19 listopada Niezależny Operator Międzystrefowy rozpoczyna zmasowana kampanię reklamową.
Na telewizyjnym spocie pokazane jest nowoczesne centrum kontroli lotów. W tle słychać odliczanie: 5,4,3,2,1 start i widać startujący w centrum Warszawy... 230-metrowy Pałac Kultury i Nauki. Nad ludźmi głośno narzekającymi, że nic w Polsce nie można zrobić, przelatuje najwyższa budowla stolicy. W spocie reklamowym mowa jest o wielkim przełomie, jaki dokonał się 1 lipca, kiedy pojawiła się możliwość wyboru operatora usług międzymiastowych. Firma promuje jednocześnie swój prefiks 1044, który należy wykręcać przed kierunkowym miasta, chcąc skorzystać z usług operatora.
Tak późne rozpoczęcie kampanii szefowie NOM'u tłumaczą tym, że przed tą datą nie było wiadomo, czy dotychczasowy monopolista pozwoli firmie wejść na rynek. Potem okazało się, że udostępnione przez TP SA łącza mają zbyt małą przepustowość i klienci często nie mogli korzystać z usług NOM (wykręcając jego prefiks, słyszeli sygnał zajętości). Według przedstawicieli firmy nie było więc sensu się mocno reklamować.
"Potrzebujemy umocnienia naszego wizerunku. Jesteśmy postrzegani jako firma, która ma problemy z TP SA i walczy z nią, a nie jako nowoczesny operator, wiarygodny gracz na rynku" - mówi rzecznik NOM Marcin Gruszka.
Jego zdaniem kampania reklamowa pośrednio może pomóc w rozwiązaniu sprawy głośnego konfliktu z TP SA dotyczącego wzajemnych rozliczeń i refakturowania usług. - Działalność naszej firmy zostanie nagłośniona i decydenci będą musieli coś z tym zrobić - mówi Marcin Gruszka.
Zdaniem Marcina Gruszki NOM opanował już 15 proc. rynku połączeń międzymiastowych. - Co piąty z 10 mln abonentów TP SA korzysta regularnie z naszych usług - mówi rzecznik NOM.