Vivo X90 Pro i Samsung Galaxy S23 Ultra reprezentują zupełnie odmienne podejście to fotografii, gdy porównamy ich główne aparaty. Dla Vivo ważniejsza jest wielkość matrycy. Matrycę Sony Exmor IMX989 określamy mianem jednocalowej. Większa matryca ma za zadanie gromadzić więcej światła, przy okazji wymusza użycie dłuższej ogniskowej obiektywu, co przekłada się na większe rozmycie tła.
Dla odmiany Samsung nie tylko nie zwiększył rozmiarów matrycy w porównaniu z poprzednią generacją, ale przedstawił to jako zaletę. Koreański producent argumentuje, że można w ten sposób cieszyć się najnowszymi zdobyczami technologii w dziedzinie fotografii mobilnej bez zwiększania rozmiarów wysypy aparatów. Zamiast fizycznego rozmiaru w najnowszej matrycy o nazwie Samsung ISOCELL HP2 wykorzystano bardzo wysoką rozdzielczość 200 megapikseli. To więcej niż oferują tradycyjne aparaty fotograficzne. Maksymalna rozdzielczość tzw. pełnej klatki to obecnie 61 megapikseli, a aparatu średnioformatowego to 102 megapiksele. Jakość zdjęć z matrycy Samsunga ma być wynikiem przede wszystkim fotografii obliczeniowej, łączeniu wielu pikseli w jeden w procesie tzw. Pixel Binning. Więcej pisałem o tym w artykule: Czy liczba megapikseli ma znaczenie?.
Dlatego zestawienie zdjęć z tych dwóch różnych telefonów jest takie ciekawe. Pozwala ocenić czy te dwie zupełnie różne strategie są porównywalne w wynikach. Z tego względu skupiamy się przede wszystkim na głównym aparacie w obu telefonach, a nie na zestawie wszystkich aparatów. W zestawieniu znajduje się tylko jedno porównanie kadru szerokokątnego i jedno dla teleobiektywów.
Samsung ma tendencję do wyciągania jak najwięcej informacji ze świateł i nadawania im jak najwięcej kontrastu. Bez powiększania zdjęcie z S23 Ultra może wydawać się bardziej szczegółowe. Vivo zachowuje bardziej naturalny, jasny odcień, bliższy prześwietleniu, ale nieprześwietlony. Po powiększeniu na balustradach odległego budynku widać, że szczegółowość zdjęcia vivo jest jednak lepsza mimo niższej rozdzielczości matrycy. Nie jest to duża różnica, ale już na wstępie pokazuje, że rozdzielczość matrycy to nie wszystko.
Kolejne 4 kadry to zdjęcia wewnątrz pomieszczeń, z umiarkowanym oświetleniem. Nie są to warunki na tryb nocny, ale też aparat musi korzystać ze znacznie wyższej czułości niż w świetle dnia. Na tych zdjęciach czułość zaczyna się od ISO 500 i sięga ISO 1565.
Samsung za priorytet stawia wyciągnięcie maksimum kontrastu, podkreślającego szczegóły. Widać to najmocniej na cegłach i łuszczącej się farbie na metalowym urządzeniu oraz na obitym pluszem fotelu. Różnica jest duża i można odnieść wrażenie, że zwycięstwo Samsunga jest tutaj bezapelacyjne. Zwracam jednocześnie uwagę na ilość szumu, zwłaszcza w kadrze z napisem KINOGRAM, na czarnym tle. Mimo, że vivo korzystał za każdym razem z wyższej czułości niż Samsung (ISO 500 vs ISO 900, ISO 1000 vs ISO 1565 itd.) to zdjęcia z vivo są dużo mniej zaszumione. Stawiam na to, że to efekt właśnie podbitego kontrastu u Samsunga, który uwidocznił więcej szczegółów, ale także szum.
Ostatecznie skłaniam się do ceny, że to które zdjęcie wygląda korzystniej zależy od kadru. W przypadku maszyny i foteli wybrałbym zdjęcia z Samsunga, ale w przypadku obu kadrów z napisem KINOGRAM wybrałbym zdecydowanie vivo. Nie ma jednej prostej recepty na sukces.
Kolejne trzy przykładowe kadry to zdjęcia dzienne bez specjalnie wymagających warunków. W kadrze ceglanego budynku Samsung ponownie stawia na kontrast. Na pierwszy rzut oka cegły mogą wydawać się ostrzejsze, ale po przybliżeniu widać, że w cieniach nie ma detali. Na powiększeniu roślinność ma zdecydowanie więcej szczegółów na zdjęciu vivo. Bardziej ostre są też balustrady na budynku w tle. Tutaj przewaga vivo jest wyraźna.
Ciekawym przykładem jest zdjęcie z rowerem. Po pierwsze wyraźnie widać różnice w kontraście na ramie roweru, po drugie największą różnicę stanowi rozmycie tła za rowerem. To efekt połączenia dłuższej ogniskowej obiektywu vivo z większą matrycą. Nie użyłem tutaj trybu portretowego. X90 Pro jest tutaj zdecydowanie bliższy efektom jakie daje klasyczny aparat fotograficzny. Wysoki kontrast może się podobać, ale ponownie wybrałbym zdjęcie z vivo.
Błękitny wieżowiec na Placu Bankowym z kolei pokazuje, że większy kontrast w tym wypadku nie ma minusów. Ramy okienne na zdjęciu Samsunga są dzięki niemu wyraźniejsze. Na tym przykładzie widać także dobrze różnicę w kolorystyce obu smartfonów.
Oba smartfony zaliczają się do ścisłej czołówki pod względem jakości zdjęć nocnych. Samsung doskonale wykorzystuje łączenie 16 pikseli w jeden, vivo ma potężną matrycę i również doskonałe algorytmy. Praktycznie żaden klasyczny aparat fotograficzny z podobną jasnością obiektywu nie jest w stanie uzyskać równie dobrego efektu przy fotografowaniu z ręki.
A jednak zwycięzca tej kategorii może być tylko jeden i jest nim X90 Pro. Wystarczy rzucić okiem na powiększenie kadru z salonem fryzjerskim - o ile więcej szczegółów zarejestrował vivo na ciemnym budynku i żywopłocie po lewej stronie. Na kolejnym kadrze drzewo po prawej stronie w przypadku vivo jest mniej kanciaste i cyfrowo przetworzone, bardziej naturalne, a kontrast jest lepszy. Punkty świateł też moim zdaniem wypadają na plus u vivo.
To zestawienie ma tylko przypomnieć, że niezależnie od innych aspektów, Samsung S23 Ultra jest niekwestionowanym liderem powiększenia teleobiektywów. Vivo w tej kategorii nawet nie ma co startować ze swoim teleobiektywem x2. Nawet Xiaomi 13 i 13 Pro oferują tutaj więcej, bo x3,2 powiększenie. To tylko przypomnienie dla równowagi – nie oceniajmy tych urządzeń jednostronnie. Potrzeby każdego użytkownika mogą być inne.
Efekty tego porównania są wyjątkowo ciekawe. Okazało się, że 50 megapikselowa matryca vivo nie jest ani trochę mniej szczegółowa niż czterokrotnie wyższa rozdzielczość u Samsunga. Dobitnie pokazały to zdjęcia dzienne. Vivo doskonale radzi sobie także ze szczegółami w cieniach i jest obecnie najlepszym telefonem jaki testowałem do zdjęć nocnych.
Samsung bardzo umiejętnie operuje algorytmami maksymalizując kontrast. To drugi zaraz po nasyconych kolorach trend uczynienia zdjęcia prosto z aparatu jakby było już po obróbce z myślą o udostępnieniu na socialmediach. Wypada to szczególnie dobrze w przypadku zdjęć wewnątrz pomieszczeń. Te od Samsunga są w efekcie znacznie ostrzejsze i bardziej szczegółowe od vivo. Nie wynika to jednak z matrycy, a z obróbki i w niektórych sytuacjach może być obarczone dodatkowym kosztem w postaci wyraźnych szumów. Trzeba tylko pamiętać, że bez powiększania do 100% dodatkowy szum jest mało widoczny, a dodatkowa ostrość od razu rzuca się w oczy.
Samsung S23 Ultra ma też inne zalety, które nie były istotą tego porównania - dużo większe powiększenie drugiego teleobiektywu, lepszy tryb wideo 8K i dodatkową aplikację ExpertRAW.
Sądzę jednak, że choć oba telefony robią obecnie jedne z najlepszych zdjęć mobilnych na rynku, to vivo wygrywa jakością bardziej zbliżoną do aparatu, a Samsung ma przewagę we wszechstronności całego zestawu aparatów. I sam nie wiem do końca, który wybrałbym dla siebie. Serce fotografa-amatora podpowiada mi raczej calową matrycę, ale wybór nie jest prosty.