Huawei P20 lite to wbrew pozorom najważniejszy smartfon Huawei z całej serii P20. To on napędzi sprzedaż chińskiego w naszym regionie. P20 lite będzie bez wątpienia sprzedażowym hitem. Ma wygląd serii P20 (czyli design iPhone X), świetny, duży ekran bez ramek, podwójny aparat, Face Unlock, doskonały czytnik linii papilarnych, a także najnowszego Androida z dopracowanym EMUI.
P20 lite ma dobrą pozycję na start, bo Samsung nie oferuje na razie smartfonu „S9 lite” (i pewnie nie będzie go oferował, a to błąd). Najbardziej znaczącą konkurencją dla tego modelu będzie Mate 10 Pro oraz smartfony za około 1000 zł oferowane przez Huawei i Xiaomi. Będą nieco gorzej wyglądały, będzie im brakowało kilku funkcji np. NFC lub wybranego pasma LTE, ale cena na polskim rynku czyni cuda.
Przy zakupie P20 lite należy pamiętać, że nie jest to smartfon klasy S. Różnice w wyglądzie są niewielkie, ale różnice w jakości zdjęć, mocy procesora, wielkości pamięci są już znaczące. Model P20 lite nie wspiera także rozwiązań związanych ze sztuczną inteligencją.
Design całej nowej serii P20 to oczywiście kalka designu iPhone X. Huawei skopiował rozwiązania z najdroższego telefonu na rynku i zapewne ten zabieg będzie mu się opłacał. To zresztą realizacja strategii Huawei – oferujemy klientom piękne i zaawansowane urządzenia, ale w niższej od konkurencji cenie.
Gdy mamy więcej pieniędzy na koncie to decydujemy się na zakup modelu P20 Pro, który i tak nadal jest 2 razy tańszy od iPhone X. Strategia jest czytelna i choć przez niektórych jest krytykowana, to nie można jej odmówić skuteczności. P20 lite jest więc bardzo ładnym smartfonem, choć nie należy do tzw. najwyższej półki. Posiadacz P20 lite nie będzie się go wstydził wyciągnąć nawet w najdroższej restauracji. Modny „notch” w ekranie, prawie całkowity brak ramek i świetny projekt tyłu obudowy z podwójnym aparatem to spore zalety dla smartfonu ze średniej półki. Huawei P20 lite nie ma żadnych dużych wad jeśli chodzi o design.
Jedynym problemem jest palcowanie się szklanego tyłu. Szczególnie jest to widoczne przy czarnej wersji obudowy. W obudowie znajdziemy tylko jeden głośnik (w wersji P20 Pro w trybie głośnomówiącym gra także słabszy górny głośnik).
Czytnik linii papilarnych (działa jak zwykle w Huawei świetnie) jest umieszczony w dobrym miejscu i nie ma problemów z myleniem czytnika z obiektywem aparatów (tak niestety jest w Samsungach). Czytnik w modelu Huawei P20 Pro jest umieszczony pod ekranem i może służyć do obsługi interfejsu.
Wyświetlacz to kolejny (po obudowie) hit P20 lite. Ekran wygląda dokładnie tak jak w iPhone X. Huawei szczyci się nawet tym, że unowocześnił wcięcie „notch”, czyli jest krótsze niż w iPhone. Notch może zostać przez nas wirtualnie ukryty, czyli po obu stronach domyślnie mogą być wyświetlane czarne obszary.
Ekran jest mniejszy niż w wersji P20 Pro (5.84 vs 6.1) i jest wykonany w starszej technologii (IPS LCD vs OLED). Oba smartfony mają natomiast taką samą rozdzielczość ekranu – 1080x2240, czyli FULL HD+. Jest to zupełnie wystarczająca (432 PPI) i chyba optymalna rozdzielczość, szczególnie, że pozwala na dłuższe działanie smartfonu bez ładowania.
W menu smartfonu możemy obniżyć na stałe wyświetlaną rozdzielczość do HD+ lub pracować w trybie dynamicznej rozdzielczości Smart resolution. Jest także tryb Eye Comfort z wyłączonym światłem niebieskim. Tryb może włączać się o określonych godzinach. Do dyspozycji jest także panel do zmieniania temperatury kolorów.
Huwei P20 lite ma świetny ekran, o dobrych kolorach i kątach widzenia. Jedynie gdy porównamy jego czerń z P20 Pro i ekranem OLED to widać pomiędzy tymi dwoma smartfonami zauważalną różnicę w jakości zastosowanego panelu.
