Marek Zagórski, sekretarz stanu w kancelarii premiera, udzielił wywiadu dziennikowi Dziennika Gazeta Prawna.
Treść wywiadu jest dostępna tutaj
Oto kilka wybranych odpowiedzi ministra:
Prezydent Andrzej Duda na szczycie 17+1 powiedział , że Polska chce szerszego otwarcia rynku chińskiego na nasze towary. Z drugiej strony projekt nowelizacji ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa (KSC) zamyka polski rynek telekomunikacyjny przed chińskimi dostawcami.
Projekt nie odnosi się bezpośrednio do żadnego podmiotu i nikogo nie wyklucza. Ustanawia tylko procedurę, w której możemy uznać firmę za dostawcę wysokiego ryzyka.
Łatwo będzie to można zrobić wobec chińskiego dostawcy, np. wykorzystując kryterium powiązania z państwem spoza UE i NATO.
Za dostawcę wysokiego ryzyka będzie można uznać każdą firmę. Pamiętajmy też o kontekście. Po pierwsze, kwestie zagrożenia ze strony różnych podmiotów – w tym chińskich – były podnoszone w ramach NATO i Komisji Europejskiej. Dlatego też powstał toolbox 5G. Po drugie, nie jest tak, że z jednej strony mamy całkowicie otwarte rynki chińskie, a z drugiej blokowany obszar UE. Każde państwo prowadzi politykę, która chroni poszczególne branże i sektory jego gospodarki, np. polskie produkty rolne nie mogą w dowolny sposób wchodzić na rynek chiński.
Czy to znaczy, że zapisy w KSC, które mogą posłużyć do zablokowania Huaweia, są naszym argumentem przetargowym, żeby Chińczycy kupowali polskie mleko?
Nie, kwestie bezpieczeństwa nie są argumentem przetargowym. Musimy się przyzwyczaić do tego, że sieci telekomunikacyjne – a zwłaszcza sieć 5G – to nie jest tylko obszar swobodnej działalności gospodarczej, lecz także sfera istotna dla bezpieczeństwa państwa. To, że aktywność państwa, przedsiębiorców i obywateli przeniosła się do internetu, powoduje potrzebę silniejszego zabezpieczenia sieci. I tu nie ma pola do handlowania. Bezpieczeństwo ma najwyższy priorytet i sięgniemy po wszelkie konieczne narzędzia, by je zapewnić.
Bardziej od zmian w ocenie dostawców branżę zelektryzowało to, co do KSC dopisaliście, czyli rozdział pt. „Operator sieci komunikacji strategicznej”. Podobny pomysł z początku XXI w. przewidywał powołanie Krajowego Operatora Telekomunikacyjnego, KOT-a. W 2007 r. wrócił do niego premier Kaczyński. A teraz wy.
Mamy w Polsce wiele sieci łączności wykorzystywanych przez służby państwowe. Te sieci są na różnym poziomie rozwoju, działają w różnych systemach – są to przede wszystkim sieci światłowodowe, ale nie tylko – i od wielu lat trwała dyskusja, jak najefektywniej zapewnić im spójny rozwój i wysoki poziom bezpieczeństwa. Dlatego pojawiła się koncepcja operatora sieci komunikacji strategicznej, który wbrew temu, co mówią operatorzy, nie jest żadnym zagrożeniem dla rynku detalicznego. Jego celem jest zajęcie się łącznością specjalną w sposób uporządkowany.
Czyj to pomysł, żeby taki podmiot powołać?
Nie jest to nowa koncepcja. Przymierzaliśmy się do tego od pewnego czasu. Prace trwały w Ministerstwie Obrony Narodowej, potem w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Stwierdziliśmy, że to się ściśle wiąże z cyberbezpieczeństwem, więc skoro nowelizujemy ustawę KSC, dobrze byłoby to uwzględnić. Nie mamy chęci ani potrzeby, żeby wkraczać na rynek komercyjny zarezerwowany dla podmiotów, z którymi dobrze współpracujemy, czego przykładem jest #Polskie5G – projekt wspólnej inwestycji w 5G na częstotliwości 700 MHz.
Tak pan mówi, ale w ustawie nie ma zapisu, że państwowy operator nie będzie konkurował na rynku detalicznym.
Jest napisane, do czego zostanie powołany: do realizacji zadań zleconych mu przez konkretne instytucje wymienione w ustawie. Więc dziwię się obawom operatorów i ich zarzutom. Wygląda na to, że oczekiwaliby zapisu: nie będzie wchodził w paradę operatorom komercyjnym. To dosyć absurdalne, bo i tak już wyraźnie wynika to z projektu ustawy i zaprojektowanych celów i zadań operatora sieci komunikacji strategicznej.
Treść wywiadu jest dostępna tutaj