Dziennik Parkiet dowiedział się, że Ministerstwo Infrastruktury zastanawia się, czy nie odłożyć w czasie opłat z tytułu sprzedawanych i użytkowanych częstotliwości w zamian za wiarygodne plany inwestycyjne. "Jeśli jakaś firma otrzyma rezerwację częstotliwości i przedstawi plan inwestycyjny, to możliwe będzie odłożenie opłaty za tę rezerwację o rok lub dwa lata" – mówi Magdalena Gaj, wiceminister infrastruktury. Zastrzega jednak, że nie ma mowy o odstąpieniu od pobierania opłat za rezerwację częstotliwości. Dodaje też, że to jest bardzo świeża koncepcja, która wymaga jeszcze konsultacji w ramach samego resortu, jak i z Urzędem Komunikacji Elektronicznej.
"Pomysł pojawił się kilka tygodni temu i przyznaję, że jest wart przemyślenia. Chodzi o szybkie inwestycje, na których nam bardzo zależy. Ten pomysł mógłby być jednym z motorów napędzających te inwestycje" – stwierdza Gaj. Dodaje, że na podobne „ulgi” pod warunkiem zainwestowania w infrastrukturę telekomunikacyjną mogliby liczyć operatorzy, którzy wygrali przetargi na UMTS (Polkomtel, Centertel i PTC), oferując po 650 mln euro, a którzy do 2022 r. w rocznych ratach muszą wpłacić do budżetu jeszcze po około 330 mln euro.
Szefowa UKE uważa, że budżetowi państwa w obecnej sytuacji trudno będzie zrezygnować z wpływów ze sprzedaży częstotliwości. Dodaje, że jeśli rząd zdecyduje się jednak na takie rozwiązanie, to w grę wchodzi wyłącznie odroczenie, a nie umorzenie opłat. Jej zdaniem, należy też jasno sprecyzować, jakie inwestycje miałyby powstać w zamian.