Huwei P20 lite ma procesor Kirin 659 (4 x Cortex-A53 2.36 GHz + 4 x Cortex-A53 1.7 GHz). Jest on wspierany przez 4 GB pamięci RAM. Pamięć „storage” ma 64 GB, ale system zabiera nam prawie 10 GB (9.69 GB). Pamięć storage jest sporo wolniejsza niż w modelu PRO. Sprawdziliśmy to programem AndroBench. Przykładowo ciągły odczyt w lite to około 300 Mbps, a ciągły odczyt w Pro to już prawie 850 Mbps. Prędkość zapisu jest natomiast porównywalna.
W najnowszym AnTuTu nasz lite ma ponad 87 tys. punktów (Pro ponad 209 tys.). W GeekBench 4 dla jednego rdzenia mamy 934 punkty (w pro o 1000 więcej), a dla wielu rdzeni 3.6 tys. punktów (w Pro prawie 7 tys.). W codziennym użyciu aż takich różnic się nie czuje. Na pewno lite ma momenty, w których brakuje mu mocy (np. na chwilę muzyka ze Spotify się zatrzymuje, gdy wykonujemy inną czynność w systemie), ale są to rzadkie przypadki.
Na szczęście P20 lite nie został okrojony i ma NFC oraz WiFi 5 Ghz. Wolniejszy procesor nie wspiera Sztucznej Inteligencji, czyli najważniejszej nowości w ostatnich flagowcach Huawei.
LTE w lite nie może równać się z tym obsługiwanym w Pro. W tańszym modelu mamy LTE kategorii 6 300/50 Mbps, a w droższym rekordowe LTE kategorii 18 1200/150 Mbps.
To, że nie kupujemy flagowca, ale telefon ze średniej/wyższej półki nie oznacza, że mamy korzystać ze starego systemu i starej wersji nakładki. W P20 lite znajdziemy najnowszego Androida i najnowsze EMUI 8. Trzeba jednak zaznaczyć, że w wersji Pro jest już dostępna wersja 8.1.0 z odświeżonym interfejsem kamery. Trzeba wierzyć, że wersja lite też za chwilę dostanie jakąś dużą aktualizację. EMUI to dojrzały i przemyślany interfejs, który nie spowalnia Androida, a dodaje mu całkiem przydatne funkcje (tzw. większość z nich jest przydatna). Na razie w lite nie ma nowego sklepu AppGallery (ale raczej nikomu nie będzie go brakować).
Jak widać, Huawei P20 lite, nie został okrojony z dodatkowych usług i fani będą mogli go konfigurować i bawić się ustawieniami przez wiele pierwszych godzin.
W Huawei P20 lite mamy dwie kamery z tyłu i jedną z przodu. Zestaw dwóch kamer z tyłu to 16 megapikseli oraz 2 megapiksele. Oba obiektywy są ciemne z F/2.2. Drugi obiektyw ma zapewniać modny ostatnio piękny bokeh, czyli rozmazanie tła przy portretach. Kamera „ogarnia” zdjęcia przy dobrych warunkach oświetleniowych. Oczywiście nie jest to aż taka jakość jak w smartfonach 2-3 razy droższych, ale nie jest źle. Także rozmazanie tła ma akceptowalną jakość. Największy dystans do najdroższych smartfonów widać w nocy. Zdjęcia są wtedy mało szczegółowe, a szum jest już bardzo widoczny. Oczywiście wszystkie te niuanse widać dopiero przy powiększeniu zdjęć na dużym ekranie. Gdy będziemy je oglądać na ekranie naszego telefonu to na pewno będziemy z nich zadowoleni. W przypadku nagrań wideo (maksymalnie FULL HD) brakuje przede wszystkim stabilizacji obrazu (optycznej lub dobrej elektronicznej). Jakość wideo jest jak w tańszych smartfonach, ale trzeba docenić działanie autofocusa (nie skacze z obiektu na obiekt).
Warto też wspomnieć, że P20 lite ma rozbudowaną, „dorosłą” wersję aplikacji kamery znaną z najdroższych smartfonów Huawei. To duży plus dla osób, które chcą skorzystać np. z trybów Pro, malowania światłem, skanowania dokumentów, HDR, czy np. nowego trybu AR lens (wirtualne tła i dodatki do portretów).
Bateria 3000 mAh pozwala na bezproblemowe działanie smartfonu przez całą dobę. Oszczędni wydłużą ten czas o kolejne 12 godzin. Mówimy o korzystaniu z nawigacji, jasnym podświetleniu, WiFi i LTE i pełnej synchronizacji danych. To dobry i satysfakcjonujący rezultat.
W komplecie z telefonem znajdziemy ładowarkę Quick Charge (5V-2A lub 9V – 2A). Wersja lite nie wspiera najszybszego autorskiego ładowania Huawei, czyli SuperCharge. W Pro znajdziemy już ogniwo o większej pojemności - 4000 mA.