Sony zdecydowało się na odświeżenie swojego portfolio. Jest to pierwsza tego rodzaju zmiana od początku linii Xperia Z, która do tej pory była jedyną flagową linią telefonów Sony. Nie wiadomo jeszcze czy modele Z zostaną zastąpione całkowicie przez modele X, wiadomo natomiast, że obecnym flagowym modelem Sony jest właśnie Xperia X.
Wizualnie Xperia X ma wiele wspólnego z Xperią Z5. W X jest matowa tylna część obudowy, prostokątny kształt i charakterystyczna ramka, a także podobne ułożenie przycisków czy obiektywu aparatu. Są oczywiście różnice. Smartfon ma bardziej zaokrąglone krawędzie, dzięki czemu lepiej leży w ręku. Czytnik linii papilarnych znajduje się w dalszym ciągu w przycisku zasilania, znajdującym się na prawej krawędzi obudowy, za to tył obudowy nie jest już matowym szkłem, ale został wykonany z metalu. Być może zwiększy to odporność na upadki i ewentualne pęknięcia. Boczne ramki są bardzo wąskie, ale o dziwo w niższej pozycjonowanym, tańszym modelu XA są wyraźnie węższe. Xperia X wciąż pozostaje jednym z najładniejszych smartfonów na rynku, z tą różnicą, że konkurencja zdążyła znacznie poprawić się pod tym względem i jakość wykonania Xperia X nie jest już takim ewenementem w skali rynku, jak w czasach Xperii Z1, Z2 i Z3.
W Xperii X Sony zdecydowało się na sześciordzeniowego Snapdragona 650 i 3 GB RAM. Przypomina to trochę strategię LG w przypadku G4. Najmocniejszy Snapdragon 820 trafi do wersji Xperia X Performance, która trafi na rynek trochę później i ma status podobny do Xperii Z5 Premium.
Ekran zastosowany w Xperia X ma niską jak na flagowca rozdzielczość Full HD 1080p, a każdy z trzech zaprezentowanych w Barcelonie modeli ma przekątną 5 cali. Technologie wspierające jakość wyświetlanego obrazu to TRILUMINOS oraz X-Reality.
Sony oczywiście fotografią stoi i tutaj pojawiło się najwięcej nowych funkcji. Główny aparat ma podobnie jak Z5 23 megapiksele. Przede wszystkim uruchamia się błyskawicznie. Dodatkowo posiada hybrydowy, przewidujący autofocus, co pozwala zaskakująco skutecznie śledzić wybrany obiekt, a także przewidywać gdzie znajdzie się, uwzględniając niewielkie opóźnienie jakie ma miejsce między wciśnięciem spustu migawki a zrobieniem zdjęcia. Na demonstracji telefon radził sobie bez problemu ze śledzeniem jednej z ruchomych kulek, które poruszały się w losowych kierunkach i czasem zasłaniały się nawzajem. Jeśli ta funkcja będzie działała równie dobrze w przypadku biegających dzieci, będzie rewelacją dla każdego rodzica oraz posiadacza psa lub kota.
Połączenie błyskawicznego autofocusa i uruchamiania pozwala zrobić zdjęcie bardzo ulotnej chwili. Na demonstracji ze specjalnego stołu, w jednym z trzech miejsc, w różnych odległościach od telefonu, wyskakiwał walec na ułamek sekundy, a mimo to możliwe było zrobienie zdjęcia z poprawnym ustawieniem ostrości na walec przytrzymując spust migawki na uśpionym telefonie, z wygaszonym ekranem w momencie pojawienia się walca. Co prawda podgląd na ekranie pojawiał się dopiero po fakcie zrobienia zdjęcia i kadruje się w sumie na wyczucie, na ślepo, jednak uzyskany efekt nie jest bynajmniej przypadkowy i ostrość faktycznie każdorazowo byłą ustawiona prawidłowo na właściwy element, a nie na tło, czy na nieskończoność.
Inne istotne parametry aparatu to jasność obiektywu F/2.0, 24 mm ogniskowa i stabilizacja wideo.
Zupełnie nowy aparat trafił na front telefonu. W stosunku do Z5 rozdzielczość wzrosła z 5 do aż 13 megapikseli. Jego obiektyw posiada taką samą jasność, jak główny aparat, ma za to krótszą ogniskową 22 mm, która zapewni szerszy kąt widzenia. Podobnie jak główny aparat, przednia kamera również posiada funkcję błyskawicznego uruchamiania, jak i nagrywania stabilizowanego wideo 1080p. Można więc śmiało powiedzieć, że przedni aparat awansował z rangi dodatkowego i traktowanego trochę po macoszemu, do pełnoprawnego, posiadającego zdecydowaną większość funkcji głównego aparatu.
Zupełnie nowy wygląd zyskała aplikacja służąca do obsługi aparatu. Przełączanie między trybem automatycznym, manualnym i wideo zostało rozdzielone od dodatkowych funkcji aparatu, nazywanych nawet osobnymi aplikacjami. Takie posunięcie wydaje się logiczne, bo wcześniej wszystkie tryby były wymieszane ze sobą, a teraz jest bardziej przejrzyście i logicznie. Niestety przy okazji zmiany wizualnej nie został rozbudowany tryb manualny, który wygląda identycznie jak w starszych Xperiach z serii Z i nie posiada wszystkich parametrów, takich jak czas otwarcia migawki czy regulacja ostrości.
Ostatnim elementem wartym uwagi jest nowy tryb szybkiego ładowania baterii Adapting Charging. Po pierwszych zachwytach technologią szybkiego ładowania baterii w przypadku wielu telefonów dostępnych na rynku, okazało się, że ich żywotność znacznie się pogorszyła i już po kilku miesiącach smartfon działa na baterii odczuwalnie krócej niż na początku. Jest to szczególnie dotkliwe w przypadku telefonów z niewymienną baterią. Adapting Charging może być odpowiedzią na ten problem i ma pozwolić na połączenie szybkiego ładowania, gdy jest potrzebne, z dwukrotnie wydłużoną żywotnością baterii. Jeśli funkcja będzie działać tak, jak zapowiada producent, będzie bardzo istotnym dodatkiem.
Podsumowując, nowa Xperia X jest ciekawy przedłużeniem i odświeżeniem linii Xperia. Nie można mówić o rewolucji, ale ewolucja jest we właściwym kierunku – metalowy tył obudowy, udoskonalone kluczowe aspekty dotyczące aparatu i żywotności baterii, a także ergonomii telefonu. Pytaniem otwartym pozostaje, czy to wystarczy, aby oprzeć się konkurencji w postaci flagowców Samsunga i LG.
Nasze zdjęcia smartfonu Xperia X: