Premiera serii S25 wyznacza roczny cykl aktualizacji flagowych smartfonów Samsunga do nowszych wersji. Sam kupiłem S24 Ultra, niedługo po premierze i używam go do dziś jako swój główny telefon. Ponieważ żadna recenzja napisana po tygodniu czy dwóch od premiery nie może zawrzeć wszystkiego, czego dowiemy się po niemal roku z urządzeniem, podzielę się swoimi wrażeniami, które można skonfrontować z moją recenzją świeżo po premierze. Dla kontekstu dodam, że na S24 Ultra przesiadłem się po ponad dwóch latach użytkowania z Samsunga S21 FE. Głównym powodem przesiadki był zbyt krótki czas pracy na baterii.
Nie będę powielał informacji o wszystkich cechach tego telefonu, a jedynie skupię się na swoich odczuciach i ewentualnych różnicach wobec pierwszego wrażenia, jakie zrobił na mnie ten telefon.
Samsung S24 Ultra jest płaski i kanciasty. Jako jeden z nielicznych telefonów na rynku ma nie tylko płaski ekran do samej krawędzi, ale ma również niezaokrąglone rogi. Nowszy model S25 Ultra zrezygnował kanciastych z rogów i nadał im niewielkie zaokrąglenie. Domyślam się, dlaczego - te rogi często czujemy, gdy nosimy telefon w kieszeni. Wbijają się w udo, gdy telefon ułoży się pod złym kątem. Mimo to podoba mi się to, że ekran S24 Ultra jest całkowicie prostokątny. Polubiłem ten design, nawet jeśli nie zawsze jest najwygodniejszy.
S24 Ultra to też jeden z bardzo nielicznych flagowców, który nie ma wyspy aparatów. Zapewne odbija się to na jakości zdjęć, ale z punktu widzenia samej konstrukcji telefonu trudno nie uznać tego za zaletę. W najzwyklejszym etui telefon leży idealnie płasko na stole.
Doceniam ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych, który jest faktycznie szybki i praktycznie niezawodny. Działa zauważalnie szybciej i pewniej od czytników optycznych. W połączeniu z gestem podwójnego dotknięcia, które wybudzają i usypiają ekran to dla mnie najwygodniejsze rozwiązanie. Korzystam również z dobrej jakości głośników stereo, gdy chcę obejrzeć coś z druga osobą albo posłuchać podcastu bez słuchawek.
Z rysika korzystam sporadycznie, do podpisywania dokumentów, czasami oznaczenia czegoś na zrzucie ekranu lub zdalnego wyzwolenia aparatu. Dziwi mnie decyzja Samsunga, aby pozbawić rysik bezprzewodowej łączności z telefonem w S25 Ultra.
To dla mnie ogromna zaleta tego telefonu i jednocześnie pewne rozczarowanie. Z jednej strony to najlepszy wyświetlacz jaki dotąd miałem w telefonie. Zdarza się, że mając w podróży laptopa, wolę obejrzeć film na telefonie. Właśnie S24 Ultra przekonał mnie, że całkowicie płaski ekran to najlepsze rozwiązanie. Panel jest też na tyle jasny, że nie zdarzyło mi się nigdy, abym miał problemy z czytelnością.
To jednocześnie pierwszy matowy ekran na rynku smartfonów. Znacząco poprawia to kontrast i czytelność. To zasługa specjalnej powłoki szkła Gorilla Armor. Niestety ta powłoka ma jednocześnie odczuwalne w codziennym użytkowaniu wady. Dużo łatwiej się brudzi i trudniej czyści niż zwykłe szkło. Do tego stopnia, że preferuję rozmowy telefoniczne przez słuchawki, bo gdy przyłożę telefon do policzka, zostaną na nim wyraźne ślady, które później bardzo trudno usunąć.
