TP-Link zwrócił się do naszej redakcji z propozycją przetestowania zestawu termostatów KASA, które możemy zainstalować na niemal dowolnym kaloryferze. Termostaty inteligentne są jednymi z popularniejszych produktów w branży smart home. Niestety moje wcześniejsze doświadczenia nie były z nimi zbyt dobre. Na rynku są dziesiątki różnych rozwiązań, które nie do końca dobrze działają. Po ostatnich testach termostatów typu „no name” wróciłem do zwykłych ręcznych zaworów. Tym razem na pudełku są aż dwie marki: TP-Link i KASA.
TP-Link to znany w Polsce chiński producent routerów, modemów, przełączników, kamer IP, który w swojej ofercie ma także produkty z innych branż (są nawet roboty sprzątające). Dodatkowo korzysta z aż 8 marek: Deco, Tapo, Omada, VIGI, Aginet, KASA Smart i Mercusys. Może się więc okazać, że w naszym domu mamy już kilka urządzeń TP-Link, a nie mamy tego świadomości. Strategia budowania jednego mocnego brandu wydaje się być bardziej zrozumiała dla klientów końcowych.
KASA Smart to marka, która odpowiada za produkty z ekosystemu smart home. W ofercie były żarówki tej marki oraz kamery. Teraz w oficjalnej sprzedaży w Polsce są dwa produkty: KE100 oraz KE100 KIT. Jest to termostatyczny zawór grzejnikowy oraz zestaw zaworu z hubem, który jest konieczny do zdalnego zarządzania naszymi termostatami.
Zestaw sprzedażowy naszych termostatów jest bardzo bogaty.
W komplecie otrzymujemy:
Sam termostat ma złącze M30x1.5 mm i to pozwala go zainstalować na większości kaloryferów w Polsce bez żadnej przejściówki. Taka właśnie sytuacja była u mnie, bo 4 z 5 kaloryferów miały zawory M30x1.5 mm i żadne adaptery nie były potrzebne. Okazało się jednak, że kaloryfer w łazience ma nieprodukowany już zawór DANFOSS RTD i w komplecie KASA nie było takiego adaptera. W takiej sytuacji trzeba odwiedzić Allegro i na drugi dzień otrzymamy do paczkomatu odpowiedni adapter. Przy okazji polecam zakup metalowego adaptera. Jest sporo droższy od plastikowego (mój kosztował 37 zł), ale jego jakość wykonania i trwałość jest zupełnie inna.
Sam proces instalacji smart termostatów trwa około 5 minut (dla każdego kaloryfera osobno). Odkręcamy stary regulator, przykręcamy nowy, wsadzamy do niego baterie, wciskamy przycisk parowania i nasz regulator łączy się z hubem, który wcześniej umieszczamy w gniazdku. Taki termostat można wówczas dodać do aplikacji. Jeśli chodzi o samą aplikację to jest to pewnego rodzaju niespodzianka, bo nie korzystamy z aplikacji TP-Link, tylko dedykowanej aplikacji marki KASA. Na szczęście możemy się w niej logować naszym dotychczasowym hasłem do konta TP-Link.
Aplikacja KASA to program, w którym będziemy zarządzać naszymi termostatami. Podstawą jest oczywiście ustalenie żądanej przez nas temperatury w danym pomieszczeniu. Możemy to ustalić w apce lub po prostu kręcąc pokrętłem w termostacie. Termostat ma wbudowany termometr i monitoruje temperaturę w otoczeniu kaloryfera. Bardziej precyzyjnym rozwiązaniem będzie dokupienie czujników temperatury (Tapo T310 lub Tapo T315), które możemy umieścić w dowolnym miejscu danego pomieszczenia. Wówczas taki czujnik komunikuje się z naszym termostatem i zdalnie steruje jego działaniem. Kolejnym czujnikiem, który obsługuje nasza aplikacja i termostaty są czujniki otwarcia okna Tapo T110. Gdy otworzymy okno i rozpoczniemy wietrzenie to kaloryfery natychmiast przestaną grzać, aby zaoszczędzić energię.
Termostaty możemy grupować, gdy mamy kilka grzejników w jednym pomieszczeniu.
Fani bardziej zaawansowanej automatyki mogą ustawić w aplikacji harmonogramy grzania w zależności od aktualnej godziny. Przykładem będzie zmniejszanie temperatury w nocy, a zwiększanie, gdy się przygotowujemy do pracy i ponowne obniżanie, gdy nie ma nas w domu. W aplikacji jest nawet opcja wcześniejszego nagrzewania do danej temperatury, aby np. o 7 rano nasza łazienka była już nagrzana, a nie zaczynała się dopiero nagrzewać.
