Samsung Galaxy Fold pierwszej generacji wydawał się powiewem świeżości na smartfonowym rynku. Porównując go jednak z drugą generacją, nie można oprzeć się wrażeniu, że tak naprawdę był jedynie prototypem, z którym sam producent nie wiedział co zrobić. Był drogi i niepowtarzalny, co stawiało go w kategorii urządzeń premium, ale już wykonanie do tej kategorii nie pasowało. Początkowe problemy z wyświetlaczami, skrzypiąca konstrukcja – to wszystko w zestawieniu z wysoką ceną stwarzało nieprzyjemny dysonans dla klientów. Galaxy Z Fold 2 to już zupełnie inna historia i Samsung doskonale wie, jak go wypromować. To fantastyczne wykonana hybryda smartfonu i tabletu dostępna tylko dla nielicznych. Tu nie chodzi o największą sprzedaż na rynku, ale o pozycjonowanie się jako marka premium. Tak jak nie każdego stać na Bentleya, tak też nie każdy będzie mógł się stać posiadaczem Z Folda 2.
W porównaniu z pierwszą wersją smartfon zdecydowanie dojrzał. Jest cieńszy na bokach – 6 mm w porównaniu do 6.9 mm, wysokość zawiasu to cały czas 6.9 mm. Grubość po złożeniu też jest mniejsza – 16.8 mm kontra 17.1 mm w miejscu zawiasu i 13.8 mm kontra 15.7 mm na końcach. To sprawia, że po złożeniu zdecydowanie lepiej leży w dłoni i mniej przeszkadza w kieszeni. Jego budowa i kolory nawiązują do linii Galaxy Note 20. Zwłaszcza w pięknym, matowym miedzianym umaszczeniu urządzenie prezentuje się nadzwyczaj efektownie (drugi kolor to czarny).
Zmieniono także budowę zawiasu który – po pierwsze – nie wydaje już żadnych niepokojących dźwięków podczas składania i rozkładania. Po drugie, ma specjalne szczotki oczyszczające, dzięki którym z jego elementów są wymiatane paprochy, które mogłyby spowodować ich zatarcie. Smartfon nie jest wodoodporny, ale zawias jest zabezpieczony przed wilgocią, pokryto go specjalną powłoką antykorozyjną. Po trzecie – w przypadku Folda pierwszej generacji zawias pozwalał tylko na „zero-jedynkowe” wykorzystanie smartfona, tzn. albo był on zamknięty, albo otwarty. Teraz, podobnie jak w mniejszym składanym modelu Z Flip, zawias pozwala na otwarcie urządzenia pod dowolnym kątem, co stwarza zupełnie nowe możliwości czy to podczas używania go jako narzędzia do pracy, czy też np. podczas robienia zdjęć. W pozycji półotwartej w wybranych aplikacjach np. Gmail, Office, ale też SMS, górna część zmienia się w główny ekran, na dolnej wyskakuje nam klawiatura, na której w dość komfortowy sposób możemy wpisywać tekst.
Waga urządzenia to 282 g., sprawnie działający czytnik linii papilarnych wylądował na prawym boku. Telefon można też odblokować za pomocą kamerki do selfie.
Tym razem do dyspozycji mamy dwa pełnoprawne ekrany. Zewnętrzny Super AMOLED ma przekątną 6.2 cala, rozdzielczość 816 x 2260 pikseli i jest odświeżany w tradycyjnych 60 Hz. Wewnętrzny to Dynamic AMOLED o rozdzielczości 1768 x 2208 pikseli (372 ppi), przekątnej 7.60 cala i odświeżaniu do 120 Hz. Czyli identycznie jak w przypadku Galaxy Note 20 Ultra telefon sam decyduje o częstotliwości – inna będzie przy przeglądaniu Internetu, inna przy oglądaniu filmów a jeszcze inna, najwyższa, przy graniu. Wszystko po to, by zoptymalizować zużycie baterii. Podczas godzinnej zabawy Foldem nie zauważyłem, by w jakikolwiek sposób się przycinał, jego płynność była bez zarzutu. Z pewnością ma też na to wpływ zastosowany w tym modelu procesor, o czym jeszcze za chwilę.