Wygląda również na to, że powłoka oleofobowa jest mniej trwała, niż w klasycznych ekranach. W moim starym S21 FE po ponad dwóch latach na ekranie nie ma żadnych śladów wytarcia powłoki. Ekran jest jak nowy. W S24 Ultra miejsce, w którym najczęściej dotykam, czyli tam gdzie wyświetlana jest klawiatura ekranowa, ma zmienioną strukturę. Widać różnicę, gdy przetrę ekran wilgotną szmatką – wilgoć gromadzi się w miejscu przetarcia powłoki. Wytarte miejsce było widać zanim minęło pół roku używania tego telefonu. Całe szczęście efekt jest widoczny tylko gdy na ekranie jest wilgoć, a gdy ekran jest czysty i suchy, nie wpływa w żaden sposób na jakość obrazu.
Mimo wszystko łatwość brudzenia się i niższa trwałość w tak drogim telefonie jest pewnym rozczarowaniem. Mam nadzieję, że do końca eksploatacji tego telefonu (czyli jeszcze minimum rok albo dwa), powłoka nie wytrze się na tyle, żeby zaczęło mi to przeszkadzać. Oby S25 Ultra był pozbawiony tej ułomności wyświetlacza.
Telefon spełnia wszystkie moje oczekiwania dotyczące płynności działania. Pomimo, że wyniki w testach wydajności są zauważalnie niższe niż u konkurencji, a nowsza generacja Snapdragona jest znacznie szybsza, to nie czuję potrzeby upgrade’u.
Aktualizacje systemowe przez ten rok były regularne. Ze wszystkich telefonów jakie miałem u siebie do testów, to właśnie S24 Ultra otrzymywał aktualizacje bezpieczeństwa jako pierwszy. Teraz czekam na Androida 15 z OneUI 7.0, który wprowadza wiele korzystnych zmian, szczególnie w aplikacji aparatu. Nie napotkałem również problemów z kompatybilnością aplikacji firm trzecich.
Moje wrażenia dotyczące przydatności AI są mieszane. Najczęściej korzystam z funkcji Circle to Search, która faktycznie bardzo się sprawdza. Doskonale, praktycznie bezbłędne, jest również wyodrębnianie tekstu ze zdjęć i innych grafik. To było jednak jeszcze przed wejściem AI na rynek smartfonów. Rzadziej, ale wciąż powtarzalnie korzystam z usuwania odbić podczas edycji zdjęć albo z usuwania obiektów czy rozszerzenia podczas prostowania kadrów. Streszczanie stron WWW i poprawki do tekstu w komunikatorach byłoby użyteczne, gdyby nie były powiązane z aplikacjami Samsunga – przeglądarką i klawiaturą. Preferuję przeglądarkę Edge oraz klawiaturę Gboard.
Raz chciałem skorzystać z transkrypcji nagrania z dyktafonu i niestety, błędów było na tyle dużo, że nie okazało się to w praktyce użyteczne. Do zadań tekstowych wciąż korzystam z płatnej wersji ChatGPT o1, która w moim odczuciu sprawdza się najlepiej. Z tłumaczeń rozmów telefonicznych dotąd nie musiałem korzystać.
W efekcie AI nie jest (jeszcze) dla mnie czynnikiem decydującym z punktu widzenia wyboru smartfonu. Sam jednak chcę trzymać rękę na pulsie tej technologii, nawet jeśli dziś nie jest dla mnie aż tak istotna, więc nadal wybrałbym Samsunga.
S24 Ultra ma najlepszy zestaw aparatów ze wszystkich Samsungów. Upgrade w porównaniu do S21 FE, z którego dotąd korzystałem, był bardzo znaczący, szczególnie w kontekście jakości teleobiektywu i powiększeń większych od x3. Od czasu przesiadki, zaraz po głównym aparacie, najwięcej używam powiększeń x5 i większych. Łapię w kadr różne odległe detale, których wcześniej nawet nie próbowałem fotografować, bo wiedziałem, że jakość będzie zbyt słaba. Uważam, że to bardzo użyteczny aparat. Teraz jak się do niego przyzwyczaiłem, ciężko byłoby mi się bez niego obejść.
