S23 to najtańszy z tegorocznych flagowców Samsunga. W wersji 8/256 kosztuje w promocji 4599 zł, czyli około 100 zł drożej od zeszłorocznego modelu S22. Cenę możemy obniżyć programem Odkup. Nadal będzie to jednak 3-4 razy więcej niż to, ile zwykle na telefon wydają Polacy, którzy marzą o udanym smartfonie z tzw. średniej półki, kosztującym 1000-1200 zł. S23 należy więc do segmentu premium, zdominowanym właśnie niemal całkowicie przez Samsungi i iPhony. Tegoroczny kompaktowy flagowiec jest oceniany na dwa sposoby: jedni doceniają to, że ta edycja jest już niemal doskonała, a drudzy krytykują to, że prawie nie różni się od S22. Samsung, podobnie zresztą jak Apple, od kilku już lat zaczął stosować bowiem strategię wprowadzania drobnych poprawek, ulepszeń, a nie odważnych zmian i rewolucji. Najmniejsza „eska” ma już niemal wszystko, co można sobie wymarzyć we flagowcu, nadal przy zachowaniu bardzo poręcznych i kompaktowych wymiarów. S23 to taki androidowi telefon marzeń dla osób, które nie mogą się nadal przekonać do wielkich ekranów i smartfonów ważących 200g. Od najdroższej wersji Ultra różni go „biedniejszy” zestaw aparatów, brak rysika i wsparcia dla samsungowego ładowania 45W. Reszta komponentów jest niemal identyczna.
S23 docenimy przede wszystkim po przesiadce z jakiegoś dużego i ciężkiego smartfona. Eska jest lekka, zgrabna i poręczny. Jeśli chodzi o design to wygląda tak samo jak S22. Inaczej wyglądają tylko cylindry wokół obiektywów, ale to dostrzegą tylko najwięksi fani serii. Telefon lekko chybocze się na płaskich powierzchniach. S23 wygląda elegancko, prosto, nie ma żadnych dziwnych, krzykliwych elementów. Przód i tył obudowy to najnowsze szkło Victus 2 – jeszcze bardziej odporne na upadki (przynajmniej tak jest reklamowane). Ramka jest aluminiowa. Ekran ma bardzo niewielkie wycięcie na kamerę i symetryczne, bardzo wąskie ramki. My testowaliśmy S23 w wersji zielonej, a w ofercie jest jeszcze czerń, grafit, krem, limonka i lawenda. Obudowa kryje dobre głośniki stereo (Dolby Atmos) z dużą przestrzenią i wystarczającymi basami. Telefon jest wodo i kurzoodporny zgodnie z wysoką normą IP68.
Wyświetlacz w S23 jest jaśniejszy niż w S22. Maksymalna jasność chwilowa urosła do 1750 nitów (z 1300 w S22). Teraz jasność jest taka sama jak w wyższych wersjach. Ekran ma rozdzielczość FHD+, którą znamy ze średniej półki cenowej, ale przy 6.1 cala to wystarcza. Dynamic AMOLED 2X to świetny panel, który bardzo pasuje do kompaktowego flagowca z Korei. Odświeżanie wyświetlacza może być dynamiczne w przedziale 48-120Hz. W ekranie jest zaszyty czytnik linii papilarnych (ultradźwiękowy), który działa szybko, ale skanery poza ekranem nadal chyba są szybsze i wygodniejsze.
Sam S23 nie zasługuje na miano rewolucyjnego, ale to, że wewnątrz telefonu jest już najnowszy Snapdragon a nie Exynos elektryzuje większość fanów serii Galaxy S. Snapdragon 8 Gen 2 to dopracowany, bardzo wydajny chipset, który dobrze zarządza także swoją temperaturą. Po raz pierwszy w AnTuTu udało mi się uzyskać na S23 aż tak niewyobrażalny wynik 1.154 mln punktów. A należy wspomnieć, że do testów od Samsunga dostaliśmy „najbiedniejszą” wersję 128 GB ze starą wersją pamięci UFS 3.1. W wyższych wersjach pamięciowych jest już UFS 4.0. Widocznie AnTuTu jeszcze nie do końca potrafi sprawdzić i ocenić prędkość tych nowocześniejszych kości. S23 to także LTE 7CA, 5G (również w wersji Standalone i mmWave ) oraz WiFi 6 w wersji „e”. Jest także najnowszy Bluetooth 5.3 oraz wsparcie dla eSIM.
S23 działa pod kontrolą najnowszego Androida i nakładki One UI 5.1. Najnowsze One UI jest już dostępne także dla zeszłorocznej serii S22. Samsung podczas premiery serii S z tego roku złożył deklarację, że flagowce otrzymają 4 kolejne edycje systemu operacyjnego, a aktualizacje bezpieczeństwa będą dostępne dla nich przez najbliższe 5 lat. Taka obietnica jest bardzo ważna, bo zapowiada się, że przy tych cenach i inflacji z telefonów zaczniemy korzystać dłużej niż do tej pory. Jest to także deklaracja wymuszona trochę przez to, co oferuje Apple, które udostępnia najnowsze wersje iOS dla naprawdę starych już telefonów.