W porównaniu do pierwszej wersji zewnętrzny ekran urósł do pełnoprawnych rozmiarów i teraz można go spokojnie używać jak w każdym normalnym telefonie – nadaje się do przeglądania treści, nawigacji albo pisania maili czy SMS-ów, można go także podzielić. Jeśli potrzebujemy większej powierzchni, po prostu otwieramy telefon i widok z zewnętrznego ekranu automatycznie wyświetla się na ekranie wewnętrznym.
Po rozłożeniu Z Folda 2 w miejscu zgięcia wyczuwalna jest lekka nierówność, którą widać też pod odpowiednim kątem. Jednak przy przeglądaniu Internetu czy oglądaniu filmów jest to zupełnie niezauważalne, a producent zapewnia, że z każdą kolejną wersją wybrzuszenie będzie mniejsze. Wyświetlacz wykonany jest z kilku warstw, pod pierwszą wykonaną z tworzywa jest schowane ultra cienkie szkło sprawiające że ekran jest bardziej trwały i mniej narażony na uderzenia i uszkodzenia. Jest też na nim dodatkowa folia ochronna, którą można zdjąć.
Zniknął też olbrzymi notch z prawej strony ekranu, który zakłócał symetrię i przeszkadzał przy oglądaniu. Teraz na prawym skrzydle mamy niewielkich rozmiarów dziurę, w której schowano kamerkę do selfie, cieńsze są także ramki całego telefonu.
Samsung zdecydował się na zastosowanie na wszystkich rynkach tego samego procesora i na szczęście nie jest to Exynos, a Snapdragon – w tym przypadku 865+ z układem graficznym Adreno 650. Pamięć RAM to 12 GB (LPDDR5), pamięci wbudowanej mamy 256 GB (UFS 3.1). Telefon pracuje wzorcowo, płynnie, szybko, podczas godzinnej zabawy i obciążanie go kilkoma programami nie zauważyłem też, by się nagrzewał.
System operacyjny to Android 10 ze standardową nakładką One UI. Na uwagę zasługują rzeczy niedostępne nigdzie indziej, czyli np. dzielenie wielkiego ekranu na dwa bądź trzy okna, z prostą zamianą programów miejscami. Jeżeli często korzystamy z jakiegoś zestawu aplikacji można to od razu zapisać jako wygodny skrót na wysuwanej z boku belce i potem jednym kliknięciem uruchamiamy go na podzielonym ekranie z takimi proporcjami, jakie zachowaliśmy.
Po podpięciu karty pamięci, pendrive czy dysku zewnętrznego, można uruchomić moje pliki z podglądem tego co jest na zewnętrznym urządzeniu oraz moje pliki z telefonu. Działa między nimi funkcja przeciągnięcia, tak jak się to dzieje pod Windowsem.
Samsung współpracuje z Microsoftem, Bluetooth ma wsparcie dla komunikacji z bezprzewodowymi kontrolerami Xbox, słuchawki Buds mają tryb „game” z minimalizowanym opóźnieniem dźwięku. To w połączeniu z 120 Hz ekranem ma zdaniem producenta tworzyć idealne urządzenie dla graczy.
Oczywiście nie mogło zabraknąć trybu DEX, który podobnie jak w Note 20 Ultra ma tryb łączenia bezprzewodowego w technologii Miracast.
Zestaw czujników obejmuje: akcelerometr, zbliżeniowy, światła, magnetometr, żyroskop, barometr, grawitacyjny, efektu Halla i czytnik linii papilarnych.
W telefonie jest NFC, Bluetooth 5.0, dwuzakresowe WiFi, obsługa sieci 5G, lokalizacja odbywa się za pomocą: GPS, A-GPS, GLONASS, GALILEO, BDS.