Zdjęcia makro, choć jest wiele smartfonów, które potrafią robić jeszcze lepsze niż S24 Ultra, też są nieporównywalnie lepsze, bo S21 FE nie ma ich w ogóle. Z nich też dość często korzystam.
Oprócz teleobiektywu najbardziej doceniam jakość nagrywania wideo. Przydaje mi się zarówno podczas nagrywania materiałów z premier, jak i prywatnie. Coraz trudniej znaleźć zalety kieszonkowych kamer wideo w porównaniu do smartfonu. Nawet taki model jak DJI Pocket 3, choć ma wbudowany gimbal i większą matrycę, nie ma 4 różnych ogniskowych, tylko zoom cyfrowy. Jakość nagrywania wideo przez S24 Ultra jest jedną z najlepszych na rynku i potrafi najbardziej zbliżyć się do jakości pełnoprawnych aparatów we wszystkim oprócz rozmycia tła.
Podsumowując kwestie aparatów – zauważam podczas testów różnych telefonów, że S24 Ultra nie jest już w czołówce fotosmartfonów. Różnica nie jest aż taka duża, żeby powodowało to mój dyskomfort. Zestaw aparatów jest elastyczny i można na nim polegać. Do moich zastosowań spisuje się dobrze. Upgrade po przesiadce z dwuletniego smartfonu ze średniej półki, był bardzo odczuwalny. Mimo, że konkurencja często oferuje więcej, nie jestem rozczarowany.
Samsung w modelu S24 Ultra ma standardową baterię o pojemności 5000 mAh i takie samo ładowanie jak modele przed nim i za nim. Pod tym względem koreański producent jest superkonserwatywny.
Natomiast w modelu S24 Ultra zrobił duże postępy w zarządzaniu energią i moje pozytywne pierwsze wrażenia podczas recenzji nie zmieniły się po upływie roku.
Co prawda ostatecznie całkiem zablokowałem „szybkie ładowanie”, które nie jest wcale szybkie i wróciłem do ładowania telefonu przez noc. Z drugiej strony większość dni kończę mając powyżej 40% baterii w zapasie. Nawet intensywne dni nie wymagają ode mnie doładowywania w trakcie dnia, nawet jeśli obejrzę odcinek serialu lub będę więcej fotografował. Wyjątkiem są tylko dni wyjazdowe, które zaczynają się kilka godzin wcześniej niż zwykle i obejmują lot samolotem. Wówczas doładuję telefon z powerbanka, ale bardziej z przyzwyczajenia niż konieczności.
Jestem zadowolony z zakupu Samsunga S24 Ultra. Przesiadka z S21 FE dała mi znacząco większe możliwości i komfort, większą elastyczność aparatu i dużo dłuższy czas działania na baterii. Najwięcej radości sprawia mi design oraz duży, płaski wyświetlacz. Wygląd S24 Ultra nadal bardzo mi się podoba i nie stracił dla mnie efektu świeżości. Zakładam, że S24 Ultra posłuży mi jeszcze ze 2 lata, zanim poczuję potrzebę zmiany na nowszy model. Premiera S25 Ultra w ogóle nie wywołała we mnie poczucia, że coś mnie omija. Nie zrobiły tego również konkurencyjne smartfony, które mają faktycznie lepsze aparaty i szybsze ładowanie. Są faktycznie lepsze, ale nie na tyle, abym czuł się ograniczony, czy abym miał poczucie niewłaściwej decyzji zakupowej. Za to mocne strony Samsunga, jak szybkie aktualizacje i jego design grają dla mnie istotną rolę.
Główne zaskoczenie, którego nie przewidziałem po testach do recenzji tego telefonu, to matowa powłoka ekranu. Uwielbiam ją, gdy jest czysta, ale brudzi się jeszcze łatwiej i częściej niż pierwotnie zauważyłem i jednocześnie jest mniej odporna na zużycie, o czym w ogóle nie wiedziałem, dopóki nie zacząłem używać telefonu jako prywatnego.