Przy okazji harmonogramów należy wspomnieć, że termostaty KASA są bardzo ciche, co wbrew pozorom jest w tych urządzeniach bardzo ważne, bo regulują temperaturę także w nocy, kiedy śpimy.
Pamiętajmy jednak, że w Polsce mieszkańcy bloków mogą dostać nawet karę za całkowite zakręcanie swoich kaloryferów w zimie i tzw. pasożytowanie na ogrzewaniu sąsiadów. W pokojach powinniśmy mieć przynajmniej 20 stopni, a w łazience 24.
W aplikacji jest także blokada przed dziećmi, którym kręcenie termostatem z wyświetlaczem może się za bardzo spodobać.
Jeszcze bardziej zawansowaną usługą jest tzw. geofencing. Nasze mieszkanie lub dom zacznie się nagrzewać, gdy się do niego zbliżymy, a system KASA wyłączy ogrzewanie wtedy, gdy się oddalimy. Geofencing działa w promieniu od 100 m do 2 km w oparciu o dane z naszego telefonu. Usługa ta nie ma większego sensu, gdy nie mieszkamy sami.
Termostatami KASA możemy także zarządzać głosowo w systemie Amazon Alexa, Google i Apple (skróty Siri). Ja testowałem tylko synchronizację urządzeń z Google Home i wszystkie termostaty „dodały się” bez problemu do platformy domowej Google. Jest także opcja dołączenia systemu do platformy IFTTT oraz Samsung SmartThings.
A aplikacji jest także dostępny kod kreskowy, który ma pozwalać na podłączenie naszego systemu z hubem do centralki działającej już w najnowszym ekosystemie matter, który może w końcu pozwoli na połączenie w jeden różnych konkurencyjnych platform i rozwiązań.
Główną wadą wymiany tradycyjnych termostatów na inteligentne jest przede wszystkim koszt całej operacji. Głowica z hubem, czyli tzw. starter kit kosztuje 240 zł. Same głowice kosztują około 190 zł. Da się kupić tańsze głowice, które będziemy podłączać np. do centralki Zigbee, ale po moich doświadczeniach z takimi urządzeniami nie mogę ich polecić. W przypadku głowic KASA po dwóch tygodniach testów wszystko działa dokładnie tak jak powinno.
KASA obiecuje dodatkowo, że dzięki współpracy z dedykowanym hubem można zagwarantować dłuższy czas działania na baterii – ma to być ponad rok. Jeden hub obsługuje do 32 grzejników.
TP-Link promuje także w materiałach reklamowych bardzo szybkie działanie zaworów. Czas reakcji to podobno 2s od czasu wykrycia zmiany temperatury do rozpoczęcia procesu kompensacji. Tego nie da się w prosty sposób sprawdzić i udowodnić. Termostaty KASA mają silniki z siłą ciągu 10 kg, co ma pozwolić na regulowanie nawet najbardziej opornych kaloryferów.
Niezrozumiałym zabiegiem jest to, że TP-Link nie pokusił się o stworzenie do obsługi swoich smart gadżetów jednej aplikacji. Na przykład aplikacja Tapo (marka TP-Link) wykryła system KASA, ale do tej aplikacji dodał się tylko hub, bez możliwości sterowania termostatami.
Testując inteligentne termostaty KASA od TP-Link, mieliśmy okazję przekonać się, że technologia smart home może działać niezawodnie. Termostaty KE100 wyróżniają się bardzo prostą instalacją, szeroką kompatybilnością z różnymi typami kaloryferów oraz intuicyjną obsługą poprzez dedykowaną aplikację. Dzięki zaawansowanym funkcjom, takim jak harmonogramy grzania, geofencing czy integracja z asystentami głosowymi, użytkownicy mogą dostosować ogrzewanie do swoich indywidualnych potrzeb, zwiększając wygodę i efektywność energetyczną.
Koszt początkowy może wydawać się wysoki, ale dla fana rozwiązań smart home jest to suma do przełknięcia, bo w przeciwieństwie do wielu nieco tańszych rozwiązań, KASA gwarantuje niezawodne działanie, cichą pracę i długi czas użytkowania na baterii. Dodatkowo, kompatybilność z najnowszym ekosystemem Matter otwiera drzwi do przyszłości inteligentnego zarządzania domem, łącząc różne platformy w jednym systemie.
KASA to pewne i stabilne rozwiązanie dla osób poszukujących nowoczesnych, łatwych w obsłudze i niezawodnych smart termostatów.