Xiaomi Redmi 9C z NFC należy do serii najtańszych Redmi dostępnych w Polsce. Można go łatwo pomylić z modelem 9C bez NFC, bo ten wygląda identycznie, choć ma 3 kamery zamiast 2. Do tej taniej serii należy także model 9A, który różni się już układem kamer z tyłu obudowy, a najbardziej topowo z nich wszystkich wygląda Redmi 9. Nasz testowy Redmi 9C NFC to koszt 500 zł w wersji z 2GB pamięci RAM. Gdy chcemy mieć 3GB to dopłacamy 100 zł. Model 9A kosztuje 400 zł, Redmi 9 jest dostępny za 500 zł. Model 9C bez NFC z trzema kamerami chyba nie jest już dostępny (i nie wiem, czy w ogóle był dostępny w Polsce). A pamiętajmy, że Xiaomi oprócz serii 9 sprzedaje także nadal smartfony z serii Redmi 8, Redmi 7 i Redmi 6. Wybór na najniższej półce jest więc duży, a chyba można go nawet określić zbyt dużym i niezbyt zrozumiałym dla klientów.
Czym wyróżnia się nasz Redmi 9C w wersji z NFC? Sprawdźmy to razem, pamiętając jednocześnie, że to jeden z tańszych smartfonów dostępnych w Polsce. Nie możemy od niego wymagać zbyt wiele.
Design Xiaomi Redmi 9C jest po prostu poprawny – ten smartfon niczym kompletnie się nie wyróżnia. Przód to po prostu duża tafla szkła z niewielkim notchem na jedną kamerę. Tył obudowy to też wielka, plastikowa tafla, którą zakłóca jedynie wyspa z kamerami oraz czytnik linii papilarnych. Wyspa jest zabawna, bo sugeruje, że w telefonie mamy więcej kamer niż jest ich w rzeczywistości. Trzy kamery były tylko w modelu bez NFC – tutaj są 2, więc jedno oczko jest zaślepione. Choć smartfon jest wykonany z plastiku to waży prawie 200g. Nie jest to więc urządzenie dla osób szukających zgrabnych, lekkich urządzeń.
Ekran w technologii IPS jest ciemny, ale ma dobre kąty widzenia i nie sprawia wrażenie bardzo taniego. Rozdzielczość 1600x720 punktów jest wystarczająca. Rozmiar ekranu jest bardzo duży, bo przekątna wynosi aż 6.53 cala. W ustawieniach ekranu możemy włączyć tryb do czytania, czyli cieplejsze barwy chroniące nasz wzrok oraz zasłużenie popularny dark mode. Jest także specjalny tryb podkręcania jasności, gdy korzystamy z telefonu w bardzo jasnym otoczeniu. Notch można ukrywać czarnym paskiem. Sam pasek statusu jest rozbudowany i zawiera wszystkie potrzebne nam informacje, w tym np. prędkość łącza internetowego.
Specyfikacja to pięta Achillesowa tego telefonu. Wiadomo, że za 400 zł nie możemy liczyć na Snapa 865 i 5G, ale 2 GB RAM to zbyt „krótko” na Androida. Telefon działa wolno – nie pomaga także w tym procesor MediaTek Helio G35, który ma niby 8 rdzeni, ale chyba większość z nich jest stale na wakacjach. W AnTuTu nasz Xiaomi rozpędza się do ponad 96 tys. punktów – to wynik niższy niż smartfony ze średniej półki sprzed 3 lat. Widać, że w przypadku mocy w tym modelu musimy być gotowi na duży kompromis. Granie w Asphalt 9 jest możliwe, ale w czasie gry musimy liczyć się z tym, że znaczna część klatek nie będzie się wyświetlać, a gra się będzie przycinać.
Xiaomi Redmi 9C działa pod kontrolą Androida 10 i najnowszej nakładki MIUI 12. Nowa nakładka to jedna z większych zalet tego taniego smartfonu. Pomijając szybkość działania systemu (ale to wina słabej specyfikacji) to sam system wygląda tak, jakbyśmy korzystali z prawdziwego flagowca. Aż żal się robi, że działa to tak wolno, bo wówczas Redmi 9C, byłby naprawdę bardzo udanym smartfonem. Zarówno menu ustawień, powiadomienia, pogoda, zegarek, tematy menu, aplikacja kamery, aplikacja telefonu itd. – wszystko wygląda doskonale. Gdy jednak klikamy w ikonę kamery i aparat włącza się tak wolno, to wówczas trzeba szybko przypomnieć sobie, ile kosztuje ten smartfon. Ta cena musi nam ciągle towarzyszyć w głowie, bo design menu nie idzie w parze w wydajnością.
Na razie nie mamy potwierdzenia, czy Redmi 9C otrzyma aktualizację do Androida 11.
Pomimo, że nasza wyspa z tyłu aparatu ma 4 otwory to Xiaomi Redmi 9C ma tylko 2 aparaty, a tak naprawdę jeden, z którego warto korzystać. Całkiem dobre efekty da nam matryca 13 MP ze światłem 2.2 i autofocusem. Znacznie gorzej jest z aparatem do portretów z matrycą 2 MP i światłem 2.4. Warto więc robić zdjęcia osobom przy pomocy głównej matrycy, bo wraz z rozmazaniem tła w aparacie do portretów, jako efekt uboczny pojawia się także bardzo duży szum. Główny aparat daje radę, szczególnie gdy oświetlenie nie jest za słabe. W przypadku wideo (jak zwykle w tańszych telefonach) brakuje w naszym Redmi 9C stabilizacji. Z przodu jest jeszcze kamera do selfie z matrycą 5 MP i obiektywem F2.2. Wbrew obawom, selfie wychodzą całkiem dobrze. Problemy pojawiają się przy trudniejszym oświetleniu (na zdjęciach są np. obszary całkowicie wypalone), ale można to Xiaomi wybaczyć lub po prostu ustawiać się do zdjęcia tak, aby oświetlenie było bardziej przyjazne dla aparatu.
Bateria 5000 mAh plus niska wydajność urządzenia to miks pozwalający na bardzo długie działanie bez ładowarki. W naszym przypadku smartfon działał 2 dni przy sporym obciążeniu, ale wydaje się, że oszczędni będą mogli z niego korzystać 3 dni lub nawet dłużej. Xiaomi obiecuje, że bateria wytrzymuje 1000 cykli ładowania bez degradacji swojej dużej pojemności. Oznacza to, że nasz tani Redmi będzie dobrze działał na pewno przez co najmniej 2.5 roku. Smartfon nie wspiera szybkiego ładowania. Całkiem ładna ładowarka z zestawu zapewnia nam archaiczne już 10W i ma wtyczkę microUSB, co w 2020 powinno być już ścigane przez CBA i CBŚP!
Xiaomi Redmi 9C ma kilka niewątpliwych zalet, ale też na kilku frontach zawodzi. Co może nam zaproponować ekstremalnie tani smartfon Xiaomi? Będziemy na pewno zadowoleni z jego baterii, z NFC, z dużego ekranu i bardzo nowoczesnego interfejsu MIUI 12. Redmi 9C zrobi dla nas całkiem fajne zdjęcia, ale już nie zobaczymy stabilnych nagrań wideo. Będziemy zawiedzeni przede wszystkim jego wolnym tempem działania (2 GB RAM i wolny procek). Zachwyci nas cena, ale chyba warto zdecydować się na model Redmi 9, który wygląda o niebo lepiej, a kosztuje tylko minimalnie więcej. Jeśli nie zależy nam specjalnie na designie, a chcemy mieć po prostu tani androidowy smartfon z dużym ekranem i dobrą baterią to Redmi 9C nas zadowoli.