Na początku przyszłego roku nie będzie już można wysłać telegramu z Polski. TP SA wycofuje się bowiem ze świadczenia tych usług. Wszystkich pracowników działów telegraficznych w kraju poinformowano o tym, że zostaną z nimi rozwiązane umowy o pracę.
Witold Rataj, rzecznik prasowy TP SA, zaznacza, że taka decyzja rzeczywiście zapadła, ale o jej szczegółach jeszcze za wcześnie mówić: "Coś więcej będzie wiadomo za kilka tygodni. Wtedy będę mógł przekazać oficjalny komunikat - twierdzi. Dlatego nie wiadomo jeszcze, ile osób, i kiedy, straci pracę z powodu likwidacji działu telegraficznego." Wiadomo jednak, że np. w samym Poznaniu zwolnienia grożą 40 osobom. "Wszystkim zwolnionym zapewnimy szkolenia i przekwalifikowanie" - tłumaczy Rataj. Zaznacza, że nic mu nie wiadomo o szczegółach warunków odpraw. "Żadna z tych osób na pewno też nie otrzymała dziś wypowiedzenia" - mówi. Podkreśla, że w tej chwili nie wiadomo jeszcze, kiedy TP SA wycofa się z usługi telegraficznej. "Prawdopodobnie nastąpi to pod koniec tego roku" - dodaje ostrożnie. Zaznacza, że powodem tej decyzji jest nieopłacalność usługi. "To klienci zadecydowali o tym, że tej usługi nie będzie - mówi. - Już w ubiegłym roku było wiadomo, że do telegrafu trzeba dopłacać, ten rok utwierdza nas w tym przekonaniu" - wyjaśnia Rataj. Za głównego rywala telegramu uważa coraz bardziej rozpowszechniony Internet (a dokładniej pocztę elektroniczną), SMS-y i przesyłki kurierskie.
Z usług telegraficznych zrezygnowało już wiele krajów. Telegramów nie przyjmuje Islandia, Austria, Finlandia, a także Niemcy. W Polsce wysyła się śladowe ilości telegramów. Duży popyt na tę usługę jest jeszcze w Rosji i na Białorusi.