Od kilku dni moja prywatna karta tkwi w moto g100 i jest jej tam bardzo dobrze. Z drugiej jednak strony wiem, że mój portfel lekko by zapiszczał, gdybym wyskrobywał z jego czeluści 2499 zł. Bo tyle właśnie trzeba zapłacić za najnowszą Motorolę. Brak ładowania indukcyjnego, certyfikowanej wodoszczelności, ekran IPS a nie AMOLED czy głośnik mono bolą, bo w tej cenie można już znaleźć bardziej kompletne urządzenia. Z drugiej strony gdy biorę g100 do ręki – zapominam o tych brakach. Działanie jest rewelacyjne i dawno nie używało mi się żadnego telefonu z taką przyjemnością. Mamy i szybkość, i płynność, i trzymanie zakładek w pamięci, świetne oprogramowanie, nawet Pixel 4 XL, czyli ostatni pełnoprawny flagowiec Google nie działa tak przyjemnie. Najrozsądniejsze będzie więc stwierdzenia, że moto g100 nie jest telefonem dla każdego. Zastanówmy się więc, kto powinien się nim zainteresować.
Moto g100 jest smartfonem dość dużym – wymiary to 168.4 x 74 x 9.7 mm. Waga – solidne 207 g. Myliłby się jednak ten kto sądzi, że nie da się go obsługiwać ręką. Wprost przeciwnie, telefon jest wyjątkowo poręcznym i funkcjonalnym urządzeniem. Wszystko dzięki miksowi kinowych proporcji 21:9 i oprogramowania. Telefon jest bowiem długi, ale dość wąski, więc bardzo wygodnie i pewnie leży w dłoni. A górną belkę można ściągnąć z dowolnego miejsca na ekranie, bez potrzeby nadwyrężania sobie kciuka czy uciekania się do pomocy drugiej ręki.
Plecki są wykonane z tworzywa, które bardzo efektownie zmienia kolor z niebieskiego w śliwkowy, w zależności od kąta padania światła. Niestety równie efektownie zbiera odciski palców, więc silikonowe etui z pudełka wydaje się nieodzownym towarzyszem g100. Prostokątna wyspa (obiektywy w osobno wydzielonym kwadracie, dioda doświetlająca poniżej) jest dość standardowa, ale ciekawym akcentem dodającym jej charakteru są niebieskie wstawki wokół obiektywów. Z tyłu mamy też pozostałość po starych czasach, czyli logo Motoroli w miejscu, w którym w większości telefonów tej marki jest czytnik linii papilarnych. Tu jest to tylko znaczek graficzny, czytnik mamy gdzie indziej.
Na dole jest wejście mini-jack na słuchawki, USB-C i bardzo donośny, ale niestety monofoniczny głośnik. Prawa krawędź to czytnik linii papilarnych i przycisk regulacji głośności. Czytnik leży wysoko, ale ponieważ telefon jest wąski i trzymamy go nieco inaczej, kciuk ląduje na nim idealnie. Działa wyjątkowo szybko, wystarczy lekko musnąć go palcem. Nieco wolniejsze jest rozpoznawanie twarzy. Lewy bok to miejsce przycisku asystenta Google i slotu na hybrydowy dual-SIM. Konstrukcja jest odporna na zachlapania, ale nie spełnia norm IP 67/68.
Ekran ma przekątną 6.7 cala i kinowe proporcje 21:9. Wykonano go w technologii IPS LCD, rozdzielczość to FHD+, 1080 x 2520 pikseli, 409 PPI. Może być odświeżany w 90 Hz, obsługuje HDR10 a jasność maksymalna wynosi 560 nitów. Jak na IPS jest bardzo dobrze i zwolennicy teorii mówiącej o tym, że „przynajmniej się nie wypali” będą usatysfakcjonowani. A zwolennicy paneli AMOLED ponarzekają na głębię kolorów, czarny wpadający w szarość, takie sobie kąty widzenia i podobną jasność maksymalną. W ustawieniach możemy wybrać jakość kolorów (naturalne, wzmocnione, nasycone) i oczywiście częstotliwość odświeżania ekranu. Do wyboru mamy 60 i 90 Hz bądź zdanie się na sztuczną inteligencję która sama będzie decydowała o optymalnych ustawieniach.
Nie mamy diody powiadomień ani AOD, ale jest jego namiastka. Gdy poruszymy wygaszonym telefonem pokaże się nam zegar i powiadomienia, z tego poziomu możemy też przejść bezpośrednio do odpowiedzi.
Dwa oczka do selfie umieszczono w osobnych, średniej wielkości otworach z lewej strony.
Moto g100 jest napędzany procesorem firmy Qualcomm, Snapdragonem 870 5G (1x3.2 GHz Kryo 585; 3x2.42 GHz Kryo 585; 4x1.80 GHz Kryo 585) z układem graficznym Adreno 650. Do tego mamy 8 GB RAM i 128 GB pamięci wbudowanej. W AnTuTu Benchmark v9 układ osiąga 670510 pkt.
Na co dzień telefon jest demonem szybkości. Po pierwsze dzięki pamięci UFS 3.1 wszystko instaluje się na nim w piorunującym tempie. Pliki czy programy ściągniemy w mgnieniu oka – a różnica w porównaniu do smartfonów ze starszą wersją pamięci jest ogromna. Po drugie, Motorola zawsze była oszczędna w ilości RAM, zazwyczaj były to 4 GB, czasem 6. Tu mamy aż 8 GB. A oprogramowanie nie czyści programów z pamięci podręcznej, więc możemy wrócić do nich nawet po 24 godzinach. Po trzecie – swoje dodaje też 90 Hz bądź inteligentne odświeżanie ekranu – telefon wręcz lata. Działania może mu pozazdrościć niejeden dużo droższy flagowiec.