One UI 5.1 może być dostępne dla nas w wersji jasnej lub jako dark mode. Gdy lubimy bawić się systemem to będzie dla nas kopalnią różnych funkcji i ustawień. Gdy jednak smartfon ma po prostu działać, to One UI również zadowoli osoby, które nie cierpią przekopywania się przez skomplikowane menu.
Nakładka i interfejs działają bardzo płynnie, nie mają żadnych problemów – to także spora zaleta nowej platformy Snapdragon.
Konfiguracja aparatów w S23 trochę przypomina tę, którą mamy do dyspozycji w iPhonie 14 Pro Max. W samsungowej Ultrze zestaw jest bardziej zaawansowany. Tutaj mamy do dyspozycji genialny główny aparat 50 MP z jasnym obiektywem 1.8 oraz teleobiektyw 3X, który ma światło F2.4, czyli jest znacznie ciemniejszy. W iPhonie 3X jest jeszcze bardziej ciemny – F2.8. W S23 do dyspozycji mamy także jeszcze szeroki kąt F2.2 oraz selfie 12 MP F2.2. Tak naprawdę tylko ten ostatni aparat jest nowy – w S22 przednia kamera miała 10 MP. Jasność obiektywu dla 99% użytkowników smartfonów to czarna magia bez żadnego znaczenia, ale te liczby mają bezpośrednie przełożenie na to, czy z danego aparatu możemy korzystać w ciemniejszych pomieszczeniach i w nocy. Oprogramowanie kamer w smartfonach odpowiada za 50% udanego kadru, ale nadal za resztę odpowiada matryca i obiektyw. To moja subiektywna ocena wagi poszczególnych elementów smartfonowej fotografii. Co gwarantuje nam zestaw kamer S23 wraz z oprogramowaniem? Oferuje nam bardzo dobre zdjęcia zarówno w dzień, jak i w trybie nocnym z głównej matrycy. Zachwyca także szczegółowe i stabilne wideo 4K 60 fps. Co więcej – genialnie działa także nagrywanie wideo 8K 30 fps. Z takiego filmu (stabilnego i niebywale szczegółowego) możemy sobie „robić zdjęcia” o rozdzielczości 33 MP. W dzień świetnie sprawdza się także teleobiektyw 3X oraz szeroki kąt. Niestety w nocy nie polecam robić zdjęć tymi dwoma aparatami. Materiał wygląda dobrze tylko na ekranie S23. Gdy wyślemy te zdjęcia do komputera to już niestety szum przykrywa całą radochę z nocnych kadrów. To samo dotyczy także materiałów wideo. W nocy działajmy tylko głównym aparatem 50 MP z domyślnym zapisem JPEG 12 MP.
S23 nie ma trybu makro, który dosyć często jest już dostępny w najtańszych smartfonach za około 1K PLN i jest także obecny w iPhonach. Nadal nieco sztucznie wyglądają efekty działania trybu portretowego, który chyba zbyt precyzyjnie oddziela obiekt od tła. Bardziej realistyczny bokeh zapewnia kamera do selfie, która też oferuje bardzo dużą szczegółowość fotografowanej twarzy.
Ocena baterii i całego procesu ładowania S23 to chyba najbardziej skomplikowane zadanie dla testującego najmniejszą „eskę”. Po pierwsze w pudełku z telefonem nie znajdziemy zasilacza, czyli musimy go dokupić lub znaleźć jakiś w swojej szufladzie. Po drugie S23 jest jedynym smartfonem z tegorocznej serii S, który nie otrzymał technologii ładowania z mocą 45W. Telefon ładujemy z maksymalną mocą 25W. Ja korzystałem z ładowarki OnePlus i cały proces ładowania od 0 do 100% trwał długo ponad godzinę.
S23 należą się jednak 2 poważne komplementy. Po pierwsze pojemność baterii urosła o 200 mAh do 3900 mAh, a po drugie zapewne dzięki zastosowaniu platformy Snapdragon, najmniejszy S23 nie będzie już obiektem kpin, tak jak było w przypadku modelu S22 z zeszłego roku, bo bez problemu będzie działał cały dzień bez ładowarki. Ten kompaktowy smartfon dzięki temu może być poważnym narzędziem w pracy, a nie drogą zabawką, którą ciągle musimy obserwować i podłączać do ładowania.
Telefon wspiera Fast Wireless Charging 2.0 oraz Wireless PowerShare, czyli ładowanie bezprzewodowe i zwrotne.
S23 to teraz najlepszy kompaktowy smartfon z Androidem jaki możemy kupić w Polsce. Ma topową specyfikację, świetnie wygląda, robi doskonałe zdjęcia, nagrywa genialne wideo i działa bardzo płynnie (jest rekordowo szybki). Aby nie było już tak całkowicie cukierkowo to wolno się ładuje i nie ma tak mocnego teleobiektywu jak Ultra. Jeśli mamy dostęp do funduszy „no limit” i nie myślimy nawet o zakupie iPhona to S23 nas zachwyci. W komplecie z telefonem otrzymujemy także długie wsparcie aktualizacjami systemu. To świetny smartfon, ale dotychczasowi użytkownicy S22 mogą spać spokojnie, bo migracja na S23 nie ma dla nich większego sensu.