Prezes Telekomunikacji Polskiej Marek Józefiak zapowiedział, że oprócz obniżek cen za połączenia międzynarodowe od października, TP zamierza od 1 listopada obniżyć o "co najmniej 30 %" ceny połączeń na komórki. Teraz minuta rozmowy kosztuje od 0,65 do 2,80 zł netto. Wszystko zależy od powodzenia rozmów z sieciami komórkowymi na temat wzajemnych rozliczeń. Na razie nie przyniosły one efektów. Zdaniem Józefiaka firma chciałaby obniżyć ceny, choćby to miało być tylko w przypadku połączeń z "jedną siecią komórkową", czyli Ideą.
"Byłby to ewidentny przykład nierównego traktowania podmiotów działających na tym samym rynku." - powiedział rzecznik Plus GSM Ryszard Woronowicz- "TP SA ma wysokie marże i może obniżyć ceny bez zmiany umowy o rozliczeniach."
Zdaniem Marka Józefiaka TP SA będzie mogła pozwolić sobie na obniżki cen dzięki zmniejszeniu zatrudnienia, które dziś wynosi 48 tys. osób, czyli 8 tys. mniej niż na początku roku. Z tej liczby - jak ujawnił prezes Józefiak - 6,5 tys. odeszło z firmy dobrowolnie. Do końca 2004 roku firma ma osiągnąć obecny przeciętny poziom wydajności telekomów europejskich, czyli na jednego pracownika przypadałoby 300 linii telefonicznych. Oznacza to, że zatrudnienie w TP SA wynosiłoby ok. 30-35 tys. osób. Problem w tym, że inni operatorzy telekomunikacyjni nie stoją w miejscu i pospiesznie wciąż redukują zatrudnienie. Może się więc okazać, że za kilka lat TP SA dalej będzie odstawać od czołówki europejskiej.
Od września firma miała odejść od przestarzałego systemu naliczania opłat za rozmowy telefoniczne opartego na impulsach (musi naliczać opłatę jako wielokrotność ceny impulsu, czyli 29 groszy bez VAT) na rzecz czasowego, podobnego jak w sieciach komórkowych. Marek Józefiak potwierdził wcześniejsze informacje, że termin ten nie zostanie dotrzymany. Ma nadzieję, że pod koniec tego roku część abonentów będzie mogła skorzystać z rozliczeń czasowych. Rozwiązanie takie ma być dostępne powszechnie dopiero w przyszłym roku. TP SA ma bowiem problemy z odpowiednim przystosowaniem urządzeń zliczających, które pochodzą od różnych producentów. Ich też wskazuje jako winnych całej sytuacji.
Marek Józefiak uważa, że rezygnacja Michela Bona z funkcji prezesa France Telecom oraz kłopoty tego operatora, który jest strategicznym inwestorem TP SA, nie wpłyną na jego politykę odnośnie polskiego rynku. - Do nas nie trzeba dopłacać. Mamy też relatywnie niskie zadłużenie, które wynosi około 14 mld zł. We France Telecom jesteśmy uważani za inwestycję udaną i bezpieczną. Nie widzę więc powodów, dla których Francuzi mieliby sprzedawać akcje TP SA - powiedział Marek Józefiak.
Jego zdaniem na trudną sytuacje France Telecom, który ma blisko 70 mld euro długu, wpłynęły zbyt szerokie inwestycje w infrastrukturę, której nie udało się "napełnić usługami". A także wielkie kwoty, które przyszło płacić za licencje na telefonię komórkową trzeciej generacji UMTS. - To nauka dla nas, by nie myśleć najpierw o budowie sieci, a dopiero potem o usługach - mówi Józefiak.