Inwestorzy zapisali się na więcej praw do akcji szwedzkiego Ericssona niż było dostępne w ofercie. Szefowie firmy zyskali dzięki temu 3,2 mld dolarów (około 29.9 mld koron szwedzkich), które zamierzają wydać na redukcję długu i restrukturyzację.
"Sukces oferty to odbicie dużego poparcia naszych udziałowców dla spółki oraz ich wiary w Ericssona oraz rynek telekomunikacyjny" - powiedział szef szwedzkiego producenta Michael Treschow - "Zawsze wierzyliśmy, że rynek telekomunikacyjny w dłuższej perspektywie będzie notował wzrost. Dzięki emisji akcji nasza firma będzie miała zapewnione bezpieczeństwo i pewność wzmocnienia swojej finansowej kondycji".
Emisja praw do akcji udała się na przekór obawom obserwatorów rynku. Uważali oni, że pogrążony w długach Ericsson może nie zainteresować dużych inwestorów. Analitycy mają również wątpliwości co do najnowszej strategii rynkowej Ericssona, zakładającej skupienie się na dostawach sprzętu dla sieci telefonii komórkowej. Na rynku komórkowym trwa zastój, a wysokie koszty wprowadzenia technologii UMTS sprawiają, że posiadacze licencji na ten system ociągają się z uruchomieniem nowych sieci. Mimo to emisja się udała, głównie dzięki temu, że emisja Ericssona była pierwszą tak dużą od zeszłego grudnia, a po drugie, Ericsson zrobił wiele, by zaadaptować się do nowych warunków gospodarczych. Zmniejszane jest np. zatrudnienie - ze 107 tys. w 2001 r. do 60 tys. (to plan na koniec 2003 r.). W tym samym czasie sprzedaż ma zmniejszyć się tylko o 1/3 przy o wiele większej obniżce kosztów.