Zestaw kamer zewnętrznych to 3x12 czyli: szeroki kąt 12 MP, AF, OIS, f/1.8, ultra szeroki kąt 12 MP FF, f/2.2 i 12 MP obiektyw tele z 2x bezstratnym zoomem, AF, f/2.4. Obie kamery do selfie są identyczne, mają po 10 MP. Pod względem specyfikacji lepiej wypada więc model Note 20 Ultra, dysponujący lepszym obiektywem głównym. Kilku próbnie wykonanym zdjęciom trudno coś zarzucić, ale z ostatecznym werdyktem musimy się wstrzymać do momentu w którym będziemy dysponować modelem testowym.
Teraz możemy się jednak skupić na tym, czego nie znajdziemy w żadnym innym telefonie, czyli na wykorzystaniu do zdjęć i filmów składanej konstrukcji i dwóch ekranów.
Gdy smartfon jest rozłożony pod kątem, aplikacja aparatu zostaje podzielona, umieszczając podgląd na górze, a przyciski na dole. Wystarczy dostosować kąt i można nagrywać vlogi lub robić zdjęcia grupowe bez pomocy rąk, migawka zostanie wyzwolona machnięciem ręką.
Ekran zewnętrzny może być także wykorzystywany jako podgląd podczas robienia zdjęć i osoba fotografowana sama może poprawić swoje ustawienie czy dopasować lepszy kadr.
Kolejną funkcją niedostępną w żadnym innym smartfonie jest automatyczne kadrowanie, czyli śledzenie osoby podczas nagrywania wideo. Z tyłu wykorzystywane są do tego dwa obiektywy, telefon automatycznie rozszerzy kadr, jeżeli wejdzie w niego druga osoba. Urządzenie samo śledzi pozycję filmowanej osoby, działa to na podobnej zasadzie jak funkcja „śledzenie obiektu” w gimbalach. W ten sam sposób samo możemy nagrywać siebie – kładąc Z Folda 2 złożonego pod wybranym przez nas kątem, a kamera sama będzie za nami podążała.
Możemy także, podobnie jak w Note 20 Ultra, wybierać którymi głośnikami ma być zbierany głos podczas nagrań.
W porównaniu do pierwszego Folda zastosowano większą matrycę, ulepszono tryb zdjęć nocnych, nagrywanie filmu możliwe jest w 120 FPS w FHD oraz kinowych 24 klatkach. Maksymalna rozdzielczość to 4K.
Tu także musimy poczekać z wynikami na pełnoprawne testy. Jednak procesor Qualcomm zamiast Exynosa daje nadzieję na satysfakcjonujące wyniki. Sama bateria podobnie jak w pierwszej wersji składa się z dwóch części, i ma nieco większą pojemność – 4500 zamiast 4380 mAh.
Telefon obsługuje 25W ładowanie, które zdaniem producenta jest najlepszym kompromisem między żywotnością baterii a szybkim ładowaniem.
Samsung Galaxy Z Fold 2 jest w końcu urządzeniem, jakim powinien być od początku: dopracowanym i niepowtarzalnym. W ślad za tym idzie też potężna cena, wynosząca w Polsce 8799 zł. Dla większości konsumentów to kwota zaporowa, ale nie sądzę, żeby Samsung liczył na masową sprzedaż. Bardziej chodzi tutaj o pozycjonowanie się jako marka premium będąca w awangardzie technologicznej i oferująca wybranym klientom coś, czego nie dostaną nigdzie indziej. Dzięki zastosowaniu innych niż w pierwszym Foldzie zawiasów telefon zyskał absolutnie unikatowe, a co ważniejsze, bardzo praktyczne funkcje, stając się czy to kieszonkowym komputerem, czy profesjonalnym sprzętem video. Pokaz siły Samsunga wygląda na bardzo udany, a konkurencji w tym segmencie na razie brak.