W ciągu ostatniego roku liczba abonentów TP SA, którzy kupili SDI wzrosła ponad dwukrotnie.
Pod koniec 2000 r. TP SA sprzedała około 30 tys. linii SDI, pod koniec 2001 miała już 62 tys. abonentów. Wzrost ten jest o tyle dziwny, że w 2001 roku TP SA promowała swoją całkiem nową usługę dostępu do Internetu - Neostradę, traktując SDI jako technologię schyłkową. Jednak wbrew deklaracjom udało się uruchomić jedynie 2 tys. linii Neostrady, a liczba klientów SDI rosła bez żadnego wsparcia marketingowego.
Liczba chętnych oczekujących SDI jest stała i od dwóch lat utrzymuje się na poziomie ok. 20 tys. Można spokojnie założyć, że ludzi gotowych do zakupienia usługi jest dużo więcej niż mówią oficjalne statystyki, bo często pracownicy biur obsługi klienta zniechęcają do składania podań tłumacząc to brakiem możliwości technicznych lub zbyt długą liczbą oczekujących.
Usługa SDI oferuje prędkość przesyłu danych ledwie dwukrotnie większa od modemu i wysoką opłatę instalacyjną (obecnie 856 zł za instalację i 139 zł abonamentu). To powinno skutecznie zniechęcać abonentów, ale tak nie jest. Przyczyny można upatrywać w polityce cenowej TP SA dotyczącej najpopularniejszej formy domowego dostępu do internetu, jakim jest połączenie przez modem. Od zawsze cena jest zależna od czasu połączenia. Za pierwsze 30 godzin zapłacimy 60 zł, a potem 3-6 zł za każdą godzinę w zależności od pory dnia. To oznacza, że ledwie po 50 godzinach spędzonych w sieci rachunek wynosi tyle ile abonament SDI, a tu czas dostępu do Internetu jest nielimitowany.
Na tle sukcesu usługi SDI Neostarda wypada bardzo słabo. Neostrada miała przyciągać klientów niskimi opłatami instalacyjnymi - w najtańszej wersji klient płaci na początku jedynie 42 zł - i większą szybkością, bo od 256 kbit/s do 2 Mbit/s, czyli od 5 do 35 razy szybciej niż przez modem. Niestety na początku 2002 roku uruchomiono jedynie 2 tys. linii. Dlaczego? Prawdopodobnie przyczyna leży w technologii ADSL wykorzystywanej przez Neostradę, która wprawdzie jest bardzo nowoczesna, ale wymaga też ogromnych inwestycji w sieć telekomunikacyjną. Tak wielkich, że mają szansę zwrócić się jedynie w sześciu największych miastach. Tej wady nie ma SDI.