Play ma 15 lat, ale nie świętuje

Najważniejsze | Newsy
Opinie: 0
Play ma 15 lat

16 marca 2007 roku to dzień startu sieci PLAY na polskim rynku. Blog PLAY opublikował z tej okazji wspomnienia osób, które w PLAY pracują od samego początku. Fioletowy operator nie świętuje swoich urodzin ze względu na sytuację na Ukrainie.

Krzysiek ze sprzedaży:

"W pamięci wpisują się zwykle te wydarzenia, które budzą duże emocje. Z mojej perspektywy, te największe doznania, na starcie sieci Play, wyzwoliła „akcja majówka”. To czas, w którym w kilka dni, dzięki ogromnemu zaangażowaniu wszystkich Sprzedawców i Kierowników w POS, Regionalnych i Operacyjnych Kierowników Sprzedaży, całej sieci osób z Centrali i Magazynu, zmieniliśmy wizerunkowo działające wówczas sklepy Germanos na nasze Play’owe barwy.  To był ten moment, kiedy namacalnie poczułem, że biorę udział w czymś wielkim, bez zbędnych ograniczeń, z dużą otwartością na oddolne inicjatywy, z mocno rozwiniętą współpracą pomiędzy wszystkimi zespołami, ogromną pasją na każdym szczeblu wtedy tej małej organizacji, czymś, co dziś ja definiuje jako „duch Play”.

Myślę, że dziś jesteśmy w dokładnie takim samym momencie – przed Nami coś ciekawego i bardzo rozwijającego myślenie o udziale w czymś wielkim. A że na pokładzie zwinnego okrętu Play jest załoga, która ma w sobie „ducha Play”, bardzo jestem ciekaw tych kolejnych 15 lat."

Adam z marketingu:

"Z pierwszego okresu w Play pamiętam ducha przygody, wspólnoty i poczucia, że wszystko jest możliwe i naprawdę wszystko można zrobić inaczej, lepiej, szybciej, normalniej niż jakakolwiek firma, z której przyszliśmy. To, że możemy wymyślić tego Playa po swojemu. Że wszystko da się po prostu dogadać i załatwić, a nie tworzyć najpierw 500 slajdów.

I do tego piracka flaga na ścianie i małe biuro na Pileckiego z mnóstwem fantastycznych ludzi, tworzących unikalny Play spirit.

Clear, close, can do, with passion na 1000%."

Remek z obsługi klienta:

Zanim Play był Playem, był „nadchodzi 4”. Pamiętam, że w gronie najbliższych koleżanek i kolegów zastanawialiśmy się jaka będzie nazwa (i barwy) nowego, czwartego operatora.

Dziś zadaję sobie w gruncie rzeczy podobne pytanie: jak to będzie dalej?

I myślę sobie (tak jak wtedy), że będzie na pewno ciekawie.

Piotrek z administracji:

Moje pierwsze dni w Play, 15 lat temu, były jednocześnie bardzo ekscytujące ale i pełne obaw o to, co będzie jutro, czy to się uda i co potem? Jednak kilka dni później (…) wiedziałem, że nie tylko uda się nam na rynku, ale przyjdzie taki dzień, że to my ten rynek zmienimy! (…) Była masa ludzi o super pozytywnym nastawieniu, ogromnej wierze w sukces i wspólnie razem napędzaliśmy tę maszynę zwaną Playem. To nie była tylko praca, to był nasz drugi dom, rodzina, która wspierała się nawzajem i żyła z maksymą „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Byliśmy jak rock and roll, niepokorni i prawdziwi zarazem. Nie dawaliśmy się ujarzmić, byliśmy wolni w tym co robimy i tacy jesteśmy do dzisiaj. Byłem i jestem dumny z tego, że ja również należę do tej trochę szalonej, jednak najwspanialszej rodziny, której nie zamieniłbym na żadną inną.

Co dalej? Cóż, czasy się zmieniają, jedni przychodzą, inni odchodzą, jednak my nadal jesteśmy i będziemy. Już jako prężnie działające przedsiębiorstwo w Polsce i lider na rynku telekomunikacyjnym, dodatkowo członek międzynarodowej Grupy iliad. Pytacie co dalej? Nie wiem, ale jednak jestem pewny, że dla nas, PLAYersów, nie ma rzeczy niemożliwych, my nie mówimy czy to zrobimy, a kiedy… Fioletowe serce ma moc na tyle dużą, że niebo to nie jest nasz limit, my sięgamy wyżej, do gwiazd, tam, gdzie najpierw były nasze marzenia, po które sięgnęliśmy wiele lat temu i na tym nie poprzestajemy, bo nadal po nie sięgamy.

Ewa Sankowska z biura prasowego:

Pamiętam i pierwsze dni, ale też dokładnie 16 marca 2007 r. W piątek z Marcinem organizowaliśmy konferencję prasową, na której prezentowana była nasza oferta, która, co tu kryć, „ruszyła z posad bryłę świata” świata telekomunikacyjnego. Konferencja obyła się w postindustrialnym klimacie, w miejscu dawnej redakcji „czerwoniaków” przy Pl. Unii Lubelskiej. Pamiętam przestrzeń wypełnioną psychodelicznym fioletowym światłem z gigantycznymi piłkami, które miały odgrywać rolę blobów – sceneria jak w filmach science fiction klasy B z lat 70-tych ubiegłego wieku. Wtedy robiła wrażenie… Pamiętam też lekkie niedowierzanie i zadziwienie na twarzach ówczesnych dziennikarzy telekomunikacyjnych, część z nich wciąż pisze o telekomunikacji.

Co do przyszłości jestem spokojna. Ostanie lata pokazały, że zarówno komunikacja, jak i telekomunikacja dają jakąś namiastkę normalności, bo zapewniają nam kontakt i rozrywkę w czasach, o których można powiedzieć wszystko, ale nie to, że są normalne. Zarówno jedno, jak i drugie jest niezbędne.

Opinie:

Rekomendowane:

Akcje partnerskie: