Smartfony szturmem wyparły klasyczne aparaty fotograficzne z rynku. Wygrała wygoda i łatwość użycia telefonu. Fotografowanie klasycznym aparatem jest spychane coraz bardziej w kierunku wąskiej grupy zawodowców. Ile tak naprawdę różni aparat fotograficzny i smartfon? Najlepiej w tym celu porównać dwa sprzęty tego samego producenta. Nie ma tutaj lepszego kandydata niż Sony, który jest ceniony zarówno za swoje aparaty, którymi podbił rynek bezlusterkowców, jak i smartfony Xperia. Japoński producent sam deklaruje, że przenosi technologie opracowane na potrzeby aparatów, takie jak ustawianie ostrości na oko i jego śledzenie, do swoich smartfonów. Oto nasze porównanie pełnoklatkowego bezlusterkowca z najnowszym flagowcem.
Sony Xperia 1 IV to najnowszy model z flagowej linii Xperia 1, który dopiero trafił do testów. Ma najmocniejszy dostępny procesor Snapdragon 8 Gen 1, 12/256 GB i bezkompromisowy ekran OLED, który ma zawrotną jak na ten rozmiar rozdzielczość 4K 3840 x 1644 pikseli, z odświeżaniem 120 Hz. Najważniejszy jest jednak zestaw aparatów:
Do porównania wykorzystywałem aparat Sony Alpha 7C, który miał premierę w 2020 roku. Jest wyposażony w 24 megapikselową matrycę pełnoklatkową i jednocześnie jest jednym z najmniejszych aparatów pełnoklatkowych z wymienna optyką na rynku. Dla osób trochę zorientowanych w rynku foto dodam, że model A7C jest czymś pomiędzy najpopularniejszym modelem pełnoklatkowym Sony A7 III z 2018 roku, z którym dzieli matrycę, a późniejszym Sony A7S III, z którym ma wspólne niektóre usprawnienia autofokusa w trybie wideo.
Do porównania użyłem obiektywu Sigma 24-70mm f/2.8 DG DN. Uzasadnienia dla takiej decyzji mam dwa. Po pierwsze jego najkrótsza ogniskowa 24 mm pokrywa się z ekwiwalentem ogniskowej głównego aparatu Sony Xperia 1 IV, a najdłuższa ogniskowa 70 mm zbliża się do teleobiektywu w smartfonie, który ma ekwiwalent 85 mm. Po drugie, jest to obiektyw uniwersalny, z popularnym zakresem ogniskowym w postaci zoomu optycznego, a więc bardziej adekwatny do zestawienia z uniwersalnym smartfonem, niż wyspecjalizowany obiektyw stałoogniskowy, np. portretowy.
Należy sobie jednak powiedzieć wprost, że dysproporcja cenowa i wagowa tego porównania jest duża. Aparat Sony A7C służący tylko do robienia zdjęć, z tym obiektywem Sigmy w zestawie kosztuje ponad dwa razy więcej od smartfonu Sony Xperia 1 IV. Do tego dochodzi komputer i oprogramowanie konieczne do obróbki zdjęć, które tylko tę różnicę cenową pogłębiają. Nie mówiąc o czasie koniecznym zarówno do zapoznania się z oprogramowaniem, jak i każdorazowej obróbki zdjęć po ich zrobieniu.
Mimo, że Sony A7C to jeden z najmniejszych aparatów pełnoklatkowych, to wraz z dość ciężkim obiektywem Sigmy waży w sumie 1410 gramów, jest więc prawie 8 razy cięższy od ważącego 185 gramów smartfonu Sony Xperia 1 IV.
Tu widać jak na dłoni powody, dla których coraz więcej osób fotografuje wyłącznie smartfonami, a aparat albo nigdy nie był na liście zakupów, albo coraz częściej kurzy się na półce. Sprawdźmy jednak czy wraz z większymi wydatkami, czasem i poświeceniem idzie zauważalna popraw jakości w przypadku aparatu.
Zacznijmy od sytuacji w której efekty mają największa szansę być wyrównane, a samo zdjęcie jest z kategorii najczęściej wykonywanych w codziennych sytuacjach. Na zdjęciu czerwonego skutera w przypadku aparatu widać bardziej rozmyte tło, ale różnica nie jest dramatyczna – raczej subtelna. Różni się odcień koloru czerwonego i w mojej subiektywnej ocenie kolorystyka aparatu podoba mi się bardziej. Aparat pozwoli wydobyć także więcej informacji z cieni i świateł, ma więc szerszą rozpiętość tonalną. Wszystkiego można było się spodziewać, ale w mojej ocenie różnica nie jest na tyle duża, aby zachęciła mnie do zabraniu ciężkiego aparatu z domu, zwłaszcza, że temat zdjęcia jest banalny.
Sony Xperia 1 IV
Sony Alpha 7C
Gdy w tych samych warunkach co na zdjęciu ze skuterem zbliżymy się do obiektu, to różnice w rozmyciu tlą zaczynają być już wyraźnie widoczne na korzyść aparatu. Rozmycie tła na zdjęciu zależy od trzech czynników:
Przysłony w smartfonie nie da się regulować, ale dla głównego aparatu w Sony Xperia 1 IV wynosi ona F/1.7, a więc jest jaśniejsza od F/2.8 jaki oferuje obiektyw Sigma. To różnica 1,5 EV, całkiem spora na korzyść smartfonu. Jednak różnica w ogniskowej jest dużo większa. Podczas gdy obiektyw podpięty do aparatu ma faktyczne 24 mm ogniskowej, to smartfon w rzeczywistości ma zaledwie 5,11 mm ogniskowej, a 24 mm są jedyni ekwiwalentem dla takiego samego kąta widzenia, po uwzględnianiu innego rozmiaru matrycy. Oznacza to, że ogniskowa aparatu dla takiego samego kadru jest x4,6 dłuższa. Stąd różnica w rozmyciu tła. I dla tego efektu mógłbym się już pokusić o noszenie aparatu ze sobą, zwłaszcza jakbym planował robienie zdjęć z wyprzedzeniem.
Różnice można łatwo jeszcze zwiększyć na korzyć aparatu, sięgając po jeszcze dłuższe ogniskowe o większej jasności, np. obiektyw portretowy 85/1.8, który oboma parametrami będzie daleko poza zasięgiem smartfonów.
Sony Xperia 1 IV
Sony Alpha 7C
Zdjęcia wnętrz zwykle mają mniej światła, a więc wymagają wyższej czułości, lub lepszej stabilizacji przy dłuższych czasach naświetlania. Jeśli w kadrze są okna, to wymagają również ekstremalnej rozpiętości tonalnej.
W przypadku zdjęcia z oknem widać, że aparat poradził sobie lepiej z zachowaniem detali światłach i to jest jego główna przewaga. Za to zdjęcie z kanapą moim zdaniem jest znacznie bardziej zbliżone pomiędzy aparatem i smartfonem. Tutaj przewaga polegająca na tym, że smartfon mamy zawsze przy sobie i taki kadr nas nie ominie jest dalece istotniejsza, niż delikatnie większe rozmycie tła w aparacie, które w tym wypadku w ogóle nie musi być pożądane.
Przy okazji widać na tych kadrach, że kąt widzenia obiektywu Sigma na 24 mm jest delikatnie szerszy niż ekwiwalent 24 mm w smartfonie. Proporcje zdjęć są inne i po części stąd bierze się różnica. Jednak nie jest niespotykane, że dwa obiektywy o nominalnie tej samej ogniskowej założone na ten sam aparat dają delikatnie różny kąt widzenia.
Sony Xperia 1 IV
Sony Alpha 7C
Sony Xperia 1 IV
Sony Alpha 7C
W tym zestawieniu chciałem porównać zdjęcia na najdłużej dostępnej dla aparatu Sony A7C ogniskowej, z tym co oferuje smartfon. Przewaga Sony Xperia 1 IV polega na większym powiększeniu, które zaczyna się od ekwiwalentu 85 mm (faktyczna ogniskowa 10,22 mm) i w sposób płynny dochodzi do ekwiwalentu 125 mm.
Tutaj widać wyraźnie jaką przewagę daje ważący prawie kilogram zoom Sigmy nad pierwszym zmiennoogniskowym obiektywem w smartfonie Sony Xperia 1 IV, który musiał zmieścić się w obudowie o grubości 8 mm. Spadek ostrości i szczegółowości zdjęcia z Xperii jest widoczny również w porównaniu ze zdjęciami z głównego aparatu. Na powiększeniu 100% widać o wiele więcej detali na zdjęciu z aparatu, nawet pomimo mniejszego powiększenia. Wciąż różnica w rozmiarze i wadze jest tak duża, że dla pierwszego lepszego zdjęcia trudno sięgać po aparat.
Sony Xperia 1 IV
Sony Alpha 7C
Zdjęcia w słabym oświetleniu to przez niemal dwie dekady była pięta achillesowa małych matryc. To był sztandarowy scenariusz w którym aparat z dużą matrycą, szczególnie pełnoklatkową, deklasował zdjęcia ze smartfonów, czy aparatów kompaktowych z małą matryca. W pewnym momencie tzw. „computational photography”, a więc połączenie mocy obliczeniowej nowych procesorów, z algorytmami odszumiającymi i łączącymi wiele klatek w jedno zdjęcie pozwoliły pokonać to największe ograniczenie w mobilnej fotografii.
Mimo, że Sony w swoich smartfonach Xperia naśladuje sposób działania klasycznych aparatów i nie nazwałbym telefonów Xperia najbardziej zaawansowanymi pod kątem fotografii obliczeniowej, to efekty i tak są zaskakująco dobre i bliskie temu co oferuje znacznie droższy aparat z ogromną matrycą. Gdyby nie obróbka uwzględniająca odszumianie w oprogramowaniu na komputerze, to nawet pod względem ilości szumów wygrałby telefon ze swoimi plikami od razu gotowymi do użycia.
Co prawda aparat zachował pewne przewagi widoczne w poprzednich zestawieniach, jak kolorystyka i rozpiętość tonalna, to różnica pomiędzy smartfonem a dobrym aparatem jest naprawdę niewielka w historycznie najtrudniejszym dla smartfonów obszarze.
Sony Xperia 1 IV
Sony Alpha 7C
Sony Xperia 1 IV
Sony Alpha 7C
Powiem szczerze, że sam jestem trochę zaskoczony efektami tego porównania. Było dla mnie oczywistym, że zdjęcia z aparatu okażą się lepsze. A jednak spodziewałem się, że różnice będą większe i wystąpią w większej liczbie scenariuszy. Mimo, że w każdym zdjęciu z aparatu Sony Alpha 7C mogę znaleźć liczne przewagi nad zdjęciem ze smartfonu Sony Xperia 1 IV, to wydają się one nieadekwatne do nakładów czasu wysiłku, oraz kosztów w większości zwykłych, codziennych zdjęć.
Teraz dominacja smartfonów na rynku foto jest dla mnie bardziej zrozumiała i wydaje się jeszcze bardziej nieunikniona. Zwłaszcza gdy mówimy zdjęciach wykonywanych najczęściej, dokumentujących wydarzenia z naszego życia. Są też zalety smartfonu Sony Xperia 1 IV które nie zostały wzięte pod uwagę, jak aparat ultra szerokokątny, czy nagrywanie wideo 4K w 120 klatkach wszystkimi trzema aparatami, czego mój obiektyw ani aparat A7C nie oferują. Wówczas przewaga telefonu staje się jeszcze większa.
Są jednak obszary w których aparat pozostaje niepokonany z dużym zapasem i na razie nic nie wskazuje, aby miało się to zmienić. Najważniejszym obszarem jest rozmycie tła określane jako bokeh. Jest nie tylko większe, ale każdy z obiektywów oferuje tutaj swój indywidualny, rozpoznawalny charakter. Krótsze ogniskowe smartfonów nie mogą zaoferować tego samego stopnia rozmycia, a symulacja w trybie portretowym jest jedynie namiastką efektu osiąganego za sprawą optyki. Dla tego do zdjęć portretowych, produktowych, aparat pozostaje poza konkurencją. Nie są to jednak zdjęcia wykonywane najczęściej przez zwykłych użytkowników.
Szczegółowość na powiększeniach też za każdym razem w przypadku aparatu była o wiele lepsza, a na rynku są aparaty o znacznie wyższej rozdzielczości niż 24 mpx w Sony Alpha 7C – choćby 61 mpx w Sony a7R IV. Nie ma to jednak dużego znaczenia, gdy publikujemy zdjęcia na Instagramie i Facebooku, albo oglądamy na ekranie smartfonu czy tabletu.
Chociaż doceniam wygodę jaką dają „gotowce” ze smartfonu, które są od razu gotowe do publikacji, to cenię też elastyczność jaką daje postprodukcja i nie odbieram jej jako dodatkowego ciężaru i przykrego obowiązku. Ale i to nie jest dla każdego. Dlatego choć sam nie rezygnuję z aparatu, to rozumiem użytkowników decydujących się na sam telefon, a Sony Xperia 1 IV jest do tego celu dobrym kandydatem, jak pokazały powyższe przykłady.
Na koniec pozostaje pytanie, czy aparaty zaadaptują kiedyś w pełni zdobycze fotografii obliczeniowej ze smartfonów i jak wówczas będzie wyglądał rynek fotografii? Jaką rozpiętość tonalną i szumy zaoferuje matryca pełnoklatkowa w połączeniu z najlepszym trybem nocnym ze smartfonów?