To wszystko przekłada się oczywiście na gry – moto g100 sprawdza się idealnie w roli przenośnej konsoli, co testowaliśmy na PUBG. I co ważne, nie nagrzewa się nadmiernie nawet podczas dłuższej rozgrywki.
W telefonie jest oczywiście NFC, GPS działa szybko i bezbłędnie, jakość rozmów głosowych jest na bardzo dobrym poziomie. Na pochwałę zasługuje jakość dźwięku na słuchawkach, korektor działa też na słuchawkach Bluetooth.
Pakiet komunikacyjny obejmuje 5G, NFC, WiFi ac, Bluetooth 5.1. Lokalizacja jest realizowana dzięki systemom GPS, A-GPS, GLONASS, GALILEO, Beidou. Zestaw czujników obejmuje: akcelerometr, zbliżeniowy, światła, magnetometr, żyroskop, barometr, grawitacyjny, czytnik linii papilarnych.
Smartfon działa pod kontrolą Androida 11. Wszystkie dodatki Motoroli znajdziemy w aplikacji Moto. To m.in. potrząśnięcie telefonem by włączyć i wyłączyć latarkę, przekręcenie nadgarstkiem by włączyć aparat, zrzut ekranu trzema palcami, odwrócenie w celu włączenia trybu nie przeszkadzać czy podniesienie aby wyciszyć dzwonek. Jeśli dwukrotnie szybko dotkniemy czytnika linii papilarnych, pojawi się belka z sześcioma skrótami, mogą to być albo aplikacje, albo kontakty.
Jest także możliwość personalizacji telefonu – wybór niestandardowych kolorów, czcionek i kształtów ikon, tapet czy dostosowania układu ikon i widżetów na ekranie głównym. Producent dodaje też strefę gier w której możemy wyciszyć powiadomienia i połączenia albo zwiększyć wydajność.
Smartfon wyposażono w funkcję Ready For. Możemy go podłączyć specjalnym kablem do telewizora czy monitora. W ten zagramy na dużym ekranie bądź w wygodny sposób przeprowadzimy telekonferencję.
Zestaw kamer obejmuje z tyłu:
Z przodu:
Filmy nagramy w rozdzielczości 6K 30 FPS, 4K 60 i 30 FPS i niższych. Możemy włączyć dodatkową stabilizację działającą do 4K 30 FPS.
W ustawieniach znajdziemy: portret, wycinek zdjęcia, kolor spotowy, tryb nocny, ruchome zdjęcie, panoramę, grupowe selfie, filtr na żywo, tryb profesjonalny z ręcznymi ustawieniami oraz zdjęcie w maksymalnej rozdzielczości.
Bogato wyglądają możliwości filmowe – bo tu także jest dostępny portret, kolor spotowy oraz zwolnione tempo i film poklatkowy. Mamy też podwójne nagrywanie czyli jednoczesne filmowanie przednią i tylną kamerą.
Przechodząc do jakości zdjęć. Jest dobrze, kolory są bardzo naturalne i wiernie oddają to, co widzi nasze oko. Ilość szczegółów z głównej matrycy jest bardzo dobra, przy zdjęciach w 64 MP doskonała, a z szerokiego kąta dobra, z lekkimi brakami na skrajach kadrów. Zdjęcia nocne są wyostrzone i rozjaśnione w dość naturalny sposób. W trybie portretowym tło jest ładnie rozmyte (można regulować stopień rozmycia) a główny obiekt dokładnie wycięty. Selfie są ok, szeroki kąt ma nieco niższą jakość, ale pozwala zmieścić większą grupę znajomych.
Jakość filmów w 4K i FHD jest bardzo dobra, w 6K obraz się trzęsie.
Bateria ma pojemność 5000 mAh. 20 W ładowarką z zestawu naładujemy ją w nieco ponad godzinę. Rozładowanie przy 90 Hz bądź odświeżaniu adaptacyjnym zajmuje od półtora do dwóch dni. Przy intensywnym graniu ten czas oczywiście będzie krótszy. Nie mamy ładowania bezprzewodowego.
Moto g100 to doskonałe urządzenie jeśli chodzi o wydajność. Kiedyś palmę pierwszeństwa w tej dziedzinie dzierżyły telefony Xiaomi, ale tam pod znakiem zapytania stała jakość oprogramowania. Tu tego problemu nie ma, oprogramowanie jest na najwyższym poziomie. Telefon zachwyca działaniem, jest niezawodny, pewny, a dzięki kinowym proporcjom także bardzo wygodny w używaniu, pomimo sporych rozmiarów. Zaletą będzie też długi czas pracy na jednym ładowaniu, a w czasach pandemii i zdalnej pracy – możliwość łatwego podłączenia go do telewizora.
Z drugiej strony w tej cenie można znaleźć telefony wodoszczelne, z ładowaniem indukcyjnym, wykończone szkłem a nie plastikiem czy z ekranami AMOLED. Dlatego za 2499 zł można go przede wszystkim polecić osobom nastawionym na jakość działania. Jeśli telefon będzie o kilkaset złotych tańszy, stanie się doskonałym wyborem dla każdego.