Androida 10 z nakładką realme UI 1.0. System wizualnie nie różni się od tego zastosowanego w wyższym modelu Realme 6. Wśród funkcji systemowych znajdziemy klonowanie aplikacji, przestrzeń gier, inteligentny pasek boczny ze skrótami, możliwość nagrywania ekranu, czy menadżer telefonu.
Podczas aktywnego użytkowania smartfona system nie sprawiał mi problemów. Nie obyło się jednak całkiem bez wpadek. Dwukrotnie w trakcie testów znalazłem rano telefon w trybie awaryjnym, który służy do zresetowania telefonu, gdy nic już nie chce działać. Zwykle taki tryb wywołuje się kombinacją kilku klawiszy wciśniętych przez dłuższy czas. Tryb awaryjny proponował mi wyłączenie, restart lub usunięcie wszystkiego i reinstalację systemu. Początkowo sądziłem, że telefon uległ uszkodzeniu, bo ponowne uruchomienie nie rozwiązało problemu i Realme C3 nadal znajdował się w trybie awaryjnym. W końcu system powrócił do normalnego działania, bez utraty plików, gdy wyłączyłem go na dłuższy czas i ponownie uruchomiłem (nie mylić z restartem).
Mając tylko jeden model Realme C3 do dyspozycji, trudno ocenić, czy to cecha wczesnej wersji testowej, trefny egzemplarz, czy cała seria wyprodukowanych telefonów podziela ten sam problem. Gdyby ta cecha występowała w telefonach dostępnych w sprzedaży, byłoby to dyskwalifikująca wada, narażająca na potencjalną utratę wszystkich danych i z zaskoczenia pozbawiająca użytkownika możliwości kontaktu. Pozostaje mieć nadzieję, że to pojedynczy przypadek lub problem z którym Realme już się uporał.
Realme C3 ma główny aparat o rozdzielczości 12 megapikseli, jasności obiektywu f/1.8, o ekwiwalencie ogniskowej 28mm z mechanizmem ustawiania ostrości za pomocą detekcji fazy. Drugi aparat ma rozdzielczość 2 megapikseli, jasność f/2.4 i służy do zdjęć makro. Trzeci obiektyw pozwala na detekcję głębi sceny. Przedni aparat ma rozdzielczość 5 megapikseli i jasność f/2.4.
Tryby w aplikacji aparatu obejmują wideo, zdjęcie, portret, film poklatkowy, ultra makro, zwolnione tempo, ekspert i panoramę. Co ciekawe, gdy włączamy tryb portretowy oraz ultra makro, słychać dźwięk, jakby w obiektywie przesuwana była soczewka. Zakrywanie obiektywów udowadnia, że do makro wykorzystywany jest inny aparat i obiektyw, ale zdjęcia portretowe to ten sam główny aparat, a wyraźne kliknięcie też jest słyszalne. Producent nie doprecyzował sposobu działania tego mechanizmu.
Jakość zdjęć jest zadowalająca, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę półkę cenową urządzenia. Zdjęciom brakuje trochę szczegółowości, czasami w oświetleniu pochodzącym z lamp balans bieli odbiega od naturalnego, a kontrast zdjęć w cieniu bywa zbyt duży, ale w ogólnym rozrachunku większość zdjęć zasługuje na szkolną czwórkę, czasami z minusem. Zdjęcia nocne, bez dedykowanego trybu nocnego i bez stabilizacji optycznej musiały ucierpieć na jakości. Aparat czasem ma problem z trafieniem z ostrością w trudnych warunkach oświetleniowych. Jeśli jednak w kadrze jest wystarczająco dużo nocnych świateł efekty są całkiem niezłe i widziałem droższe smartfony radzące sobie znacznie gorzej.
Dedykowany obiektyw makro jest ciekawym dodatkiem, niespotykanym w tym przedziale cenowym. Co prawda jakość tych zdjęć o rozdzielczości 2 megapikseli pozostawia wiele do życzenia, ale mimo to drugi aparat daje dodatkowe pole do eksperymentów z fotografią mobilną.
Aplikacja aparatu oferuje powiększenia x2 oraz x4, są to jednak powiększenia wyłącznie cyfrowe, polegające na wycięciu fragmentu większego kadru. Spadek jakości jest mocno widoczny.
Nagrania wideo mają rozdzielczość FHD, nie mają stabilizacji i są niespecjalnie szczegółowe. Nagrania są jak z taniego, podstawowego smartfona – przeciętne pod każdym względem. Zdjęcia w stosunku do ceny wpadają zauważalnie lepiej.
Realme C3 ma baterię o dużej pojemności 5000 mAh oraz standardową, wolną ładowarkę 10W. Dla kogoś, kto miał okazję przesiąść się już na USB C powrót do micro USB będzie bolesny. Z drugiej strony wiele osób kupujące niedrogie telefony wciąż ma do czynienia raczej z micro USB.
W teście odtwarzania wideo z YouTube z jasnością ekranu ustawioną na połowę, smartfon rozładował się do 17% baterii po upływie 13 godzin. Oznacza to, że przy pełnym rozładowaniu mamy szansę na ponad 15 godzin oglądania wideo. Nie jest to rekordowa długość jaką udało się wyciągnąć z baterii tak dużej pojemności, ale to wciąż lepszy wynik od większości urządzeń na rynku. Zapewnia komfort i niemal gwarantuje, że przed końcem dnia telefon nam się nie rozładuje – nawet podczas intensywnego użytkowania. Trzeba go jednak będzie naładować przez noc, bo zajmie to dużo czasu.
W smartfonie kosztującym 600 zł nie może obejść się bez wielu kompromisów. Jedyne pytanie jakie można postawić to, jak daleko te kompromisy są posunięte. Realme C3 można pochwalić za najnowszego Androida 10, całkiem mocną, pozwalająca na cieszenie się współczesnymi grami specyfikację, wystarczająco dobry aparat, długi czas działania na baterii i atrakcyjne wykończenie obudowy. Trzeba jednak pamiętać, że ten telefon i droższe od niego czasem o ledwie kilkadziesiąt złotych modele będzie różniło całkiem sporo na korzyść tych drugich. W Realme brakuje NFC, standardu ac dla WiFi i żyroskopu. Ładowarka mogłaby być szybsza. W moim wypadku największym problemem było dwukrotne wejście systemu w stan awaryjnego odzyskiwania/resetowania. Mogę jedynie liczyć na to, że trafił mi się trefny egzemplarz. Ostatecznie udało się nie utracić żadnych danych, choć sytuacja nie należała do komfortowych.
Sam stosunek ceny do jakości oceniam jako dobry, trzeba jednak pamiętać, że przy tej półce cenowej za każde dołożone kilkadziesiąt złotych zyskujemy nowe funkcje i możliwości. Droższe o 50 – 100 zł Oppo A5 2020 oferuje NFC, WiFi ac, lepszy aparat i lepszą jakość wykonania, a także USB C i 64 GB wbudowanej pamięci – duża różnica za niewielką dopłatą. Przy tak ciasno skrojonym budżecie każda obniżka ceny oznacza dodatkowe cięcia w specyfikacji. Realme C3 jest w porządku, ale Oppo A5 2020 pozostaje moim zdaniem wciąż najlepszym wyborem, jeżeli chodzi o stosunek ceny do jakości.